Wpis z mikrobloga

Dużo jeżdżę autobusami, bo studiuję w innym mieście, więc na różnych pasażerów się trafia, ale wczoraj to #!$%@? przekroczyło skalę. Polecam przeczytać mój #gownowpis do końca.

Jest jakieś -10 stopni, godzina 1 w nocy. Wracam ze stancji do mojego miasta zadowolony po ostatnim egzaminie. Kupuję bilet u kierowcy i zaczynam szukać miejsca. Wszędzie pełno ludzi. Kilku studentów i głównie starszych ludzi (lvl 60+). Był to autobus, który przejechał już z 200km i było późno, więc niektórzy spali.

Z przodu wszyscy siedzieli po dwóch, na swoich miejscach. Jedynie jakiś dziadek leżał na dwóch fotelach i spał, a nie miałem serca go budzić, więc poszedłem dalej z nadzieją, że będzie coś wolne. Byłem tak padnięty, że naprawdę chciałem posiedzieć. Na szczęście widzę, że z tyłu wiele osób siedzi samemu i mają wolne miejsce obok siebie. Nie chciałem się przeciskać, więc zapytałem najbliższą osobę czy to miejsce jest wolne. Była to jakaś baba lvl 40. Patrzy na mnie jakbym ją obraził i chamsko powiedziała: ZAJĘTE.
Mówię sobie: No ok, akurat jest przerwa w moim mieście 10 minut na toaletę, więc może mąż pali papierosa i zaraz przyjdzie na to miejsce.

Idę więc dalej. Byłem mocno zmęczony, padałem na ryj i szedłem z ciężkim plecakiem, w którym miałem wszystkie książki, zeszyty, notatki itd. Widzę, że są jacyś starsi ludzie. Wyglądali bardzo sympatycznie, na pewno się dosiądą, bo i tak ze sobą rozmawiali i z rozmowy można było wywnioskować, że to jest małżeństwo albo przynajmniej dobrze się znają. No... będę miał miejsce. Wiecie, siedzieli tak że zajmowali siedzenie przy przejściu, a te przy oknach były wolne.
Podchodzę bliżej i pytam tej babci czy to miejsce jest wolne i czy mógłbym usiąść. Ona jakby nie słyszała. Po chwili powtórzyłem pytanie. Spojrzała na mnie znowu jakbym zrobił coś nie tak - myślę sobie czy jestem jakiś #!$%@?, że ja zawsze pozwalałem się do mnie dosiąść czy coś z tymi ludźmi jest nie tak?

Gapi się tak na mnie i nic. Nagle ten dziadek, co z nią gadał się wtrąca i do mnie z ryjem czy nie widzę, że to miejsce jest zajęte i mam sobie iść do przodu, bo tam jest wolne na pewno. Patrzę na to siedzenie i na siedzeniu przy oknie tej babci leży jej torebka. Myślałem, że #!$%@? mnie strzeli ale zachowałem kulturę i mówię, że z przodu nie ma miejsca, a obok państwa nie widzę żadnego pasażera, który zajmuje to miejsce, a zapłaciłem za bilet i chciałbym usiąść. Ewidentnie chcieli blokować sobie miejsce do spania, bo autobus jeszcze daleko jechał. Na to tym razem babcia z ryjem do mnie, że tu jest jej bagaż i jak mi coś nie pasuje, to mogę sobie iść usiąść na schodach przy toalecie i mam dać im spokój, bo zaraz zawoła syna z przodu. #!$%@?, że nawet jeśli ta jej malutka torebka, którą mogła wziąć na kolana by była jej bagażem, to obok tego dziada nic nie było. Mogłem sobie usiąść przy oknie, założyć słuchawki i im w niczym nie przeszkadzać, ale widziałem, że z takimi debilami nic nie zrobię, więc zobaczyłem czy na samym końcu nie ma miejsce, ale nie było. Stwierdziłem, że pójdę do kierowcy, bo nie mam zamiaru samemu się awanturować z takimi dziadami, ale jak ponownie obok nich przechodziłem, to zaczepiła mnie dziewczyna, która leżała za nimi na dwóch fotelach... z nogą w gipsie i z kulami. Oczywiście spała sobie a te stare pryki ją obudziły. Zaczepiła mnie, żebym usiadł tutaj i zaczęła z trudem siadać na 1 fotelu (mało miejsca na nogę w gipsie), to głupio mi się zrobiło, że przeze mnie dziewczyna ze złamaną nogą musi się męczyć i powiedziałem jej, żeby siedziała dalej i ja postoję (wiadomo, że poszedłbym do kierowcy, ale nie chciałem tego mówić) i w tym momencie ci starsi z przodu się odwrócili i zaczęli drzeć się na mnie - budząc coraz więcej ludzi - że mam dać dziewczynie ze złamaną nogą spokój, że jestem chamem i nie szanuję starszych oraz co to ze mnie za mężczyzna, że musi siedzieć w autobusie... Jednocześnie mocno się #!$%@?łem i poczułem się tak #!$%@?.. szczególnie jak coraz więcej ludzi się odwracało i gapiło na mnie w tym autobusie.

Autobus ruszył i nikt już się nie dosiadł, więc ta baba lvl 40 też zajmowała 2 miejsca ale już sobie odpuściłem, bo byłem zmęczony i nie miałem już ochoty na "dyskusje". Nie wiem co było z tymi ludźmi, byłem ubrany w garnitur, nie śmierdziałem. Normalny koleś. Skończyło się na tym, że z dziadami nic nie dało rady zrobić, a jakaś matka wzięła dziecko na kolana, abym mógł gdzieś usiąść, bo zrobiło jej się mnie żal. A mój humor po udanej sesji zniknął i złapałem doła ( ͡° ʖ̯ ͡°) Ktoś miał podobną sytuację?

#boldupy #studia #podroze #studbaza
  • 18
@Derasot: Hmm ja kiedyś jakiejś babce rzuciłem torebkę na kolana z siedzenia stwierdzając że Bagaż chyba nie jest taki zmęczony że zajmuje osobne miejsce... Babka zaczęła drzeć mordę że jestem cham i prostak no ale ludzie mieli #!$%@?... W Rzeszowie ludzie w komunikacji miejskiej mają #!$%@?... na wszystko i to że ktoś drze ryja czy jebnie lasce rozmawiającej przez telefon to leją na to... Polecam więcej asertywności i odwagi na przyszłość
@Derasot: Aż się smutno robi, jak się to czyta.

Ostatnio w biedronce na kasie siedział młody chłopak, taki trochę śmieszek.
Cały czas z bananem na twarzy, każdemu klientowi na odchodne rzucił jakieś miłe słowo, komplement, żarcik.
Generalnie było widać, że to jego dobry humor, a nie coś wymuszonego przez kierownika sklepu.

No i oczywiście musiała się trafić para janusz-grażyna, która zaczęła "po cichu" (czytaj: drąc ryja na pół sklepu) rozmawiać między
@Derasot: opie, trzeba być #!$%@? jak są dla ciebie #!$%@?, opowiem ci moją historię:

Polski bus, wracam po majówce z poznania, dogadałem się z chłopaczkiem żebym mógł sobie usiąść z dziewczyną koło siebie a jemu załatwiłem inne miejsce, wszystko super.

Ale zaraz siadam, a mam prawie 2 metry, i coś się #!$%@? nie mieszcze. Patrze a przede mną jakiś drwaloseksual w tatuażach z #!$%@? fotelem. To go pytam czy może ogarnąć
@justkilling: Szanuję, też #!$%@?ą mnie buraki co się rozkładają w fotelach jak na łóżkach. Prawie zawsze ludzie mnie pytali czy można się dosiąść i sam to robiłem, bo jakoś tak kulturalnie i zazwyczaj nie było problemu, a pytanie było tylko z grzeczności. No a w tej sytuacji poszło #!$%@? i sobie odpuściłem awanturę i to był błąd. Następnym razem lepiej sobie poradzę z chamstwem.
Miałem akcje w wakacje, która doprowadziła mnie na granicę swoich możliwości trzymania łap przy sobie. Wracam z dzieciakiem do domu po długim spacerze i jakiśtam zabawach. Młodzieniec 2 lata, więc spacerek to dla niego niczym pielgrzymka, więc biorę go na ręce na przystanku i czekamy na tramwaj. Wsiadamy - oczywiście bryza smrodu i potu obecna, ale staje dziarsko. Przed nami jakieś 15 przystanków w tej puszce. Młody pojękuje, że nóżki bolą, że