Wpis z mikrobloga

Trochę to jestem z siebie dumna. Tak trochę.
To małe E.T. u góry to jakiś 3 miesięczny obrzydliwy i śmierdzący kociak, który wyszedł z krzaków i zaczął skrzeczec, że "ej, weź mnie do domu kobieto". No to wzięłam :)
Koci katar, pchły, robale, świerzb i tyle syfu w uszach, że przypominało to kamień większy od pięciu groszy. Samo wyjęcie to nic, ten zapach po, nie do zapomnienia.
A pod spodem? Stanisława Barbara Gryzelda Skwarek (w skrócie Stasia) po małej odmianie pt. "Zadbali o mnie" :)
Przy okazji nie wzięłam kredytu, znalazłam fajna prace i w ogóle to miałam cudowne urodziny.
#gownowpis bo nie mogę spać.
L.....o - Trochę to jestem z siebie dumna. Tak trochę.
To małe E.T. u góry to jakiś 3...

źródło: comment_WvwFYVoxLC2iXHnSekLxngZ1UYRMlBTm.jpg

Pobierz
  • 54
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach

To małe E.T. u góry to jakiś 3 miesięczny obrzydliwy i śmierdzący kociak, który wyszedł z krzaków i zaczął skrzeczec, że "ej, weź mnie do domu kobieto". No to wzięłam :)


@L_DiCarlo: podobno koty instynktownie wyczuwają starą pannę ( ͡° ͜ʖ ͡°)
  • Odpowiedz
  • 0
@gskczio czyścić, czyścić i jeszcze raz czyścić uszy. Świerzb przenosi się na futerku, skórze, okropnie zaraźliwe paskudztwo. Bardzo trzeba dbać o higienę i swoją i kota :/ plus jeśli jeden weterynarz sobie nie radzi, warto przejść się do drugiego i zobaczyć co powie.
  • Odpowiedz
@L_DiCarlo: zawsze plus za ratowanie zwierzaczków () też mam taką czarną kotkę czarownicy, też postanowiła się do mnie wprowadzić kilka lat temu.

Pogłaskałam ją na chodniku i potem cwaniara mykła mi między nogami do domu i hop na kanapę jak u siebie. Miała dziwne rany, myślałam, że koty ją podrapały. U weta się okazało, że była postrzelona przez jakichś debili, miało brakło do
  • Odpowiedz
@L_DiCarlo: @geuze: o jakie wolnorynkowe ()
Dlaczego nikt tu tradycyjnie jeszcze nie wołał @marianbaczal?

Jakiś czas temu, gdy jeszcze mieszkałem w akademiku miałem pewną przygodę, którą chciałbym się z wami podzielić.

Był środek lata i temperatury szalały. W cieniu było jakieś 35 stopni, a w pokoju pewnie 48, głównie ze względu na wiszącą za oknem wielką płachtę reklamową zwaną przez mieszkańców pieszczotliwie "szmatą". Dodatkowo szmata owa pod wpływem temperatury nadtapiała się i śmierdziała, wtedy logicznym pomysłem było zamknięcie okna - super pomysł przy 48 stopniach.

Pewnego dnia musiałem zrobić pranie. Pralnia w akademiku miała plusy i minusy - plusem było to, że znajdowała się w podziemiach i w korytarzu było wyraźnie chłodniej. Minusem był smród pralek i hałas. Wziąłem swoje brudy i udałem się na dół. Zapakowałem wszystko do pralki i wsunąłem w otwory dwa razy po dwa złote. Niektórzy mieszkańcy oszczędzali na cebulę, więc do opłaty za pranie używali takiego sprytnego druta, ale ja raczej nie byłem fanem tego pomysłu. Wybrałem program, nacisnąłem start i pralka zaczęła wydawać odgłosy startującej radzieckiej ciężarówki. Zawsze było też ryzyko, że do puli detergentów użytych do prania
QBA_ - @LDiCarlo: @geuze: o jakie wolnorynkowe (。◕‿‿◕。)
Dlaczego nikt tu tradycyjnie...

źródło: comment_AVKi9hbKeXG7ZYgYVtolaxQ3edZv5c1F.jpg

Pobierz
  • Odpowiedz