Aktywne Wpisy
mirko_anonim +1
✨️ Obserwuj #mirkoanonim
#zwiazki #niebieskiepaski #logikaniebiskichpaskow #tinder
Nie wiem czy ja jestem jakaś jebnieta, ale poznałam ostatnio gościa, miły, spokojny, ogarnięty, niby wszystko ok. Ale znalazłam jego porfil na insta, nic tam nie dodaje, ma tylko zdj profilowe, i zaledwie kilka obserwujących, ale za to obserwuje okolo 200 profili z czego 90% to są same laski,ktore wygladaja prawie tak samo, taki karynowaty typ bardziej , mocny makijaż, czarne włosy, zrobione usta, cycki,
#zwiazki #niebieskiepaski #logikaniebiskichpaskow #tinder
Nie wiem czy ja jestem jakaś jebnieta, ale poznałam ostatnio gościa, miły, spokojny, ogarnięty, niby wszystko ok. Ale znalazłam jego porfil na insta, nic tam nie dodaje, ma tylko zdj profilowe, i zaledwie kilka obserwujących, ale za to obserwuje okolo 200 profili z czego 90% to są same laski,ktore wygladaja prawie tak samo, taki karynowaty typ bardziej , mocny makijaż, czarne włosy, zrobione usta, cycki,
IdillaMZ +227
Prosta odpowiedź dlaczego Kaczyński tak Tuska nienawidzi. Dorobiliśmy się szefa, który przywrócił u naszych partnerów nadzieje, że z Polską nie tylko będzie można rozmawiać, ale że Polska wraca do prowadzenia jakiejkolwiek polityki w Europie.
Atawizmy Kaczynskiego w praktyce osłabialy jedność Europy w konfrontacji z Rosja, ponieważ Polska zamiast działać na rzecz wypracowania jakiegoś wspólnego mianownika w Europie, ograniczała się do szczekania na większych, formułowania wszystkich tych chorych bredni wobec UE, Francji i
Atawizmy Kaczynskiego w praktyce osłabialy jedność Europy w konfrontacji z Rosja, ponieważ Polska zamiast działać na rzecz wypracowania jakiegoś wspólnego mianownika w Europie, ograniczała się do szczekania na większych, formułowania wszystkich tych chorych bredni wobec UE, Francji i
Wyjść tuż przed zimowym zmierzchem z domu (zima motzno), cieplutko
ubranym, słuchawki w uszach a ze słuchawek jakiś pieniężny kawałek -
ewentualnie niczego nie słuchamy i lekko uśmiechamy się do siebie, słuchając
własnych, spokojnych myśli - To nasza ostatnia noc, mamy #!$%@? na ludzkość
i własne/cudze troski -. Dźwigamy plecak, a w nim dwie żołądkowe czyste (lub co
innego z prądem), #!$%@? do najbliższej budki z kebabem i zamawiamy
dwa na wynos (grube ciasto, sos mieszany i ewentualnie przepłacamy za colę
0.5l) . ładujemy nasz cieplutki nabytek do plecaka… jest już ciemno, ciemnica, że
#!$%@? widać pomimo wszechobecnej, grubej, białej warstwy śniegu i światła jakie
się od niego odbija. #!$%@? do najbliższego lasu, wchodzimy doń bardzo
głęboko, najdalej jak się tylko da. #!$%@? się w jakąś #!$%@?-wie-gdzie.png
kępę gęsto porośniętych iglaków/innych drzew, by mieć pewność, że nikt nas
nie znajdzie do końca zimy. Tu jest już bardzo piniężnie, szukamy wygodnego
dla nas miejsca (#!$%@?, że śnieg, przecież i tak zdychamy tej nocy), zaczynamy
wypakowywać nasz plecak, a jak ktoś lubi mieć ciepło i sucho w dupę, siada na
swoim wypakowanym 'worku'.
Zaczynamy degustację, zimnych już kebsów, popijając z przerwami zimniejszą
colą. Międzyczasie robi się ciekawiej, bo znudziło się nam siedzenie i
postanowiliśmy sie pół-#!$%@?ąć na białym puchu. Otwieramy naszą czystą i
tankujemy z butelki, na początku po troszku, a w miarę ubywania kebsów i coli
coraz raźniej i większymi haustami. jeśli będzie za mało na twardy łeb (no #!$%@?,
rzeczywiście), napoczynamy drugą. Jeśli słuchasz swojego, ulubionego kawałka przy którym chcesz zdechnąć,
dajesz na maksymalną głośność. Czekasz… Wóda
rozgrzewa, lecz z czasem zaczyna ci się robić chłodno i chłodniej, jest
nieprzyjemnie… Ruszasz nogami, to taki #!$%@? odruch, bo podświadomie nie
chcesz zdychać… Mróz #!$%@? cię w policzki… Aż nagle, pojawia się to
zajebiste uczucie ciepła, rozlewającego sie powoli od stóp do samej głowy, jest ci
zajebiście błogo, ulubiony kawałek nucisz sobie w myślach, znasz go na pamięć i
ciągle zapętlasz. Myślisz sobie: "Ciekawe kiedy #!$%@? bateria? #!$%@? z tym i
tak już będę tak bardzo martwy. Jest już późno w nocy, a ty masz #!$%@? na
wszystko, bo dzisiaj zdychasz. Ciepło w końcu znajduje sobie towarzysza w
postaci senności, wiesz o tym i wiesz również, iż nie powinieneś zasnąć, a mimo
wszystko z chęcią byś to uczynił, jeszcze walczysz, lecz po kiego? Mrok ustępuje
migotliwemu światłu, wpierw małemu a z czasem coraz większemu, przyjemnie
jasnemu, przed tobą pojawia ci się znana sytuacja z twoich wczesnych lat
młodości: jakiś seba mówi, że jesteś głupi, bez zastanowienia #!$%@? go
grabkami, ryczy, a ty boisz się bagiety od jego rodziców. Późniejsze sceny
ukazują inne etapy z twojego życia. W tle dalej leci twój ulubiony, zapętlający się
kawałek. Gdzieś dostrzegasz swoją mamełę jakieś dwadzieścia lat temu, robi cos
w kuchni a ty zawsze ciekawy świata, pytasz cóż takiego wyczynia. Uśmiecha się
i odpowiada, że twoje, ulubione ciasto - szarotkę -. Cieszysz się, jako mały seba i
obserwator całej tej sytuacji. Przed twoimi oczami pojawiają się inne sceny, nie
wszystkie tak radosne albo i przykre. Tudzież pierwszy komputer i gra w jaką
#!$%@?łeś z zapałem. Pogaduchy z koleżkami z podbazy o tejże właśnie grze,
bugach jakie widziałeś i rysunkach jakie #!$%@?łeś inspirując się tym
cudeńkiem i fantazjując jak ukończyłbyś tą grę. Za chwile pojawia się pierwsza
kobieta, która zdobyła twoje serce, dalej licbaza, lekcje i przerw, pierwszy raz z
dziewczyną, która odwzajemnia twoje uczucia. Okres studiów i dzikich popijaw,
dni na kacu, egzaminów, poprawek, zarytych nocy przy książkach… Obraz trwa,
jednak z czasem robi się coraz mniej wyraźny, bo jaśniejszy. Jakaś nieprzyjemnie
lodowata szrama pojawiła się na twoim policzku, chwilę później na drugim.
Zyskujesz na świadomości i zdajesz sobie sprawę, że to samotne łzy płyną
leniwie po twoich, dziwnie ciepłych w dotyku policzkach, łzy wspomnień i
szczęścia, potęgowane spełnieniem własnej śmierci, jesteś świadom, że za
chwilę nastąpi koniec tej męczarni, komedii zwanej życiem. Zaznasz tak długo
poszukiwanej ulgi. Znów zapadasz we własny "last life trip". A obraz miast
jaśnieć, ciemnieje. Koniec? Nie… Czujesz bowiem łomoty swojego serca i
słyszysz tą dziwnie znajomą muzykę, lecz nie możesz sobie jej przypomnieć…
Nie dbasz o to… Wszędzie jest ta ciemność… Wydajesz z siebie ostatni, lekki
dech… Umierasz…
W środku nocy zaczyna leniwie padać gęsty śnieg. Przykrywa twoją twarz, ręce i
nogi, lecz palce u pięt (w zimowych butach) wystają ponad ta białą taflę…
Gdzieś w oddali słychać ‘kraczenie’ gawronów, kruków i wron, powiał lekki
wiatr…
@Yanjo
to stara pasta jest przecież