Wpis z mikrobloga

#anonimowemirkowyznania
Witam! Teoretycznie mam przyjaciół, którym mógłbym się wygadać, ale moje myśli są tak niezgodne z moimi zasadami moralnymi, że nie jestem w stanie nawet im tego wykrztusić z siebie i za każdym razem, gdy chcę poruszyć temat, to zaczynam mówić o czymś innym. Z reguły nie mam problemu z mówieniem o sobie, ale czegoś takiego nigdy się nie spodziewałem po sobie i jest mi wstyd za siebie. Ciężko jednak jest mi to w sobie dusić, bo męczę się z tym od jakiegoś czasu. Przejdę do rzeczy.

Mam cudownego różowego. Dziewczyna o jakiej mógłby pomarzyć niejeden facet... ambitna, inteligentna, śliczna, ma piękne ciało, dba o siebie, potrafi świetnie gotować, nie jest fleją i praktycznie nie wykazuje się #logikarozowychpaskow . Wiadomo, ma swoje wady, nad pewnymi rzeczami trzeba było popracować, bo w żadnym związku nie jest idealnie, ale uważam, że jest najlepszą kandydatką na żonę jaką kiedykolwiek spotkałem. I jak teoretycznie wygląda to super, to w praktyce czuję niedosyt.

Tutaj pojawia się różowy numer dwa, nazwijmy ją Ania. Jakieś dwa lata temu widywaliśmy się przez moment, ale te spotkania wspominam z uśmiechem na twarzy. Nigdy z nikim tak dobrze mi się nie rozmawiało, po prostu gęby nam się nie zamykały i od razu złapaliśmy to... połączenie. Jednakże ze względu na to, że byłem wtedy świeżo po rozstaniu, to mózg płatał mi figle i dopiero od niedawna widzę jak bardzo zepsułem naszą relację.

Z moją obecną dziewczyną nie czułem tego samego na początku. Poznaliśmy się przez Internet, pierwszą "randkę" (nie cierpię tego słowa) wspominam średnio - ani super, ani słabo. Postanowiłem jednak dać temu szansę, bo nie lubię skreślać ludzi tak szybko. Ze względu na poprzednie doświadczenia z niczym się nie śpieszyłem i tak jakoś po pewnym czasie byliśmy już ze sobą. Jak wspominałem wcześniej, sporo nad nią pracowałem, bo był/jest to jej pierwszy związek. Chciałem jej pokazać związki od najlepszej strony, więc byłem cierpliwy, wyrozumiały, ale też stanowczy, bo wiem jak różowe potrafią wejść na głowę, gdy jest się nieostrożnym.

Powrócę teraz ponownie do różowego #2. Nie wiem kiedy to się stało, może kilka miesięcy temu, zaczęła lubić każde moje nowe posty/zdjęcia na facebooku. Cokolwiek nie wstawię, to ona to lubi, albo też komentuje. Wcześniej zerwaliśmy kontakt przeze mnie i nic takiego od tamtej pory już nie miało miejsca, przynajmniej aż do niedawna (czyli ostatnich paru miesięcy). Ja sam odpowiadam na jej komentarze i tak sobie przez krótką chwilę publicznie piszemy, zdarza się to jednak bardzo rzadko, bo nie jestem typem, który zamieszcza dużo na fb (raz, albo na dwa miesiące). Tak czy siak widzę, że jest do mnie bardzo przyjaźnie nastawiona, jak dawniej, i odnoszę wrażenie, że szuka ze mną jakiegoś kontaktu, lekko flirtuje. Niedawno napisałem jej życzenia urodzinowe (na tablicy) i jak wszystkim innym odpisywała zwyczajne "dziękuję", to do mnie napisała coś więcej i na zasadzie zaczepki, abym też coś odpowiedział.

Zapewne już w tym momencie wiecie do czego zmierzam - też zacząłem o niej myśleć. I nie dręczy mnie to od kilku dni czy tygodni, ale od dobrych czterech miesięcy. Przypomina mi się to jak dobrze mi się z nią rozmawiało i jak bardzo to spieprzyłem. Nigdy nie miałem takich sytuacji i nawet jak miałem jakieś niedopowiedzenia z dziewczynami, to później mnie już do nich kompletnie nie ciągnęło, a spotykałem się już z wieloma różowymi. Nigdy żadnej mojej różowej nie zdradziłem, ani nie zamierzam zdradzić, bo nie mógłbym później spojrzeć w lustro. Z Anią od ponad dwóch lat się nie widzieliśmy, ani też nie wymieniliśmy żadnej prywatnej wiadomości, więc nie kręcę z nią na boku, ale mimo wszystko mam to gówniane uczucie, że zdradzam moją dziewczynę w ten psychiczny sposób. Kocham ją, ale zastanawiam się, czy to nie jest może miłość z rozsądku (bo jest przecież idealną kandydatką na żonę). Dodam, że emocji i namiętności nam nie brakuje, z pozoru wszystko jest tak jak należy, ale Ania siedzi w mojej głowie i nie wiem jak się tego pozbyć.

Na sam koniec dodam jeszcze jedno. Anię poznałem na sam koniec związku z moją ex. Była to klasyczna toksyczna relacja, która wyniszczała mnie psychicznie, ale nie potrafiłem przez długi czas jej zakończyć, bo ciągle dawałem temu czas na poprawę (a z dnia na dzień było coraz gorzej). Nie będę wnikał w szczegóły, ale znajomi do dziś się dziwią, że tyle tkwiłem w tej beznadziejności i podziwiają za cierpliwość, bo sami by to pieprznęli w cholerę rok, albo dwa wcześniej. W każdym razie dzięki Ani zrozumiałem, że są jeszcze pozytywne różowe i w pewnym sensie stała się ostatecznym gwoździem do trumny mojego poprzedniego związku. Jakiś czas po rozstaniu z moją ex zacząłem się z nią spotykać, ale to było dla mnie zdecydowanie zbyt wcześnie. Miałem bardzo zrytą psychikę przez ex, byłem bardzo nieufny w stosunku do kobiet, odbierałem wszystko jako atak na moją osobę i wolność. Dopiero po jakimś czasie moje myślenie powróciło na racjonalne tory, ale wydawało mi się, że było już za późno, żeby odezwać się do Ani. I ciągle czuję, że jest to niedokończony rozdział w moim życiu. Nie szukam porady, pocieszenia, zrozumienia. Po prostu muszę to z siebie wyrzucić, bo ciąży mi to na sumieniu.

#zwiazki #rozowepaski #niebieskiepaski

Kliknij tutaj, aby odpowiedzieć w tym wątku anonimowo
Kliknij tutaj, aby wysłać OPowi anonimową wiadomość prywatną
Post dodany za pomocą skryptu AnonimoweMirkoWyznania ( http://mirkowyznania.eu ) Zaakceptował: Zkropkao_Na
  • 7
TrzeźwyMorderca: Hej, sam wlaśnie skończylem bardzo toksyczny związek, może nie z zlym różowympaskiem ale niepasującym do mnie.
Jest jakaś szansa, azeby się z Tobą skontaktować? Przeżyłeś to samo, więc może dasz mi jakieś wskazówki - zwłaszcza, że wydajesz sie być bardzo ogarnięty.

Byłbym zobowiązany :)

Zaakceptował: ludolfina98

Zapewne już w tym momencie wiecie do czego zmierzam - też zacząłem o niej myśleć


@AnonimoweMirkoWyznania: Nie szukasz porad, ale będzie jedna z mojej strony: Zapytaj siebie, czy dla chwilowej (bo może okazać się chwilowa) fascynacji Anią warto poświęcić relację z Twoją obecną dziewczyną.
Chyba każda osoba będąca w wieloletniej, bezpiecznej i cieplej relacji miała taki dylemat jak Ty. Ale jak oszacujesz ewentualne zyski i straty zanim cokolwiek zrobisz, może okazać
OP: TrzeźwyMorderca: podaj tutaj jakiegoś maila, to się odezwę. Niestety zgubiłem link i nie mam możliwości odczytania już wiadomości prywatnych.

@rdza: wiem doskonale jaka jest odpowiedź - nie warto. Nie zamierzam zostawiać mojej różowej, bo jest mi z nią bardzo dobrze. Tym bardziej nie zamierzam jej zdradzać, bo kłóci się to z moim charakterem, staram się traktować innych tak, jak sam chcę być traktowany. Zwyczajnie mój mózg płata mi figle
TrzezwyMordeca: Dzięki wielkie za odzew, na potrzeby założyłem osobnego e-meila.

wykopdzieki@wir.pl

Będę ogromnie wdzięczny, bo być może pomożesz poukładać mi mój mętlik w główce - a nazbierało się go sporo.

Z góry dzięki :)

Zaakceptował: Asterling