Wpis z mikrobloga

Mirki, dziś wpis na temat Gruzji! Opisuję to, co fajnego udało mi się zobaczyć przez kilka dni na miejscu, dlaczego warto polecieć.

Przypominam, że do Gruzji polecimy już od 220 zł z Katowic z przesiadką w Dortmundzie - terminy na luty i marzec, bez przesiadek już od 270 zł.

Gruzja jest krajem, do którego chciałem polecieć od dawna – znałem parę relacji od znajomych, i wszyscy byli zachwyceni. Piękne widoki, swojski, postsowiecki klimat, wyluzowani ludzie, lubiący Polaków. No i tanio, bardzo tanio.

Pierwsze kroki
Zwiedzanie zaczęło się od lądowania na przełomie nocy i dnia w Kutaisi – drugim co do wielkości gruzińskim mieście. Od momentu postawienia stopy poza budynkiem lotniska (bardzo kameralnym, ale ładnym i nowym) zaatakowali mnie taksówkarze proponujący podwózkę w każde miejsce w Gruzji – Tibilisi, Kazbegi, nad Morze Czarne. Postanowiłem uniknąć pochopnych decyzji, chwilę się zastanowiłem i podjechałem tylko do miasta, by skorzystać z marszrutki.

Transport – co to ta marszrutka?
W ojczyźnie Stalina transport jest tani, przyjemny i prosty. Po miastach zazwyczaj poruszałem się piechotą, bądź metrem – to w stolicy. Między miastami komunikacja opiera się głównie na marszrutkach. Są to zazwyczaj kilku-kilkunastosobowe busy, nie mające planowanej godziny odjazdu – ruszają, gdy chociaż plus minus się zapełnią, cena zwykle też jest na oko, ale mi ani razu nikt nie proponował ceny wyższej, niż standardowa. Wystarczy przygotować się i zbadać wcześniej w internecie, ile powinien kosztować przejazd na interesującej nas trasie, i już wiemy, o co możemy się targować. Przykładowo mnie kurs Kutaisi – Tbilisi kosztował 10 lari, czyli jakieś 16 zł, co jest dość dobrą ceną za 230 kilometrów.

Marszrutek jest od groma, wystarczy machnąć ręką na drodze, i jeśli ma miejsce, to się zatrzyma. Odjeżdżają również z dworców. Czasem jedynie trzeba mieć trochę nerwów i zaufania do kierowcy – standardem jest wyprzedzanie na trzeciego, trąbienie, manewry na centymetry przy pełnej prędkości. Do tego masa samochodów po ulicach Gruzji jeździ z rozbitymi szybami, bez lusterek, zderzaków, a chyba połowa ma kierownicę po prawej stronie, mimo ruchu prawostronnego. Ot, taki folklor, jest wesoło.

Pociągi jeżdżą, ale dość rzadko i tylko raz przechodziłem przez dworzec – nic więcej na temat transportu na szynach nie wiem. Jeśli chodzi o taksówki – tutaj zdecydowanie trzeba się targować i odmawiać, aż cena nas nie zadowoli – kierowcy potrafią zbić cenę trzykrotnie, jadąc za Tobą przez kilometr i namawiając do podróży.

Jedzenie – chaczapuri, chinkali i wino
Tak, gruzińskie jedzenie to zdecydowanie jest coś. Jest świetne! Do tego te ceny – w restauracji w Kutaisi za dwa obiady, butelkę wina, trzy butelki piwa, dodatkowo frytki i pieczarki zasmażane z serem, wraz z napiwkiem zapłaciłem około… 60 zł.

Kuchnia opiera się przede wszystkim na tym, że ma być dużo za niedużo. Masa zapychaczy – ciasto, ciasto i jeszcze raz ciasto. Placek po gruzińsku, chaczapuri – sama mąka. Ale na szczęście przy tym, że ma zapychać, jest jednocześnie pysznie. Polecam spróbować wszystkiego, co zaproponują Wam do zjedzenia w tym kraju – nie zawiodłem się na niczym. Jednocześnie, jeśli jesteście z Wrocławia, bądź zdarza Wam się tu bywać, to polecam Chinkalnię – restaurację przy Narodowym Forum Muzyki, która serwuje rewelacyjną gruzińską kuchnię.

A wino… nie jestem smakoszem, ale bardzo polubiłem wino w Gruzji – zwłaszcza to domowej roboty, gdzieś u gospodarzy w małych wioskach. Pyszności + brak kaca.

Ludzie w Gruzji
Jednocześnie wydają się bezpośredni i zdystansowani – chętnie pomogą, albo chętnie Ci coś wcisną. Nie dogadasz się po angielsku, ale spokojnie możesz mówić po polsku, a najlepiej, jeśli znasz rosyjski. Na pierwszy rzut oka ludzie mogą wydawać się ponurzy, ale to tylko pozory – to naprawdę świetny naród, bardzo pomocny, a dodatkowo masz plusa na starcie gdy okaże się, że jesteś Polakiem. Tak, lubią nas w Gruzji, wiedzą, że też byliśmy pod komunistycznym butem, do tego kochają nas za naszego śp. Prezydenta Lecha Kaczyńskiego, którego pomnik możecie zobaczyć nawet w stolicy – Tibilisi.

Kaukaz
Dla mnie największa atrakcja w kraju Stalina – góry, góry i jeszcze raz góry! Są piękne i olbrzymie – spotkamy tu szczyty, które wspinają się na wysokość ponad 5000 m. n. p. m., a nad którymi króluje Elbrus (leżący jednak po stronie rosyjskiej). Największą atrakcją jest Kazbek, który dumnie patrzy z góry na miejscowość Stepancminda (dawniej Kazbegi), leżącą parę kilometrów od granicy z Rosją.

Kazbek – 5033 mnpm, ośnieżony pod koniec kwietnia
Szczególnie polecam Stepancmindę – dostaniemy się do niej z Tibilisi marszrutką (a jakże), panuje tam niepowtarzalny klimat, wioska jest naprawdę mała – mieszkańców jest mniej niż dwa tysiące. Na miejscu jest dość turystycznie, dużo hoteli i domów gościnnych, można naprawdę dobrze zjeść i wypożyczyć sprzęt do wspinaczki. Stepancminda jest punktem wylotowym na Kazbek – trzeci co do wielkości szczyt Gruzji i siódmy co do wielkości szczyt Kaukazu.

Czy warto odwiedzić Gruzję?
Zdecydowanie! Zwłaszcza, że stało się to proste ze względu na naprawdę tanie loty w tę stronę, które oferuje WizzAir. Kraj przypomina trochę Polskę jakieś dwadzieścia lat temu. W kwestii bezpieczeństwa – zdecydowanie nie ma się czego obawiać, poruszałem się jak miejscowy – miastem nocą, metrem, marszrutkami, i nic złego mnie nie spotkało, ani nikt nie rzucał mi ostrzegawczych spojrzeń. Nie ma się czego bać, a na miejscu czeka na nas świetna kuchnia, niskie ceny, świetni ludzie i fenomenalna natura.

Wpis ze zdjęciami dostępny tutaj: LINK

#zwtravel #podroze #podrozujzwykopem #gruzja
zbigniew-wu - Mirki, dziś wpis na temat Gruzji! Opisuję to, co fajnego udało mi się z...

źródło: comment_Emt37a3wynObCRM0k5h4iiStDj733jjT.jpg

Pobierz
  • 36
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach

@Seal: byłem w dwie osoby, więc zdecydowanie marszrutki, stopowanie też hula dobrze :) ale na 4 osoby możnaby pokalkulować, czy nie lepiej auto.

Ale marszrutek multum, dojeżdżają wszędzie i często.
  • Odpowiedz
@lukaschels ja byłem w marcu na tydzień, byliśmy we 4 wzięliśmy z lotniska taksówkę na 3 dni, dużo picia, nie oszczędzalismy na niczym i za parę wyszło jakoś 3500zl. A sama Gruzja piękna, w marcu w rejonie skalnego miasta Wardzia, opalalismy się w pełnym słońcu, gdzie 2 dni wcześniej we Svanetii było pełno śniegu
  • Odpowiedz
@zbigniew-wu: mieszkałem miesiąc w Tbilisi, zwiedziłem całą Gruzję, nie byłem tylko w Tushetii czego bardzo żałuję. Polecam podróże stopem i noclegi z booking.com które tam bardzo prężnie działa, tanie hostele za 20-30 zł/dobę w niezłym standardzie. Dużo naciągaczy, ale dużo też ludzi którzy bezinteresownie uchylą Wam nieba tylko po to żeby 'ludzie na świecie wiedzieli że Gruzini to dobrzy ludzie.
Ah i nie znają różnic ekonomicznych między krajami UE, dla
  • Odpowiedz
Ktoś chętny ?


@bnbnn: ja z lubą! Ale nie w ten dzień. :< Rok temu tak Brukselę z Berlina zobaczyliśmy w jeden dzień, koszt biletów 20€. ( ͡ ͜ʖ ͡)

Na 15 lutego masz też Bergamo za 20€ w dwie strony na jednodniówkę, polecam mocno.
  • Odpowiedz
@zbigniew-wu: Wspomniałeś o Wizz Air, a chyba nic o LOT. Bezpośredni lot Warszawa-Tbilisi u naszego przewoźnika można wyrwać za 500-600 PLN, może nawet mniej.
  • Odpowiedz
@ChineseMobilePhones: tylko że ta różnica to 200-250 PLN. OP pisał z tego co pamiętam o lotach z Katowic. Jak ktoś mieszka w W-wie/okolicach, to musi jeszcze dojechać tam + z Kutaisi do Tbilisi (jeśli nie zależy Ci na okolicach Kutaisi to masz tak naprawdę dzień w plecy z wyprawy). Poza tym w LOT masz bagaż podręczny + rejestrowany w cenie (w tanich liniach już chyba nawet za podręczną walizkę się
  • Odpowiedz
@1788: jak pisałem wyżej byłem 3tyg temu za 260 w obie strony z Wawy. W lepszy okres na kolejnych, przyszłych promocjach Wizzair polece za tyle samo :)

Tyle, że zapominasz o podrózowaniu i zwiedzaniu, po kiego rejestrowany jeszcze do tego, a poza tym właśnie sens zacząć od Kutaisi, Batumi, a pozniej nocnym pociągiem z kuszetką to Tbilisi.

Chyba, że tylko głownie do Tbilisi to już co piszesz ma sens.
  • Odpowiedz