Wpis z mikrobloga

Historia, która sprawia, że za każdym razem jak o tym myślę, to w oczach mam łzy, piszę to drugi raz, bo parę minut temu wpis się nie opublikował, gdy miałem 4 lata to rodzice kupili psa, był to owczarek niemiecki, ułożony, inteligentny pies, przyjaciel całej rodziny, żyłem z Hexą, bo tak się wabiła przez 12 lat, mając 16 lat, pewnego letniego popołudnia wracając z boiska do domu zauważyłem że jest u nas Pan weterynarz, okazało się, że pies ma jakiś Nowotwór, jedyne co pamiętam to to, że psu leciała jakąś ropa, dowiedziałem się wtedy, że psu którego miałem od dzieciństwa został tydzień życia w bólu, lub godna śmierć tamtejszego popołudnia, wpadłem w historię, płacz, dopiero po czasie rodzice uświadomili mnie, że tak będzie dla niej lepiej no i zaczęło się najgorsze - mój ojciec ma chory kręgosłup i nie może dźwigać, wszystko spadło na mnie i na mojego wujka mieszkającego parę domów dalej, po którego zadzwonilismy, bardzo dobrze pamiętam jak musiałem zawinąć Hexe w koc, jednak nie dałem rady jej podnieść, jej ciało było bezwładne, słychać było tylko jej delikatne skomlenie, a mi łzy coraz mocniej leciały po twarzy, po raz pierwszy wtedy widziałem placzacego dziadka i ojca, płakali jak dzieci, mimo, że nigdy wcześniej jawnie tego nie robili, przenieslismy z wujkiem psa w kocu do samochodu i pojechaliśmy do weterynarza, na wejściu zauważyłem bardzo dużo osób, a wśród nich czterech facetów wchodzi z zawinietym w koc psem, pamiętam że połozyliśmy ją z wujkiem na ziemi i czekaliśmy, ja przy niej klęknąłem, płakałam najmocniej w życiu, dosłownie histeria, płacz udzielił się też innym osobom w budynku, oprócz jednej dziewczyny której niestety musiałem w takiej chwili mocno odpyskować, ostatnie co pamiętam to to, jak wniesiona została przez nas do gabinetu lekarza i dostała zastrzyk będąc na naszych rękach, daliśmy jej godnie odejść i mamy nadzieję, że jest tam jej teraz dobrze u góry z innymi zwierzętami #psy #pies #zwierzaczki #zwierzeta #feels #takbylo #gorzkiezale
  • 6
@Amen_Pacierzu: Hasa sobie pewnie po łąkach gdzieś tam w górze :)
Też w tym roku straciliśmy sunię, miała 14 lat i była u nas od szczeniaczka. I też nowotwór. Nie mogliśmy dłużej patrzeć jak cierpi, uśpienie to w takiej sytuacji smutne ale najlepsze wyjście