Wpis z mikrobloga

Co się #!$%@?ło Mirki, posłuchajcie...

Od jakiegoś czasu przebywam w Londynie na emigracji. Jako, że po ciężkim jak jeden z bardziej znanych użytkowników wypoku dniu byłem okropnie styrany, postanowiłem dla rozluźnienia pobujać się po mieście. Jak co wieczór mijałem zatłoczone chodniki Piccadilly, do moich uszu docierały gwarne rozmowy z pobliskich pubów. Przyzwyczajony do życia w piwnicy czym prędzej chciałem się gdzieś schować. Jak na zawołanie moim oczom ukazała się księgarnia - jedna z wielu sieciówek. Nie spodziewałem się, że to miejsce stanie się sceną dla mojej małej tragedii. Gdybym tylko wiedział, że przez głupie śmieszkowanie trafię na 24h na dołek...

Szybko zatraciłem się pomiędzy regałami, szukając odpowiedniej lektury na wieczór. W pewnym momencie w alejce z literaturą młodzieżową dostrzegłem kobietę w średnim wieku z gówniakiem, może 10-letnim. Podszedłem bliżej, bo babeczka była mocną 7/10. Ukradkiem spoglądałem na nią, myślami będąc gdzieś na 3 stronie gorących wypoku. Wtedy mały Brajan powiedział coś, co było bezpośrednim powodem mojej przygody:
- Look mommy Hari Pota - wskazał na jeden z regałów.
Nie zdając sobie sprawy, że mówię to na głos wypaliłem z głupim uśmieszkiem na twarzy:
- Zwal mi #!$%@?.

Chyba nie muszę dodawać, że matka okazała się być Polką? ( ͡° ʖ̯ ͡°)

#emigracja #uk #coolstory #truestory
  • 10
Gdybym tylko wiedział, że przez głupie śmieszkowanie trafię na 24h na dołek...


@bajteq:
I za powiedzenie 2 słów zamknęli cię w sztumie? Z każdym miesiącem w UK odkrywam nowe faszystowskie strony tego chorego kraju.
@mynameis60: Masz rację, można było wyczuć zanętę. Ale w kraju, w którym zamykają w więzieniu za posiadanie noża do smarowania chleba, a jednocześnie importują terrorystów, nic mnie już nie zdziwi. Więc mam coś na swoje usprawiedliwienie.