Wpis z mikrobloga

Hej! Pytanie do mirków bawiących się w #biegigorskie. Jak to jest z podchodzeniem?

Miałem w ten weekend okazję po raz pierwszy spróbować biegania po górach. Takiego prawdziwego, bo wcześniejsze krakowskie 3 Kopce czy jakieś crossy po lasach to nie to samo. Teraz było jakieś 570m w górę na odcinku 4km. I w sumie nie było źle, bo jakieś 95% trasy biegłem, ale były momenty, że przechodziłem na kilka - kilkanaście sekund do marszu.

Słabo czy norma? Jak to wygląda wśród bardziej zaawansowanych trailowców? Zawsze się trochę podchodzi czy kto podchodzi ten słabiak i niedotrenowany? (jak w biegach ulicznych, gdzie ci co idą zamykają stawkę).

#bieganie #ultratrail #trail
  • 18
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach

@hard1: Zależy od tego jaki jesteś mocny. Ale praktycznie zawsze się podchodzi (nawet czołówka). Mało jest biegów, gdzie cała trasa jest do przebiegnięcia. Oczywiście im lepszy zawodnik, tym mniej podchodzi. Natomiast jak jesteś zwykłym amatorem, to podbieganie zamiast podchodzenia może Cię bardzo szybko zakwasić i będziesz miał po biegu. Dużo zależy też od profilu. Jak wiesz, że podbieg jest dość ostry (ale biegalny), ale nie długi i za nim jest
  • Odpowiedz
@hard1: U mnie w mieście jest hołda gornicza. Na niecałym kilometrze jest prawie 100 metrów przewyższenia. Co daje całkiem fajnie miejsce do treningu. No i o ile na treningu zawsze to biegnę (i to kilka razy z rzędu) to wiem, że na zawodach raczej bym w kilku miejscach podchodził, bo bym się skasował za szybko.

W biegach górskich trzeba myśleć i dobrze wszystko rozplanować. Tu nie ma klepania km w
  • Odpowiedz
@AvantaR: W sumie to racja, pewnie sporo zależy od dystansu. Bo przy ultra raczej szkoda sił na podbieganie, gdzie korzyść z zyskanego czasu jest nieduża w stosunku do poziomu zajechania się przez taki wysiłek.
U mnie cały bieg miał może z 10 km (4 km w górę, 4 km w dół i 2 km dobiegu z pensjonatu na szlak), więc nie trzeba się było za bardzo oszczędzać. Jedzenie i picie
  • Odpowiedz
Tyle, że ten bieg to był taki spokojny truchcik. Tempo nawet w okolicach 10 min/km.


@hard1: Trudno to w takim razie nazwać biegiem, to raczej szybki marsz. Moim zdaniem lepiej przejść do szybkiego marszu, niż tak truchtać, bo (przynajmniej mi) bardziej mięśnie to czują. Chyba, że są specyficzne warunki - w śniegu nie raz lepiej podbiegać, niż podchodzić, bo grząski śnieg łatwiej biegiem niż marszem pokonać.
  • Odpowiedz
Ale tak podsumowując - tak, podchodzenie na biegach, nawet krótkich nie jest niczym dziwnym. Jeśli ktoś przebiega większość dystansu to jedynie czołówka.
  • Odpowiedz
Moim zdaniem lepiej przejść do szybkiego marszu, niż tak truchtać, bo (przynajmniej mi) bardziej mięśnie to czują


@AvantaR: No tak jak piszesz, trzeba mieć doświadczenie. Dla mnie to był pierwszy raz.
Choć marszem by nie było szybciej. Szybkim marszem w górach robię czasy w okolicach 50% czasu szlakowego, biegiem (czy tam truchtem) było teraz poniżej 30%. Więc jednak zysk spory.
W długich biegach anglosaskich pewnie takie podbieganie by było głupotą
  • Odpowiedz
@hard1: No, ale 10 min/km to trudno biegiem nazwać. Tzn. jeśli tobie pasuje to ok, dla mnie wydatek energetyczny nie byłby raczej tego wart. A jeśli chodzi o biegi alpejskie i anglosaskie - nie ma co porównywać, dwa zupełnie różne typy zawodów, na obydwa trzeba mieć inną taktykę. Paradoksalnie zbytnie ciśnięcie pod górę na alpejskim może być gorszym pomysłem niż na anglosaskim. Bo na anglosaskim po podbiegu za chwilę będziesz
  • Odpowiedz
@AvantaR: No cóż, myślę, że jeszcze nie raz będzie okazja, żeby sobie po górach pobiegać i nabierać doświadczenia
Dzięki za rady.
  • Odpowiedz
@hard1:
Ogólnie zlaeży mocno od dystansu i od tego jak mocny jesteś. Na 100+ to takie ostrzejsze podejścia to tylko najmocniejsi biegną. Tak jak @AvantaR pisał, żyłowanie si na ciężkich podejściach to często gra niewarta świeczki i więcej stracisz przez zmęczenie na zbiegu i kolejnych nastu kilometrach.
  • Odpowiedz
@Ragnarokk: Dzięki za potwierdzenie.
Do 100+ to mi jeszcze daleko. Nawet maratonu jeszcze nie mam w kolekcji, a co dopiero ultra. Ale zawsze lubiłem biegać wśród przyrody i chodzić po górach, więc mnie zaczyna ciągnąć do połączenia tych dwóch rzeczy.
Pewnie w przyszłym roku sobie zrobię jakiś górski półmaraton (albo cokolwiek w granicach 20-30 km), żeby sprawdzić jak bardzo się zajadę. Kusi mnie też bieg na Kasprowy ;)

OK, a
  • Odpowiedz
@hard1:
Wiesz, mi zdarzało się robić 100-140 praktycznie nie biegnąc. Krótsze biegi są zazwyczaj dużo intensywniejsze i nie muszą być łatwejsze - bo limit bardziej depcze po piętach. Oczywiście zależy jakie ultra i czy ma się większe niż ja ambicje (to jest dotrzec do mety w czasie) :)
A to, że po zbiegach nogi bardziej bolą to już tak jest. Podbieganie/podchodzenie męczy, zbieganie daje wycisk stawom. Dlatego czym dłuższa trasa,
  • Odpowiedz
OK, a jeszcze inna rzecz. Co ze zbiegami? Bo szczerze mówiąc, to w tej sobotniej przebieżce nogi bardziej bolały przy zbieganiu niż podbieganiu. Jak chodzę po górach, to też 2000m w dół mnie bardziej męczy niż 2000m w górę. Jakieś pro tipy?


@hard1: Trenować w górach. Niestety o ile podbiegi to można sobie na byle górce ćwiczyć, o tyle zbiegi muszą mieć swoją ciągłość, bo zbieg 100 metrów, podejście 100
  • Odpowiedz
@AvantaR: Będzie ciężko z regularnym treningiem górach. Co prawda robię średnio kilkanaście wypadów na sezon, ale przeważnie z kimś i celem jest po prostu chodzenie. Choć pewnie to też jakąś cegiełkę do ogólnej wytrzymałości dokłada. Biegi crossowe z kilkudziesięciometrowymi podbiegami / zbiegami też lepsze niż nic. A przynamniej taką mam nadzieję :)
  • Odpowiedz
@hard1: Wiesz, zawsze trzeba trenować tak jak nam na to pozwalają warunki. Ale nie ma co ukrywać - bieganie na zawodach bez treningów w górach może być kontuzjogenne i trochę niebezpieczne :)
  • Odpowiedz
@AvantaR: Wiem, ale nie mam póki co zamiaru porywać się na nic szczególnie ambitnego. Może ze 2 starty w przyszłym sezonie. Do tego czasu pewnie uda się jeszcze trochę prawdziwie górskich treningów zrobić.
  • Odpowiedz
@hard1: Nie ma co się bać, zawsze możesz starty treningowo potraktować. Wiesz, to tu trochę tak wygląda jakbym straszył, ale to serio nie jest jakieś rocket science :) Także napieraj, byle z głową :)
  • Odpowiedz
Także napieraj, byle z głową :)

@AvantaR: I tak pewnie będzie, bo pomysłów na starty (w sumie nie tylko biegowe) mam bardzo wiele, tylko trzeba dać organizmowi czas na dostosowanie się do zwiększanych obciążeń.
  • Odpowiedz