Wpis z mikrobloga

Mirki, co się w ogóle odwaliło. Wróciłem na weekend ze studiów do mojej rodzinnej miejscowości. Cała rodzina rozsypana po Angliach i Warszawach, więc siłą rzeczy nikogo nie było w domu. Pod klatką zorientowałem się, że nie mam ze sobą kluczy.. Dzwonie po kolegach, żeby mnie przekimali chociaż w piwnicy (nie jestem bordo, ale trzeba już się szkolić ( ͡° ͜ʖ ͡°) ), no ale jakimś dziwnym trafem nikt nie miał kluczy. W praktyce mieli pewnie #!$%@?. Przybity opcją spania na dworcu/klatce schodowej poszedłem na piwo. Wyłączyłem telefon, bo miałem mało baterii, więc pasowało być w tym kontekście rozsądnym. Włączyłem telefon po 2 godzinach, a tam 12 (sic!) połączeń nieodebranych od mojego kumpla. Dzwonie. Okazało sie, że mimo tego iż jego rodzice są w domu to mnie przekimal. Mirki, przyjaciół poznaje się w biedzie. Spałem w ciepłym i pachnącym łóżku, to dużo lepsze niż dworzec. Teraz piję kawę w moim dawnym LO i muszę do 16 czekać aż ojciec przyjedzie z WWA.
Ile będzie plusów tyle piw dostanie
#czujedobrzeczlowiek #wygryw #oswiadczenie
  • 39
@von_Schuttenbach kiedyś będąc dniach i nocach miasteczka troszku popilem z kumplami. Nasz transport zawiódł, a pociągów już nie było do naszego miasta. O 5 po całej nocy balowania pogodzismy się z ławką, albo trawa. Jakiś koles, którego poznaliśmy w klubie wziął nas na chatę, przenocowal, a rano jeszcze spaghetti zrobił. 4 obcych typów.... Jestem wdzięczny do dziś.
@von_Schuttenbach: Jakiś rok temu zdarzyła mi się podobna sytuacja, tylko byłem tą drugą stroną. Kumpel, z którym nie widziałem się jakieś 5-6 lat napisał na FB że szuka miejsca do przenocowania na jedną noc. Nigdy jakoś się super nie kumplowaliśmy, ale jak zauważyłem po komentarzach że czeka już kilka godzin na dworcu i jakoś nikt się nie odzywa z konkretami, postanowiłem pomóc. I powiem wam że nie żałuję, okazało się że
@von_Schuttenbach: Z doświadczenia wiem jak to było kiedy mieszkałam sama w centrum, blisko do wszystkiego Praktycznie co tydzień ktoś "gubił klucze", "przyjeżdżam z rodzinnego miasta i nie znajdę akademika na weekendy"... W praktyce nie słyszałam nawet "dziękuję", nie wysypiałam się bo ktoś miał spać na podłodze w kuchni a potem nagle rościł sobie prawo do spania w moim pokoju, miał nie zajmować czasu a absorbował go 90%. Kiedy ja chciałam przenocować
@von_Schuttenbach: Ale że jak? Telefonu nie masz żeby zadzwonić że będziesz ? Może takie kimanko na dworcu by nauczyło, ze jednak czasami warto ogarnac, że żyjemy w XXI wieku i nie trzeba posłańca na koń wsadzac żeby poinformować o swojej atencji. Jak ja nie lubię takich wizyt niespodzianek. Ostatnio u mnie taka sama sytuacja - burdel na mieszkaniu bo sprzątam tylko w poniedziałek, środę i piątek. Jako, że była niedziela to