Wpis z mikrobloga

Noż #!$%@? mnie zaraz strzeli. (będą bluzgi).
Równo rok temu, pojechałem sobie z żoną i córką na weekend do innego miasta, prawie 400 km dalej, i spacerując wieczorem po mieście byłem świadkiem wypadku. Samochód skręcający w lewo nie ustąpił pierwszeństwa motocyklowi. Motocykl #!$%@?ł porządnie, dwie osoby z niego bardzo poważne obrażenia.
Jako że sam moment wypadku widziałem bezwiednie, tzn. idąc i rozmawiając oraz patrząc po prostu przed siebie, okiem wieloletniego kierowcy zauważyłem po prostu nieprawidłowość, że auto skręca a z przeciwka, bardzo blisko i (chyba) szybko zbliża się inny pojazd (jego światła). Zanim mi się "oko zakomodowało" było bum, jakieś 30 metrów przed nami. Szybko podbiegłem z pomocą (praktycznie pusta ulica), zatrzymałem się przy pasażerce którą wyrzuciło z katapulty kilkanaście metrów w moją stronę i zacząłem dzwonić po pomoc.
Mam przykre doświadczenie z Policją jako świadek (inna sytuacja sprzed kilku lat) ale mimo nalegań żony zostałem po przyjeździe wszelkich służb, gotowy do spisania tego co ociupinkę widziałem.
Wahałem się, bo wypadek dla mnie był klarowny i inni świadkowie też się pojawili ale ze słyszenia wiem, że świadkowie potem cuda wyprawiają a ja, dobre kilkanaście lat temu widziałem zwykłą kolizję i zeznałem policjantowi sytuację a kilka lat później odnalazł mnie poszkodowany i powiedział, że tylko moje zeznanie pomogło mu wygrać sprawę, która ciągnęła się 4 lata.
Po zeznaniu policjantowi na miejscu, dostałem info, że wezwą mnie na zeznanie w moim mieście. Tak było, zeznałem u siebie co widziałem oraz dostałem info, że dla mnie definitywnie koniec sprawy.

#!$%@? tam, kilka dni temu, jednocześnie, przyszło pismo z sądu oraz do domu przylazł jakiś policjant z wezwaniem mnie na za 2 tygodnie na świadka, do tego dalekiego miasta. Oczywiście "obecność obowiązkowa". #!$%@?, to jest bez sensu, wszystko niewiele co widziałem to powiedziałem na gorąco. Teraz już nawet nie pamiętam nawet marki samochodu ani koloru. Przecież to jest bez sensu marnowanie mojego czasu i pieniędzy podatników na wzywanie takiego człeka jak ja. Co, po roku przyśniło mi się coś więcej?

A teraz do brzegu: czy jest jakiś myk (oprócz zdrowotnych), żeby taki #!$%@? świadek jak ja nie musiał zapierniczać na tą rozprawę? Kto tworzy takie #!$%@? prawo, żeby mój dzielnicowy nie mógł mi odczytać nowych pytań a ja nie musiał jechać przez pół kraju? Przecież (przez zaśmiecanie umysłu gównem) ja mam #!$%@?ą pamięć i nic nie wniosę nowego do sprawy. Czy ja nie mogę po prostu na policji potwierdzić poprzednie zeznanie i zaznaczyć, że nie wnoszę nic nowego do sprawy?

#!$%@?!!!!!1

Przez takie #!$%@? prawne, następnym razem naprawdę poważnie się zastanowię zanim coś poświadczę.

#zalesie #pytaniedoeksperta #polska #prawo #policja #gorzkiezale #wypadek #wulgarne
  • 14
#!$%@? tam, kilka dni temu, jednocześnie, przyszło pismo z sądu oraz do domu przylazł jakiś policjant z wezwaniem mnie na za 2 tygodnie na świadka, do tego dalekiego miasta. Oczywiście "obecność obowiązkowa".


@kopszmercen: Mnie kiedyś wezwano na drugi koniec Polski na rozprawę, ale w końcu wystarczyło że w miejscu zamieszkania złożyłam zeznania w rozmowie z policjantem. Sprawdź, może w tym przypadku też jest taka opcja.

Może @Dutch, dyżurny prawnik wypoku,
@wlaczkomputer: zeznania świadka w takich przypadkach po roku nie wniosą niczego nowego do sprawy i najaktualniejsze i najdokładniejsze będą z dnia przesłuchania bądź kilka/kilkanaście dni po. Ja mam na jutro wezwanie do sądu gospodarczego jako świadek w sprawie ubezpieczyciel vs firma pożyczająca samochód (przeniesione z Łodzi do Krakowa) do sprawy sprzed 4 lat. Pamiętam że było zimno jak #!$%@? bo była zima.
@kopszmercen:

A teraz do brzegu: czy jest jakiś myk (oprócz zdrowotnych), żeby taki #!$%@? świadek jak ja nie musiał zapierniczać na tą rozprawę?

Po pierwsze - nie pień się tak, bo zdrowia szkoda. Tak niestety działa proces i prawo do obrony, że Twoja obecność i ponowne złożenie zeznań może być konieczne w sądzie (bo np. policjant przystawił Ci gnata do głowy i kazał podpisać nieprawdziwe zeznanie, albo zeznałeś na złość sąsiadowi
@rdza:
@Nahcep:
@przem81:
@Dutch:
dziękuję za życzliwe (p)odpowiedzi, najbardziej dziękuję @Dutch bo podał linka :)

@wlaczkomputer: w moim przypadku to akurat gówno prawda, o czym napisałem a ty może nie przeczytałeś. Moja obecność niczego nie zmieni. Szkoda mojego czasu, można w tym czasie przesłuchać kogoś istotnego dla sprawy. Mam identyczne zdanie jak @przem81

@ripp1337: po prostu chciałem ten #!$%@? wyrzucić z siebie.
Kiedyś, prowadząc samochód jesiennym
#!$%@? tam, kilka dni temu, jednocześnie, przyszło pismo z sądu oraz do domu przylazł jakiś policjant z wezwaniem mnie na za 2 tygodnie na świadka, do tego dalekiego miasta. Oczywiście "obecność obowiązkowa". #!$%@?, to jest bez sensu, wszystko niewiele co widziałem to powiedziałem na gorąco.


@kopszmercen: od tego masz posłów żeby walczyli o zmiany przepisów, co prawda z konieczności zeznawania przed sądem zrezygnować nie można (i słusznie, jak wspomnieli przedmówcy wynika