Wpis z mikrobloga

Przypomniała mi się pewna sytuacja ale w sumie nie wiem po co ją tu opiszę.

Mieliśmy wezwanie, na ulicy padł facet, podobno ktoś go reanimuje. Przyjeżdżamy szybko, bo blisko było i faktycznie na miejscu 3 kobiety reanimują leżącego na chodniku mężczyznę. Przejmujemy akcję, pytamy o okoliczności. Dowiedzieliśmy się, że były iście filmowe - facet szedł ulicą, oparł się o barierkę, chwycił za klatkę piersiową i upadł. Te kobiety to widziały (nie znały się, zatrzymały się niezależnie od siebie), jedna była lekarką, młodą, trochę przestraszoną (jak przyznała to była jej pierwsza reanimacja w życiu). Facet szybko nam zaskoczył ( #pdk ) w ekg wyszło, że miał zawał i pojechaliśmy z nim na hemodynamikę. Rzadko mnie interesują losy pacjentów, ale ten przypadek był ciekawy (zauważone zatrzymanie krążenia, reanimacja podjęta przez świadków = bardzo duże szanse na przeżycie) więc zadzwoniłem do lekarza z pytaniem co z pacjentem. Okazało się, że mimo wszystkich przychylnych okoliczności, niestety nie żyje.
Te kobiety, świadkowie zdarzenia, były bardzo przejęte całą sytuacją, widziałem, że bardzo to przeżyły. Zrobiłem coś co nigdy mi się nie wcześniej nie zdarzyło. Wziąłem do nich numery telefonów, by zadzwonić i powiedzieć co z pacjentem (należało im się to, naprawdę rzadko ktoś tak pomaga). Zadzwoniłem po dyżurze i skłamałem, że facet jest w ciężkim stanie ale ma dobre rokowanie dzięki nim i ich działaniu. Jedna z nich powiedziała mi, że cały dzień chodziła z telefonem w ręku i czekała aż zadzwonię.
Myślę, że dobrze zrobiłem.

#999 #ratownikmedyczny #feels
  • 66
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach

@CherryLipstick: ktoś jest dorosły, to zasługuje na traktowanie jak dorosłego, po prostu.

przykre informacje można przekazać też w delikatny, taktowny sposób, szanując czyjeś odczucia, brzmisz jakbyś tego nie wiedziała

kolejny błędny wniosek - że jestem "hardym zawodnikiem"
  • Odpowiedz
@losiul: Zgoda, takie rozwiązanie byłoby o wiele zręczniejsze. Niweluje ryzyko dowiedzenia się prawdy i związanego z tym, wspomnianego przeze mnie, "podwójnego rozczarowania". Do tego zachowuje edukacyjną funkcję powiedzenia prawdy, czyli "świat jest niesprawiedliwy więc się do tego przyzwyczaj". Można polemizować, czy "nie udało się, ale i tak nikt nie mógł nic zrobić" odniosłoby zamierzony skutek. Nie brakuje przypadków, w których ludzie obwiniają się o coś, za co nie są odpowiedzialni i ciężko im przetłumaczyć, że rzeczywiście nie mogli zrobić nic więcej. Z drugiej strony mamy potężną nagrodę w postaci "uratowałam człowiekowi życie", co po prostu promuje pożądaną postawę w takich sytuacjach (przystąpienie do pierwszej pomocy).

Tak czy inaczej zgadzam się, że brutalna prawda prawie zawsze jest lepsza, z prostego powodu: człowiek to maszyna ucząca się jak najlepszego reagowania na otaczającą go rzeczywistość, a kłamstwo w jakiejkolwiek sprawie przedstawia mu błędny obraz tej rzeczywistości i służy rozwijaniu złych przystosowań. Ja w swoim komentarzu promuję kłamstwo w imię, że tak to sobie nazwę, sprawiedliwości emocjonalnej i nagradzania za dobrą reakcję w celu utrwalenia korzystnych nawyków. Z drugiej strony ciężko ocenić (a jeszcze ciężej stwierdzić, kto ma prawo do takiej oceny), jakich korzyści odmawiam tym kobietom zatajając prawdę. Może okłamanie młodej lekarki opóźniło jej proces uodparniania się na wszechobecną w jej zawodzie śmierć. Może w przyszłości któraś z kobiet będzie miała kolosalną traumę po kolejnej nieudanej reanimacji, do której nie przystąpiłaby mając w pamięci komentowaną przez nas historię i naukę "szkoda moich nerwów i nieprzespanych nocy, lepiej odpuścić".

Sęk w tym, że nie zawsze postawy, jakich oczekujemy od innych ludzi i których chcemy ich uczyć, są dobre dla nich samych. "Zawsze przystępuj do pierwszej pomocy" wydaje się słuszną nauką, ale ratujący może przypłacić ją traumą gdy reanimowana osoba umrze mu w rękach, podczas gdy obojętny na sytuację przechodzień będzie miał co najwyżej wyrzuty sumienia. Podobnie jak to, że uczymy dzieci by zawsze pomagały innym, dzieliły się itd., a zapominamy wspomnieć, że brak umiaru doprowadza do tego, że zamiast zyskać sobie sympatię osób którym pomagamy, doprowadzamy do tego, że nas wykorzystują, a otrzymywane za darmo dobra i przysługi nie są przez nie szanowane (podobnie jak "frajer" który daje się
  • Odpowiedz
@anymous: Proponuje w takim razie nawet nie tyle się zabić co cofnąć w czasie i po prostu nie narodzić. Cały świat stoi na większych czy mniejszych oszustwach. Jak potrzebujesz to jakoś zobrazować, to wyobraź sobie, że masz zajebistą pracę ale bardzo emocjonalnego szefa. Szef ten kupił sobie multiple i pyta, czy podoba ci się jego samochód. Możesz go okłamać, że tak, jest bardzo ładny, oszukałeś go ale zyskałeś trochę sympatii
  • Odpowiedz
@Korba112: skoro o tym tu piszesz to znaczy, że godzisz się na komentowanie tego.
Krótko: jaj ze stali to zazdroszczę, ale postapiles bez wątpienia - najogólniej mówiąc - źle. Zawsze nawet najgorsza prawda jest lepsza niż słodkie kłamstwa.
Gdybym był tą kobietą i nie daj Boże dowiedzialbym się, że facet nie żyje, to bym cię odnalazł i powyższą opinię wyraził w o wiele bardziej dosadny sposób.
  • Odpowiedz
@Korba112: a skad miales ich numery, jesli moge spytac?
ja jakis czas temu "znalazlam" taka starsza pania, ktora zaslabla, chcialam dac nr kontaktowy czy wziac jakies namiary - to mnie zaloga karetki odeslala, ze oni sie juz zajma i ze jestem niepotrzebna.
A w sumie nurtuje mnie bardzo, co sie z ta babuszką stało ;/
  • Odpowiedz
@Korba112: Uważam, że zrobiłeś dobrze, jeśli to prawda. Wolałbym ciężką prawdę niż słodkie kłamstwo. To egoistyczne zachowanie. Kłamią tchórze.

Czyli wszyscy. ( ͡° ʖ̯ ͡°)
  • Odpowiedz