Aktywne Wpisy
marek2092 +475
Mirki pijcie ze mną kompot, dzisiaj o godzinie 9:37 rano stałem się poważnym mirasem i zostałem ojcem..
Standardowo wychowam jak swoje ( ͡º ͜ʖ͡º)
#ojcostwo #chwalesie #dzieci #porod #rodzicielstwo
Standardowo wychowam jak swoje ( ͡º ͜ʖ͡º)
#ojcostwo #chwalesie #dzieci #porod #rodzicielstwo
Marek_Tempe +101
"W „Bogu urojonym” Dawkins nie pisze (przynajmniej nie bezpośrednio) o biologii. Bohaterem jego książki jest religia i relacje między nauką a wiarą. Dawkins z całą mocą swojej wiedzy, talentu i intelektu wprost i bezpośrednio odrzuca religię i wszelkie jej roszczenia (między innymi, a może przede wszystkim, urojenie teistów, że to religia jest źródłem moralności).
Zaczyna od tego, że ukazuje fałsz założeń logicznych wierzeń religijnych, a potem między innymi pisze o ewolucyjnych korzeniach teizmu. Dawkins nie oszczędza bogów we wszelkich ich postaciach – kieruje ostrze swej krytyki zarówno przeciw cierpiącemu na obsesję seksualną krwawemu tyranowi Starego Testamentu, jak i przeciw znacznie łagodniejszemu (acz wciąż nielogicznemu) „Boskiemu Zegarmistrzowi”, odkryciu oświeceniowych myślicieli. Rozpoczyna swą krytykę od logicznej wiwisekcji najczęściej przywoływanych argumentów za istnieniem Boga i na ich podstawie wykazuje, że jakakolwiek Istota Najwyższa jest bytem w najwyższym stopniu nieprawdopodobnym.
W kolejnych rozdziałach możemy przeczytać o tym, w jaki sposób religia – a raczej wszelkie religie (rozróżnienie między krzyżem, gwiazdą Dawida a półksiężycem ma dla Dawkinsa znaczenie drugorzędne) staje się obfitą pożywką dla wojen, niewyczerpanym źródłem bigoterii i dyskryminacji oraz narzędziem upośledzenia dzieci. Fascynującą lekturę stanowią rozdziały, w których Dawkins – tym razem jako biolog – poddaje miażdżącej krytyce dorobek nowych kreacjonistów, czyli (pseudo)naukowe ataki na ewolucjonizm.
Wniosek
Zaczyna od tego, że ukazuje fałsz założeń logicznych wierzeń religijnych, a potem między innymi pisze o ewolucyjnych korzeniach teizmu. Dawkins nie oszczędza bogów we wszelkich ich postaciach – kieruje ostrze swej krytyki zarówno przeciw cierpiącemu na obsesję seksualną krwawemu tyranowi Starego Testamentu, jak i przeciw znacznie łagodniejszemu (acz wciąż nielogicznemu) „Boskiemu Zegarmistrzowi”, odkryciu oświeceniowych myślicieli. Rozpoczyna swą krytykę od logicznej wiwisekcji najczęściej przywoływanych argumentów za istnieniem Boga i na ich podstawie wykazuje, że jakakolwiek Istota Najwyższa jest bytem w najwyższym stopniu nieprawdopodobnym.
W kolejnych rozdziałach możemy przeczytać o tym, w jaki sposób religia – a raczej wszelkie religie (rozróżnienie między krzyżem, gwiazdą Dawida a półksiężycem ma dla Dawkinsa znaczenie drugorzędne) staje się obfitą pożywką dla wojen, niewyczerpanym źródłem bigoterii i dyskryminacji oraz narzędziem upośledzenia dzieci. Fascynującą lekturę stanowią rozdziały, w których Dawkins – tym razem jako biolog – poddaje miażdżącej krytyce dorobek nowych kreacjonistów, czyli (pseudo)naukowe ataki na ewolucjonizm.
Wniosek
Mieliśmy wezwanie, na ulicy padł facet, podobno ktoś go reanimuje. Przyjeżdżamy szybko, bo blisko było i faktycznie na miejscu 3 kobiety reanimują leżącego na chodniku mężczyznę. Przejmujemy akcję, pytamy o okoliczności. Dowiedzieliśmy się, że były iście filmowe - facet szedł ulicą, oparł się o barierkę, chwycił za klatkę piersiową i upadł. Te kobiety to widziały (nie znały się, zatrzymały się niezależnie od siebie), jedna była lekarką, młodą, trochę przestraszoną (jak przyznała to była jej pierwsza reanimacja w życiu). Facet szybko nam zaskoczył ( #pdk ) w ekg wyszło, że miał zawał i pojechaliśmy z nim na hemodynamikę. Rzadko mnie interesują losy pacjentów, ale ten przypadek był ciekawy (zauważone zatrzymanie krążenia, reanimacja podjęta przez świadków = bardzo duże szanse na przeżycie) więc zadzwoniłem do lekarza z pytaniem co z pacjentem. Okazało się, że mimo wszystkich przychylnych okoliczności, niestety nie żyje.
Te kobiety, świadkowie zdarzenia, były bardzo przejęte całą sytuacją, widziałem, że bardzo to przeżyły. Zrobiłem coś co nigdy mi się nie wcześniej nie zdarzyło. Wziąłem do nich numery telefonów, by zadzwonić i powiedzieć co z pacjentem (należało im się to, naprawdę rzadko ktoś tak pomaga). Zadzwoniłem po dyżurze i skłamałem, że facet jest w ciężkim stanie ale ma dobre rokowanie dzięki nim i ich działaniu. Jedna z nich powiedziała mi, że cały dzień chodziła z telefonem w ręku i czekała aż zadzwonię.
Myślę, że dobrze zrobiłem.
#999 #ratownikmedyczny #feels
przykre informacje można przekazać też w delikatny, taktowny sposób, szanując czyjeś odczucia, brzmisz jakbyś tego nie wiedziała
kolejny błędny wniosek - że jestem "hardym zawodnikiem"
Tak czy inaczej zgadzam się, że brutalna prawda prawie zawsze jest lepsza, z prostego powodu: człowiek to maszyna ucząca się jak najlepszego reagowania na otaczającą go rzeczywistość, a kłamstwo w jakiejkolwiek sprawie przedstawia mu błędny obraz tej rzeczywistości i służy rozwijaniu złych przystosowań. Ja w swoim komentarzu promuję kłamstwo w imię, że tak to sobie nazwę, sprawiedliwości emocjonalnej i nagradzania za dobrą reakcję w celu utrwalenia korzystnych nawyków. Z drugiej strony ciężko ocenić (a jeszcze ciężej stwierdzić, kto ma prawo do takiej oceny), jakich korzyści odmawiam tym kobietom zatajając prawdę. Może okłamanie młodej lekarki opóźniło jej proces uodparniania się na wszechobecną w jej zawodzie śmierć. Może w przyszłości któraś z kobiet będzie miała kolosalną traumę po kolejnej nieudanej reanimacji, do której nie przystąpiłaby mając w pamięci komentowaną przez nas historię i naukę "szkoda moich nerwów i nieprzespanych nocy, lepiej odpuścić".
Sęk w tym, że nie zawsze postawy, jakich oczekujemy od innych ludzi i których chcemy ich uczyć, są dobre dla nich samych. "Zawsze przystępuj do pierwszej pomocy" wydaje się słuszną nauką, ale ratujący może przypłacić ją traumą gdy reanimowana osoba umrze mu w rękach, podczas gdy obojętny na sytuację przechodzień będzie miał co najwyżej wyrzuty sumienia. Podobnie jak to, że uczymy dzieci by zawsze pomagały innym, dzieliły się itd., a zapominamy wspomnieć, że brak umiaru doprowadza do tego, że zamiast zyskać sobie sympatię osób którym pomagamy, doprowadzamy do tego, że nas wykorzystują, a otrzymywane za darmo dobra i przysługi nie są przez nie szanowane (podobnie jak "frajer" który daje się
"A lie is just a great story that someone ruined with the truth."
Barney Stinson
Co
Komentarz usunięty przez moderatora
Nie ze się czepiam jesteś od ratowania ludzi nie od pisania wierszy ☺
Krótko: jaj ze stali to zazdroszczę, ale postapiles bez wątpienia - najogólniej mówiąc - źle. Zawsze nawet najgorsza prawda jest lepsza niż słodkie kłamstwa.
Gdybym był tą kobietą i nie daj Boże dowiedzialbym się, że facet nie żyje, to bym cię odnalazł i powyższą opinię wyraził w o wiele bardziej dosadny sposób.
ja jakis czas temu "znalazlam" taka starsza pania, ktora zaslabla, chcialam dac nr kontaktowy czy wziac jakies namiary - to mnie zaloga karetki odeslala, ze oni sie juz zajma i ze jestem niepotrzebna.
A w sumie nurtuje mnie bardzo, co sie z ta babuszką stało ;/
Czyli wszyscy. ( ͡° ʖ̯ ͡°)
@agaja: Dały mi :-)