Wpis z mikrobloga

#anonimowemirkowyznania
Well, umówiłem się na dziś wieczór z panną z #tinder. Poszliśmy do knajpy. Podchodzi kelnerka, zamawiamy. Wziąłem sobie gin z tonikiem, ona martini rosso z sokiem pomarańczowym. Wszystko jak w każdej knajpie miało dziwną nazwę i płaciło się +15 zł za palemkę/lód do ceny alkoholu.

Rozmowa się nawet kleiła. Han Solo byłby dumny. Tyle, że ona nie sączyła, praktycznie wypiła zawartość trzema haustami.
Pół godziny później.

(Panna przegląda kartę)
- Coś na drugą nóżkę?
- Strasznie męczysz tego drinka. Chyba nie obrazisz się jak nie poczekam?
*Udawana obrażona mina*

- No i co wybrałaś?
- Jakaś fikuśna nazwa
Patrzę na cenę. Za drogi. Zapaliła mi się lampka. Z moich doświadczeń na takich spotkaniach/ogólnie w towarzystwie trzyma się podobnej ceny, którą ustala się w fazie "czego się napijemy". Branie czegoś dużo droższego to zwyczajny snobizm/nieogarnięcie lub...
Ona chyba myśli, że ja stawiam. No nic trzeba dać jej do lekko do zrozumienia.

- Hohoho, drink "zostań mecenasem tej knajpy".
- Hihihi, mam nadzieję że dobry.

#!$%@?, chyba nie zrozumiała aluzji.

- A tak zbaczając z tematu właściwie to nie wspominałaś czymś się zajmujesz. Studiujesz, pracujesz? To i to?
_- Wiesz, studiuję. Działam w różnych kołach. Inwestuję w siebie. *ogólnie akademicka koło-mowa*
#!$%@?, myśl!
(gadka szmatka, z nowomowy to będzie "smalltalk", ja przeciągałem wybierając "materiał do drugiej nóżki)
Mam!

-
Może zmienimy lokal, znam fajną knajpkę niedaleko. Tu jest za dużo ludzi.
- Ale tu jest w porządku. Skąd wiesz czy jest tam miejsce? Poza tym bardzo mi się tu podoba (maślane oczy i wymienianie tysiąca i jeden zalet. Bo fakt, faktem - fajne miejsce.).
Szlag. Plan B.

- Wiesz, zastanawiam się pomiędzy X i Y, podumam nad papierosem i zamówimy jak wrócę.
- Nie wiedziałam, że palisz!
#!$%@?, miałem to napisane w profilu.
- Moja wina, ale muszę się odstresować bo tak naprawdę to moja pierwsza randka na którą zaprosiła mnie dziewczyna*
- Jaka randka?! Hihihi, przecież się tylko spotkaliśmy. Zresztą nie lubię palących.
- Więc będę miły i dam Ci czas na ucieczkę *mój śmiech w stylu hehe*_
*Lekka żenua, wtedy brzmiało chyba lepiej

Wychodzę na zewnątrz. Papieros i telefon do kumpla.
-Zadzwoń do mnie za 7 minut, wymyśl coś. Nie wiem, chcesz iść na dl'e w Tibii, kopać fosę w okół domu. Cokolwiek.
-Co taki brzydki że patrzyć na Ciebie nie może i chcesz wyjść z twarzą i #!$%@?ć pierwszy. (czy coś w tym rodzaju, ogólnie chyba miał całkiem niezły ubaw).

Wracam.

-No, chyba nie jest tak źle skoro nie uciekłaś.
-(udawany urażony podniesiony głos) stałeś na zewnątrz, nie dałeś szansy!
- Szczegóły, chyba wezmę whisky.

Ok. Zamawiamy. Wołamy kelnerkę. Ja czekam na telefon jak na zbawienie.
- A co dla Pana?
#!$%@?, nie zadzwoni.
*marsz imperialny z gwiezdnych wojen*
TAK!
- Przepraszam na chwilę.
(Natychmiast do domu niewolniku, Twój pan czeka + jakby odgłos wiertarki puszczony z yt)
Mam nadzieję, że tego nie słyszeli, ale tak czy inaczej czas wyłożyć karty.

- Przepraszam, ale musiałem odebrać. Tak prosimy X i Y i jeszcze rachunek. Ja płacę kartą,
przepraszam XYZ coś mi wypadło, obiecuję zrekompensować następnym razem.
Wszystko stało się jasne. Jej mina wyrażała wszystko. Myślała, że za nią płacę.
- A Pani? Karta czy gotówka.
- Yyyy gotówka, no i ja tego drinka co zamawiałem podziękuję.
Kelnerka widząc tą sytuację prawie parsknęła śmiechem. Jednak mimo wszystko zachowała pełny profesjonalizm.

No i tu zaczyna się festiwal babskiego #!$%@?. Nie chciała zachować zachować pozorów, próbować wyjść z klasą.
Jak dziecko zaczęła tupać nogą gdy coś poszło nie po jej myśli. Żenujące.
Przynajmniej poczekała aż kelnerka odeszła i nie darła się. Doceniam.

-Jak to, przecież mnie zaprosiłeś, jaki z Ciebie facet?!
-Przecież to ty wyszłaś z inicjatywą żeby gdzieś wyskoczyć. Ja wyraziłem chęć no i jesteśmy.
-Ale ja jestem kobietą!
A #!$%@?, podroczę się.
-I jako kobieta zapraszasz faceta na spotkanie?
-Mamy równouprawnienie! Zresztą od tyle pisaliśmy i nic z Twojej strony, w życiu byś się nie domyślił.
Nie wierzę, takie samozaoranie. Dopiero teraz do mnie do dociera.
- Ja też wierzę w równouprawnienie. Że kobieta wcale nie jest gorsza, że potrafi zarabiać, utrzymywać się i ponosićkonsekwencje swoich czynów, a szczególnie tak oczywistych jak za zapłacenie za siebie (tu mi przerwała)
- Ja widzę, że Ty nie jesteś prawdziwym mężczyzną. Bez łaski, zapłacę!
Taak, prawie dobrze. Szkoda, że tak #!$%@? to wygląda jak anulowałaś zamówienie na sponsora knajpy.
- Widzę, że mamy wieczór szczerości. Dobrze, ja widzę Ciebie jako ofiarę losu, która chce zaoferować swoje towarzystwo lub ciało i myśli, że to wystarczające.
- W życiu bym nie chciała takiego sknery tak TY!
Zaczęła się naprawdę nakręcać. Przycichły rozmowy przy stolikach obok nas. #!$%@?, mogłem wyjść. Wtedy byłem #!$%@?, dopiero teraz widzę, jak durny byłem. Chcieć wytłumaczyć komuś o mentalności 10 latka, który tupie nóżką. Wdać się w głupią dyskusję. Słabo wyszło, ale najlepsze miało nadejść.
Mi było coraz bardziej głupio i zamilkłem, nie chciałem robić sceny. Ona chyba to odebrała jako argument, że musi mieć w takim razie rację.
- Widziałem Cię wczoraj w galerii, widziałam czymś przyjechałeś. TAK! A potem podrywasz niewinną dziewczyną i chcesz ją poniżyć i potraktować jak dziwkę!
Kyrie Eleison. Ona mnie stalkowała czy co?
- Uspokój się i nie rób widowiska bo nas wyproszą! To było auto moich rodziców, nie moje! Sam niczego się nie jeszcze nie dorobiłem.
- O jaki bieeeeedny! A te ciuchy co masz na sobie, co, co?!
Ja #!$%@?ę. Jeszcze w życiu nie było mi tak głupio. Czy właśnie rozmawiam z furiatką, która stara wyliczyć mój majątek?
Czy jak dam jej kilka stów zarobionych na wakacjach to się #!$%@? zamknie?... Z to z chęcią zapłacę.
Koniec, każde moje słowo eskalowało konflikt i nakręcało ją. Podniosłem się czując wzrok politowania obecnych ludzi.

Poszedłem do baru i zapłaciłem za swój alkohol w akompaniamencie słów "No idź, idź. Uciekaj!". Patrząc na podnoszący się ton jej głosu do krzyku brakowało jej około dwóch wymian zdań.

Pierwszy raz w życiu umówiłem się na tinderze i zostałem potraktowany jak skarbonka.
W tamtym momencie naprawdę myślałem, że trzeba było zapłacić za nią - przecież mnie było stać, przecież by tak nie bolało po kieszeni, a ile wstydu bym sobie zaoszczędził.

Dopiero jak ochłonąłem to powoli zdaję sobie sprawę, że chyba mimo wszystko dobrze się zachowałem.
No i w zasadzie jak to w życiu bywa najlepsze teksty co mogło się powiedzieć przychodzą po fakcie.

"Mam szczęście, że zostałem wychowany - nie spłacony i udało mi się poznać wartość pieniądza."
Tym jednym, #!$%@?, zdaniem powinien był uciąć całą żenująca rozmowę, a nie próbować śmieszkować z jej logiki.
No nic, będę mądrzejszy na przyszłość.

#logikarozowychpaskow

Kliknij tutaj, aby odpowiedzieć w tym wątku anonimowo
Kliknij tutaj, aby wysłać OPowi anonimową wiadomość prywatną
Post dodany za pomocą skryptu AnonimoweMirkoWyznania ( http://mirkowyznania.eu ) Zaakceptował: Zkropkao_Na
  • 66
  • Odpowiedz
@AnonimoweMirkoWyznania: ja jebe, Miruny, skąd Wy bierzecie takie laski i te historie?! ( ͡° ʖ̯ ͡°) nie znam ani jednej dziewczyny, która by była taką pretensjonalną księżniczką. a przynajmniej AŻ taką, jak w historiach tutaj ( ͡º ͜ʖ͡º)
nie poddawaj się Mirku, źle wylosowałeś, ale następnym razem musi być lepiej :)
  • Odpowiedz
@AnonimoweMirkoWyznania:
Mój dziadek palił przez całe życie. Gdy miałem około 10 lat moja mama powiedziała mu "jeśli chcesz zobaczyć jak twoje wnuki idą na studia, powinieneś natychmiast rzucić palenie". Łzy napłynęły mu do oczu, gdy uświadomił sobie jaka jest stawka. Rzucił palenie z dnia na dzień. Niestety było za późno, bo trzy lata później zmarł z powodu raka płuc. Byłem strasznie tym zdołowany. Moja matka powiedziała do mnie "Nigdy nie pal.
  • Odpowiedz