Wpis z mikrobloga

Bardzo dawno nie było, ale dzisiaj się zebrałam do napisania. Dziś o przepustkach w półzamkniętym ośrodku odwykowym dla niepełnoletnich.

Przepustki są dwie, może trzy na cały pobyt. W wyjątkowych przypadkach jak pogrzeb, czy ślub w rodzinie można poprosić o dodatkową przepustkę (na ślub, bo na wesele nie ma opcji). Pierwsza przepustka odbywa się między 2, a 4 miesiącem pobytu, w zależności od tego, kiedy społeczność, czyli inne ćpuny stwierdzą, że jesteś gotowy na przepustkę.
Na pierwszą zawsze przydziela się funkcyjnego ze służby ochrony ośrodka, czyli kogoś kto pełni na ten moment akurat tą funkcję i jest w ośrodku zdecydowanie dłużej, poza tym posiada zaufanie wychowawców. Taka osoba jedzie z tobą do domu, jedziecie rano, wracacie wieczorem, chyba, że jest bardzo daleko to nocujecie i wracacie następnego dnia z rana.
Na przepustce byłam jako osoba obstawiająca, byłam też jako osoba, która z przepustki korzysta i ma przydzieloną obstawę (dwa razy, widocznie nie ufali mi za bardzo, bo dostałam opiekę też na drugą przepustkę).

Moje dwa wyjazdy do domu z obstawą

Ogólnie na każdą z przepustek dostałam do obstawy chłopaka. Na pierwszą przepustkę dostałam Roberta, miał pilnować żebym nie łamała zasad typu przeklinanie, zakładanie kaptura od bluzy na głowę (XDDDD) i nie słuchała niedozwolonej dla mnie muzyki, oraz nie korzystała z komputera. Przepustka jak przepustka, z Robertem dogadywałam się dobrze, więc czas poleciał szybko i bez żadnych większych rewelacji. Sam też złamał kilka zasad, ale oboje milczeliśmy na ten temat, bo te zakazy były absurdalne, chodziło głównie o jakieś szczenięce przytulanie, albo obejmowanie mnie ramieniem. W ośrodku to było niedozwolone, bo ich zdaniem prowadziło do złamania abstynencji seksualnej, która również tam obowiązywała.

Druga przepustka miała miejsce jakoś po pół roku, tak mniej więcej, przydzielili mi na nią Pawła. W porządku gość, ale bez wielkiej przyjaźni między nami, czasem nawet były nieporozumienia. Na przepustce dogadywaliśmy się nieźle, on siedział przy kompie dość sporo, ja zajmowałam się swoimi sprawami. Przyszli kuzyni, nic nie powiedział, więc złamał zasadę ośrodka, która mówi, że należy odciąć się od starych znajomości, więc powinien zwrócić mi uwagę, a ja powinnam ich wyprosić. Kolejna normalna przepustka, nie ma się nad czym za bardzo rozpisywać, w końcu przyszła pora powrotu. Paweł był z domu dziecka, czy jakiegoś tam domu zastępczego, nie pamiętam, ale finalnie został zostawiony sam sobie. Inni mieli hajs od rodziców, on nie. Moja mama zauważyła, że rozpadają mu się buty, więc dała mu w podziękowaniu za opiekę nade mną pieniądze na nowe. To były czasy stadionu dziesięciolecia w Warszawie, więc kiedy tam zajechaliśmy z mojej wiochy zostawił mnie przy straganie i poszedł do czarnoskórych wybrać sobie buty. Przyszedł, wróciliśmy do ośrodka. Proste, nie?
Mi też się takie wydawało, ale jak zajechaliśmy do ośrodka ktoś przyczaił te jego nowe buciki i rozległ się dzwon na spotkanie, najpierw standardowo po przepustce wrażenia, opis, potem pytania innych ludzi odbywających terapię, no i wychowawców.
Pierwsze pytanie "skąd masz buty", odpowiedział zgodnie z prawdą, to był błąd. Tak się do nas #!$%@? jakbyśmy co najmniej je #!$%@? z tego straganu.

Czy masz #!$%@? świadomość, że jesteście nieuczciwi? Czy ty Olga masz świadomość tego, że twoja mama poleciała z nami w #!$%@? dając Pawłowi kasę?

Takich tekstów było więcej, nasz irytacja rosła, siedzieliśmy obok siebie i próbowaliśmy się bronić, ale nikt tego nie słuchał. 25 osób, kontra 2. Dostaliśmy karne biegi, on musiał odpracować tą kasę, którą wydał na buty, szkoda słów. Nawet po latach nie wiem o co im chodziło.

Ja jako osoba obstawiająca, na przepustce z 14 letnim chłopakiem
Przydzielili mnie na przepustkę do 14 letniego chłopaka. Miałam pilnować, żeby nie łamał zasad, a co najważniejsze, żeby nie uciekł. Z tym, żeby się z nim dogadać nie było problemu, bo się nieco zakumplowaliśmy, przychodził do mnie z problemami itp
Miałam nadzieję, że nie spotkamy jego znajomych, nie martwiłam się, że będzie z nimi gadać, mógłby, pewnie bym przymknęła oko. Martwiłam się, że #!$%@? a ja zostanę sama w obcym mieście, bez telefonu (w ośrodku był zakaz) i nie dam sobie rady. Uwierzcie mi, to jest mega stres. Na szczęście dotarliśmy do jego domu, tam standardowo gadka szmatka z jego matką, ojczymem i bratem. Spędzili razem czas, a mi szczerze mówiąc było głupio, czułam się jak jakiś #!$%@? zwiadowca, jak najgorsza kupa, która odbiera im radość z tego, że się widzą. Powinni móc pogadać ze sobą, swobodnie, a tymczasem mogli tylko w mojej obecności, lipa mocno.
Potem przybył jego ojciec, tego też się bałam, bo zawsze jak o nim mówił podczas terapii dostawał napadów agresji, albo doła. Jak go poznałam to przestałam się dziwić. Nie obchodził go syn, godzinę, którą z nim spędziliśmy napieprzał o swojej nowej dupie, aucie i podróżach, chwalił się opalenizną, sama miałam chęć mu #!$%@?ć.
Wieczorem musieliśmy się zbierać, na miejscu byliśmy bardzo późno, bo po 23. Młody zabrał z domu BMXa, którego dostał od rodziny w prezencie, w pociągu wiało, więc zapytał, czy może założyć kaptur, pozwoliłam.
Po powrocie standardowo nas przeszukali i pozwolili iść spać.

Po południu, po pracy spotkanie, jak zwykle relacje z przepustki, wrażenia, obserwacje. Pytają się mnie czy łamał regulamin, mówię, że nie. Pytają się jego, a ten mówi

Tak, źle mi z tym, ale wszedłem z Olgą w układ

Myślę sobie "co #!$%@?", a ten dalej

W pociągu siedziałem na bmxie tak jak wtedy z kolegami za dawnych czasów, nałożyłem kaptur na głowę i zachciało mi się ćpać.


Szczerze mówiąc miałam chęć mu przywalić w gębę. Nasłuchałam się, że zawiodłam zaufanie, że jak mogłam narazić go na taki stres (yyyyy...) i ogólnie dostałam karę, czy jak to oni lubili nazywać "poniosłam konsekwencję" XDDDD

Tak to było na przepustkach w ośrodku moi drodzy, nie polecam.

#truestory #opowiescilim3 #oswiadczeniezdupy
  • 18
  • Odpowiedz
@Typowy_polak: uwierz mi, że do tej pory kisnę. Fakt, że to był dzieciak, ledwo wyszedł ze szkoły podstawowej. Tłumaczył, że założeniem kaptura i bmxem "zrobił sobie klimat". Zrobieniem sobie klimatu nazywało się powtarzanie zachowań z czasów, kiedy się ćpało. Coś jak kaptur i rapsy jak byłeś "ziomeczkiem", albo glany, naszywka i pogo na ogródku, jeśli byłeś metalem.
  • Odpowiedz
@Lim3: @Typowy_polak: was to śmieszy bo może nigdy nie ćpaliście/paliliście/piliście nałogowo. Ja doskonale rozumiem tego chłopaka. Tak samo jasny jest dla mnie sens zakazu nakładania kaptura na głowę.

Ale historia bardzo ciekawa
  • Odpowiedz
@Lim3: nigdy nie miałem kontaktu ani z osobami uzależnionymi ani takimi ośrodkami ale jak czytam twoje opowieści to mam wrażenie ze to jakaś sekta ( ͡º ͜ʖ͡º) z tymi kapturami itp itd
  • Odpowiedz
@Lim3 z opowieści rysuje się obraz niskie #!$%@? miejsca. Znając siebie (zwłaszcza z czasów nastoletnich) to bym #!$%@?ł stamtąd przy każdej możliwej okazji.

Ps. Jak wyglądał wasz pobyt tam od strony prawnej? Kto raz tam kierował i jakim prawem zmuszali was do pozostania?
  • Odpowiedz
@pieknyibogaty: rozumiem Twój punkt widzenia, może komuś to robiło, nie wiem. Jak ktoś mi mówi, że chce kaptur, bo mu zimno to nie dorabiałam sobie do tego ideologii.
Sama też odstawiłam tam glany, bo mi smutno było ze względu na wspomnienia z koncertów, kiedy ja musiałam tam siedzieć i się zastanawiać co mogę, czego nie, czy pobiegnę jutro zbiorową karę i czy mogę komuś pozwolić iść do kibla w czasie pracy,
  • Odpowiedz
@Lim3: Znam jednego chłopaka, który w przeszłości dużo ćpał i też okradał ludzi, żeby mieć na ćpanie. Dużo opowiadał mi o tamtych czasach i właśnie zakładanie kaptura na głowę jakoś tak wybijało się z tych opowieści. Zakładał kaptur na przykład wtedy, kiedy kupował od kogoś narkotyki na zewnątrz, albo kiedy miał kogoś napaść, pewnie po to, żeby trudniej go było rozpoznać. W każdym razie był to taki szczegół, który utkwił mi
  • Odpowiedz
@Marbarella: @Mariusz_Drugi: ogólnie zakaz kapturów był dla wszystkich jak miałeś bluzę, kurtka przeciwdeszczowa okej. Do 6 miesiąca pobytu zakaz farbowania włosów, malowania się, prostowania włosów i używania lokówki, dla wszystkich dziewczyn. Zakaz bransoletek, naszyjników, ozdób. Książki przechodziły przez cenzurę. Zakaz pieszczoch, naszywek, połączenie kolorów typu żółty, zielony i czerwony zakazane dla wszystkich.
  • Odpowiedz