Wpis z mikrobloga

Drogie Mirki, przyszedł w końcu ten dzień, postanowiłam usunąć konto. Dzień wcześniej dostałam powiadomienie, że mam 50 obserwujących i dostałam kolejne odznaczenie - konto vip( ͡° ͜ʖ ͡°).

Zastanawiacie się więc co się stało? Czemu usuwam konto? Usuwam z powodu tego znaleziska:
http://www.wykop.pl/link/3347397/ups-jestem-w-ciazy-czyli-jak-zlapac-faceta-na-dziecko/

- znalezisko oparte na prawdopodobnie wpisie trolla, każdy kto kiedykolwiek zajrzał na forum kafeterii nie ma co do tego wątpliwości. Znalezisko ma ok. 40 tys. wyświetleń i prawie 700 wykopów. Nie będę oceniać inteligencji wykopujących. Co mnie na prawdę smuci to to, że tych 700 osób prawdopodobnie wierzy, że zrobienie sobie dziecka to świetny interes.
Pisałam to już tam, ale powtórzę: sama byłam dzieckiem, które dostawało alimenty, chociaż ojciec zarabiał czasem i 4 tys. na papierze miał zawsze 1200 zł. Nie będę pisać co to za biznes, powiem tylko, że w usługach i w tym biznesie każdy tak robi. Na podstawie tego 1200 przyznawano alimenty. Dostałam 300 zł. Ile wydajecie miesięcznie na jedzenie? No właśnie. A dziecko oprócz jedzenia potrzebuje jeszcze ubranie, książki przynajmniej raz do roku do szkoły, produkty higieniczne, bilet autobusowy, czasem na wycieczkę, czasem na leki, telefon, internet, no i koszty, które ponosi rodzic za prąd, wodę itd. Myślicie, że koszty ze strony mojej mamy zamykały się w tych 300 zł? Tak, były miesiące kiedy te 500-600 zł wystarczało na moje utrzymanie, sytuacja zmieniła się trochę na studiach - nie mogłam się starać o akademik czy pomoc socjalną, z pewnych względów, których tu nie chcę wymieniać. Więc od ojca dostawałam 300, od matki 600-800 i jakoś przebiedowałam mieszkając nie rzadko w obskurnych norach. Mam około 10 znajomych z rozbitych rodzin - może mam nawet więcej, ale u tych 10 wiem ile ojcowie płacili alimentów (jeśli w ogóle płacili, niektórzy robili np. na czarno i alimentów nie płacili wcale) i żaden z moich znajomych nie dostawał od ojca więcej niż 500 zł, a były nawet kwoty typu 200 zł. Serio myślicie, że jakiejkolwiek kobiecie na świecie opłacałoby się wrobić faceta w dziecko dla 200-500 zł - z czego kobiecie zostaje 0 zł na koniec miesiąca? Opłacałoby się zajść w ciążę, zniszczyć swoje jędrne, piękne ciało, żeby urodzić dziecko facetowi, który cię wcale nie kocha? Jeśli takie kobiety w ogóle istnieją (a zapewne istnieją bo nieskończony jest wszechświat i głupota ludzka ( ͡° ͜ʖ ͡°)) to jedynymi osobami, które na tym tracą są te kobiety: po pierwsze facet znienawidzi je jeszcze bardziej, po drugie: dziecko kiedyś dorośnie i jak będzie bystre to ogarnie jak to się stało, że jest na świecie i też znienawidzi matkę, po trzecie: tracą swoją urodę i zdrowe ciało - oczywiście jest jakiś odsetek szczęściar, którym to nie wpłynie wiele na wygląd, ale jest również pełno kobiet, które kiepsko kończą po ciąży, po czwarte: są uwiązane przez 18 lat, każdą decyzję jaką od tej pory podejmą będą musiały podejmować myśląc o dziecku. Pewnie jest jeszcze jeszcze kilka wad takiego rozwiązania, ale mniejsza o to.
Wróciłam do domu i kolejna prawda objawiona ukazała się moim oczom na głównej:
http://www.wykop.pl/link/3349595/zostawilem-ja-dla-innej-kobiety-ale-to-moja-zona-do-tego-doprowadzila/

Przejrzałam pobieżnie komentarze, jeśli dobrze widzę to ani jednego komentarza "trzymał się jednej gałęzi, póki nie znalazł lepszej" - co z wami wykopowi mizogini? Takie komentarze czytałam pod praktycznie każdym tematem, w którym facet żalił się, że kobieta go opuściła dla innego. A tu co? Tylko dlatego, że to facet otrzymał kompletną akceptację. Oczywiście z częścią zarzutów w tym liście się zgodzę, ale wrócę do tego za chwilę. Kolega @gremjjum, który ostatnimi czasy stał się dosyć sławny( ͡° ͜ʖ ͡°), popełnił kilka dni temu wpis o koledze, którego była dziewczyna znalazła dosyć szybko pocieszenie po zakończonym związku. Była tam też mowa, że dziewczyna naciskała na ślub. Pominę już oburzenie kolegi gremjjum, który tę dziewczynę w tym wpisie prawie ukamienował - co jest niezłą hipokryzją biorąc pod uwagę, że sam do najsprytniejszych osób na świecie nie zależy, to co ostatnio #!$%@?ł dla paru plusików na wykopie to wprawia mnie w osłupienie #attentionwhore (gorące współczucia dla jego dziewczyny, niestety w internecie nic nie ginie). Nie wiem czy lekcje biologi są w dzisiejszym szkolnictwie na tak niskim poziomie, czy może są tego jakieś inne przyczyny, ale drodzy panowie, młodzi i starzy przyswójcie sobie to: kobieta jest płodna jakieś góra 20 lat, w dzisiejszym świecie to będzie ledwo 10-15 jeśli chce mieć dziecko mając jednocześnie środki finansowe i zdrowie. Kobieta jeśli planuje dzieci to nie ma wiele czasu, tak, można to nazwać czasem desperacją, ale nie dziwcie się, że kobieta kończąc związek i mając świadomość tego, że im później tym gorzej z posiadaniem dzieci, nie będzie płakać rok po byłym chłopaku, takie cuda to tylko u nastolatek. I nie wińcie za to kobiet, taka ludzka natura - tak to było od wieków i tak zawsze będzie. Wielu z was jeszcze jest na poziomie #yolo #gimbaza i nie zastanawia się co będzie za 20 lat, ale uwierzcie - dla tych, którzy planują dzieci - im wcześniej tym lepiej. Znam 3 pary, które miały dziecko po +35 - każde z tych dzieci jest chore, ma pewne nieuleczalne zaburzenia. Nie chcecie wiedzieć ile to płaczu, nerwów, strachu, kiedy czekasz na diagnozę i nie wiesz czy twoje wyczekiwane dziecko będzie w stanie kiedyś w ogóle samo funkcjonować - i nie życzę wam, żebyście kiedyś mieli okazję się o tym dowiedzieć. Znam jeszcze 2 pary, które miały pierwsze dziecko przed 30, a z drugim, po 30 już był problem - zaczęły się pojawiać różne choroby układu rodnego u kobiety itd. Znowu coś o czym większość z was nawet nie ma pojęcia, że takie rzeczy się dzieją - i znowu życzę, żebyście tego nie doświadczyli. Wy - mizoginistyczni przyjaciele - będziecie niestety płodni całe życie, więc nawet jak wam się zamarzy potomek w wieku 60 lat (pozdrawiam Korwina) to będziecie w stanie go sobie zrobić. Kobietom natura nie dała tego wyboru, więc nie dziwcie się, że kobiety dosyć szybko szukają partnerów na dobre i złe, szybko chcą mieć dzieci, nie ma w tym nic z wyrachowania, manipulowania, czy chęci zarobku, a nawet jak jest, to jest to najgłupszy możliwy sposób. Pominę fakt, że dziecko gdy dorośnie, a rodzic nie ma środków do życia może również pozwać takie dziecko do sądu o alimenty - nawet jak sam olewał kontakty z dzieckiem - kolejny plus dla faceta.

Teraz napiszę trochę ogólnie o związkach, pan, ze znaleziska nr 2 pisze o tym jak go żona zaniedbywała: że nie chciała seksu, że nie chciała wychodzić, że nie chciała się leczyć, że był tylko portfelem. Straszna sytuacja - wszyscy się z tym zgodzą. Czy ten pan miał więc odwagę powiedzieć dość? Nie, nie miał. Zaczekał 10 lat dopóki nie znalazł atrakcyjniejszej loszki, która go przyjmie. I tu kolejny apel, do dziewczyn i do chłopaków:

1. Szanujcie siebie, kochajcie siebie, nie dajcie sobą poniewierać, znajcie swoją wartość - jeśli partner was traktuje jak gówno, to nie siedźcie w swojej strefie komfortu, dopóki nie pojawi się lepszy ruchacz, czy loszka. Tak, całkowite wzięcie odpowiedzialności za swoje życie, czy życie w samotności jest ciężkie, ale lepsze to niż powoli tracić siebie.

Dalej ten Pan pisał, że próbował żonę zaktywizować - chwała mu za to, ale pamiętajcie:

2. Ludzi nie da się zmienić, jak oni sami tego nie chcą. Nie ważne jak wy się bardzo będziecie starali.

Kolejny punkt:

3. Miłość to taki dzbanek - każda z osób w związku musi cały czas brać trochę wody i trochę wyciągać, nie może być tak, że tylko jedna cały czas uzupełnia wodę, a druga sobie nabiera. Takie związki szybko wysychają, bo ten co daje kiedyś przestaje mieć siłę. I wtedy ten co zawsze brał się buntuje "co się dzieje, gdzie moja woda?" - czasem się ogarnie i zacznie sam ją uzupełniać, czasem nie dlatego:

4. Nie popadajcie w rutynę. Postarajcie się chociaż raz w tygodni przeznaczyć czas dla swojego partnera: kupić mu paczkę czipsów i obejrzeć razem film, będąc kobietą zainwestować w figlarną bieliznę itd. Małe rzeczy, które będą podtrzymywać fascynację i czynić związek ciekawym, zaskakującym.

Wiele młodych osób żali się tu, że jeszcze nie straciło dziewictwa, czy jeszcze się nie całowało - rozumiem was, też miałam taką fazę w moim życiu, martwiłam się okrutnie, że nikt mnie nie zechce, długo byłam takim brzydkim, nieporadnym kaczątkiem w sprawach sercowych. Ale szukałam wyjścia. Po kilku związkach, kilku złamanych sercach w końcu zrozumiałam jak się "w to gra".

5. W seksie nie liczy się ile masz partnerów, ile masz doświadczenia. Jeśli jesteś z osobą, którą kochasz i ona odwzajemnia twoje uczucia to twój brak doświadczenia nie gra żadnej roli - jeśli spotykasz się z dorosłą, racjonalną osobą, nie piszę o ludziach poniżej 20 roku życia (chociaż i wśród młodszych trafiają się rozsądne osoby). Do seksu trzeba dojrzeć. Seksu trzeba się nauczyć - nie jest tak, że raz ruchniecie i już jesteście mistrzami seksu, nie, nie, to długotrwały i żmudny proces, proces poznawania drugiej osoby. Wielu z was pewnie było dotychczas z jedną osobą w łóżku i czasem przez waszą myśl przebiegnie "a jakby było z inną/innym?" - ogólnie seks z każdym partnerem od strony technicznej wygląda tak samo, różnice są tylko w rozmiarach, ciasności itd., ale nie są to jakieś kolosalne różnice zazwyczaj więc jeśli planujecie skok w bok, to przemyślcie dwa razy, bo wszystko jedno jaki ten pierwszy seks z nowym partnerem będzie i tak musicie poświęcić czas, żeby nauczyć się reakcji nowego partnera i tak wszystko co budowaliście w starym związku będziecie musieli zbudować w nowym, będziecie musieli się "dotrzeć" - stąd rozczarowanie wielu osób zmieniających partnera, pod wpływem emocji, czemu nowy związek jest taki kiepski, a stary był taki fajny. Zastanówcie się wtedy ile czasu poświęciliście na tamten żeby był udany. Oczywiście może się okazać, że dokonaliście złego wyboru, ale to dalej nie koniec świata. W życiu pewne jest tylko jedno - podatki i śmierć. ( ͡° ͜ʖ ͡°) Jedna kwestia, która w seksie jest ważna - dopasowanie seksualne. Jeśli twój partner potrzebuje seksu raz na miesiąc, a ty raz na dzień - to, albo pójdziecie na kompromis, albo nigdy nie będziecie do końca spełnieni w takim związku. Jeśli twój partner lubi szybko i brutalnie, a ty delikatnie i powoli - to znowu trzeba znaleźć złoty środek, raz tak, raz tak, ale bez zmuszania. Jeśli nie potraficie się w tej sferze dogadać to: będziecie żyli w związku przyjacielskim bez seksu, albo seksem raz na miesiąc, albo się rozstaniecie. Niestety wiele kobiet zapomina jak ważnym składnikiem udanego związku jest seks, jeśli masz taki problem z partnerką to tu już musisz wytoczyć cięższe działa: pokazać jej, że jesteś atrakcyjny seksualnie, i że nie jesteś jej dany raz na zawsze. Nie mówię tu o zdradach, czy tym podobnych, mówię o obudzeniu ducha rywalizacji w partnerze - kobiety mogą to stosować, gdy partner nie stara się w innych sprawach. Oczywiście nie dotyczy to sytuacji gdy partner jest po prostu chory np. problemy hormonalne. Wtedy lekarz.

Wielu z was, głównie młodych mężczyzn zastanawia się "czemu inni mają, a ja nie mam partnerki?". Jednym z głównych problemów jaki zauważam w waszych wpisach to fakt, że sami uważacie, że jesteście beznadziejni i informujecie o tym całe swoje otoczenie nieustannie. Często dopóki np. się nie nagramy nie wiemy jak na prawdę brzmi nasz głos - podobnie w tym wypadku, często pewnie nie zdajecie sobie z tego sprawy, że sami się kreujecie na nieudaczników życiowych. Ja jak takie osoby słyszę to uciekam. Po prostu uciekam - wiem, że to typ osoby, która ma zero pewności siebie, uwiesi się na mnie i będzie szukać własnej wartości siebie w tym co ja o nich powiem, co ja o nich sądzę. Będę musiała takie osoby uspokajać "wcale nie jesteś beznadziejny", rzucać kolejne koła ratunkowe, ale to nie ma sensu. A wiecie dlaczego? Bo jak tylko zniknę z życia takiej osoby, to ta osoba znów wpadnie w otchłań beznadziei. Będzie się czuła beznadzieje sama ze sobą, tylko dlatego, że "nie zasłużyła" na moją akceptacje, miłość, wsparcie, pocieszenie - co oczywiście nie jest prawdą, ale w oczach osoby z zerowym poczuciem własnej wartości będzie to znak, że faktycznie jest beznadziejna, bo nie może nikogo zatrzymać na dłużej. Jeśli jesteś taką osobą (nie ma się czego wstydzić - ja też taką byłam) to zacznij pracować nad swoim poczuciem własnej wartości, musisz ją odbudować, musisz zrozumieć, że nie ważne jak wyglądasz, nie ważne kim jesteś, ile masz pieniędzy, jesteś ważny, masz prawo żyć, masz prawo popełniać błędy, masz prawo.

Wielu z was odczuwa ogromną frustrację - chcieliby być jak ci sławni piłkarze, czy sławne aktorki, mieć życie miłe, lekkie i przyjemne, być pięknym, sławnym i bogatym, ale 99,9% ludzi na Ziemi tego nie ma. Kolejny wasz związek nie wypalił, albo nie potraficie zainteresować swoją osobą dziewczyny, nie wiecie o czym rozmawiać z dziewczynami, albo po prostu jesteście cholernie nieśmiali - spokojnie, znam to z autopsji. Nie znam się na grach komputerowych, nie znam się na budowie komputerów, nowoczesne telefony i ich funkcje to dla mnie czarna magia - nie pociąga mnie to i pewnie nigdy nie będzie, ale gdy mój partner o tym mówi to go po prostu słucham, zadaje pytania, szukam odpowiedzi - czemu? Bo mi na nim zależy, może nigdy nie zrozumiem tych rzeczy o których on opowiada, ale to nie jest ważne, ważne jest to, że nie wykazuje się ignorancją, że słucham. Zanim następnym razem pochopnie ocenisz kolejną różową ("jest kosmetyczką, na pewno ma pstro w głowie") - spróbuj spytać jak na prawdę wygląda jej praca, posłuchaj o procesie naklejania tipsów, popytaj jakie klientki są najgorsze - może się zanudzisz, ale jest też szansa, że w końcu zrozumiesz, że kobiety i mężczyźni różnią się budową mózgu, a przez to zainteresowaniami i to jest właśnie to co czyni partnerów innej płci atrakcyjnymi. Kobieta nigdy nie zastąpi ci faceta, i uwierz mi na słowo, nie chciałbyś być z kobietą, która zachowuje się jak facet, wiem bo mieszkam w Szwecji ( ͡° ͜ʖ ͡°). Od męskich pogaduszek zachowaj sobie kumpli - z różowym poszukaj tematów neutralnych, które interesują obie płcie: np. uprawianie sportu, czy oglądanie filmów. Rozmowa z nowymi ludźmi nie jest łatwa, nic na siłę, trenuj, aż nabierzesz wprawy, tak jak trenujesz na siłowni.

I na tym zakończę ten temat, jak już napisałam na początku konto postanowiłam usunąć. Dlaczego? Bo nie chce mi się pisać po raz 1000-czny, że się nie zgadzam z tym czy z tamtym, i że sama mogę również przedstawić przykłady z życia wzięte - te przepychanki z osobami sfrustrowanymi społecznie nic nie dają. Co chwilę wysyp kolejnych nieudaczników, którzy zamiast widzieć problem w sobie wolą go widzieć w innych ludziach, albo całej grupie ludzi np. kobietach. Jeśli nie lubisz kobiet to sobie odpuść i nie psuj nerwów na udowadnianie jakie są złe - nikt ci za to nie płaci, a poklask dostaniesz tylko od ludzi równie nieszczęśliwych i rozczarowanych życiem jak Ty sam. Ja nie sądzę, że wszystkie kobiety są złe, nie sądzę, że wszyscy mężczyźni są źli (chociaż wielu sprawiło mi sporo bólu), po kilku latach różnych miłosnych perturbacji zrozumiałam, że problem nie jest z mężczyznami, tylko ze mną. I ja będę nad sobą pracować, żeby być szczęśliwą, zarówno sama jak i w związku. I tego samego życzę wam - żebyście doszli do tego momentu w którym zapytacie sami siebie "czy ja siebie kocham? Czy ja siebie szanuje? Czy problem jest ze światem, czy problem leży we mnie?" - jak sobie odpowiecie szczerze na te pytania, albo chociaż zaczniecie szukać odpowiedzi na te pytania to znajdziecie to czego szukacie - obiecuję. Tym optymistycznym akcentem kończę obecność tutaj - odpiszę jeszcze tylko na kilka zaległych komentarzy i widzimy się może w innym życiu ;-) Ja też się trochę w życiu pogubiłam i muszę zacząć wychodzić na prostą. Miłego wieczoru i końca weekendu. ( ͡° ͜ʖ ͡°)

#gorzkiezale #stulejakontent #logikaniebieskichpaskow #logikarozowychpaskow #usunkonto
  • 42
@knysha: nie wiem, może tego, że Polacy w końcu się nauczą kulturalnie dyskutować? Słuchać, czytać, analizować, oceniać bez emocji, akceptować fakt, że ktoś może mieć inne zdanie na jakiś temat? Oczekiwałam też, że te smutne stulejki kiedyś dorosną, a tu z roku na rok nie dość, że nie dorastają, nie zdobywają żadnych nowych doświadczeń to jeszcze się rozmnażają, chyba przez pączkowanie. ( ͡° ͜ʖ ͡°) Właściwie zrozumiałam
@Smash123: chyba dlatego, że lubię pomagać - zawsze każdego mojego przyjaciela wysłucham, każdy wie, że może do mnie przyjść, pożalić się, a ja nie będę oceniać, że podam chusteczkę i że będą się mogli wesprzeć na mym ramieniu. Więc chciałam również pomóc tym młodym, pogubionym osobom, które uciekają od doświadczania życia, boją się zaryzykować i w ten sposób stoją w miejscu. Lata mijają, a ich "ja" nie rozwija się ani o
@no_i_w_ogle wiesz co? To chyba sobie bardziej pomagałaś w ten sposób. Ważne, że zadziałało :). Bo stulejki były, są i będą. Ludzie są mądrzy, głupi i przeciętni, tak już jest zgodnie z rozkładem normalnym. A jak ktoś chce się zmieniać to znajdzie drogę. Powodzenia.
@no_i_w_ogle: wiele odpowiedzi na zadane przez Ciebie pytania odnajdziesz w napisanym przez siebie tekście. Istnieją kobiety wyrachowane, postępujące w sposób opisany w tym znalezisku, które tak bardzo Tobą wstrząsneło. Niestety istnieją. Dlaczego to robią, bo jest to najpewniejszy sposób na: a) przywiązanie do siebie faceta, b) rozwiązania swych problemów kosztem innych ludzi. kosztem faceta i dziecka. Jeśli facet dobrze zarabia - w jej mniemaniu jest idealnym materiałem na sponsora. Sponsora kobiety
@HaHard: ale ile jest takich kobiet? Obiektywnie? 1 na 30, 1 na 100? Bo ja osobiście znam dwie, a kobiet, wszystkich kobiet, które znam będzie jakieś może 300-400. Dwie na 300 wśród wszystkich moich znajomych, członków rodziny, krewnych. O czym to świadczy? Dla mnie macie paranoje. Już pominę, że połowa wykopu nawet 2,5 nie zarabia, jeśli w ogóle pracują, to na kogo te loszki niby polują? Na was? Biedaków cebulaków?