Wpis z mikrobloga

Mircy, taka sytuacja. Mój znajomy wynajmuje mieszkanie (no, pokój w mieszkaniu). Na dziedzińcu, w oficynie, jest parę miejsc parkingowych. Więc po jakimś czasie stwierdził, że będzie tam sobie parkował. Sęk w tym, że już kilka razy go sąsiedzi zastawili "bo on nie może tam parkować". Poszedł do zarządcy, okazało się, że oni wcale nie mają żadnych miejsc wykupionych. Poszedł do sąsiadów, a oni że "zawsze tam parkowali, a on wynajmuje, więc niech spierdziela". Ja mu doradzam, żeby następnym razem jak go zastawią, dzwonił po straż miejską, ale z drugiej strony jeszcze te #!$%@? mu samochód porysują, opony poprzebijają. Jak sądzicie?

#bekazpodludzi

Co zrobić z januszami parkowania?

  • Dzwonić następnym razem po straż miejską 61.0% (1298)
  • Grzecznie próbować porozmawiać (po raz drugi) 11.8% (251)
  • Wciągnąć w to administratora 22.0% (469)
  • Odpuścić, parkować gdzie indziej 5.1% (109)

Oddanych głosów: 2127

  • 30
@mirekmirkowski: NO niestety. Pewnie większość to stare dziadki, na jego miejscu wieszałbym ich klepsydry po klatkach z dopiskiem. "NIEOFICJALNY STRAŻNIK PARKINGU".
Jeśli by to nie poskutkowało a zarysowali by moje auto bo stawałbym tam gdzie mi się 'należy' to wtedy wkroczyły by do akcji grube działa. Na początku zorganizowałbym osiedlowe przyjęc....
@mirekmirkowski
Wynajmowałem kiedyś mieszkanie i parkowałem pod blokiem na zasadzie kto pierwszy ten lepsze na wolne miejsce i tak co się działo przez 2 lata
-porysowany cały bok (błotnik dwie pary drzwi i tył ) gwoździem czy coś
-przeciętna opona nożem
- i na koniec #!$%@? mi tablicę rejestracyjne

Przeprowadziłem się teraz w miejsce z garazem podziemnym i mam #!$%@? ale ludzie to są #!$%@? w takim blokowisku.