Wpis z mikrobloga

Mircy spod tagu #rower, po jakiej najdłuższej przejażdżce zdecydowaliście się pierwszy raz zrobić 100km?


@alejandra15: Nie pamiętam, więc nie powiem, ale... Jak jesteś w stanie zrobić 50km, to po płaskim zrobisz 100. Jedź sobie na 25km od domu, wróć, zjedz obiad, ale się nie rozsiadaj, jedź w inną stronę 25km i znów wróć do domu, żeby sobie umrzeć. To taki sposób asekuracyjny. Lepszym jest wywalić 50km, zjeść obiad gdzieś w
@metaxy: no właśnie 50-60km to już moja standardowa trasa bez wielkiego zmęczenia, nogi podają do końca i mam jeszcze siły w zapasie.
dziś zrobiłam 60km i jedyne co czuję to trochę brzuch, nogi bez zmęczenia.

to może do końca września spróbuję się szarpnąć na pierwszą setkę, dzięki! :)

i mam spodenki z wkładką, więc pupa daje radę ( ͡° ͜ʖ ͡°)
no wygląda fatalnie i takie uczucie, jakby się miało pełne majty :P


@aloszkaniechbedzie: Traktuj to jak strój i czepek na basen. Tak to po prostu musi być. Miliony kolarzy się nie mylą raczej jeżdżąc w spodniach z wkładką. Tylko oczywiście w takich spodniach jeździ się bez bielizny.
@metaxy:

Miliony kolarzy się nie mylą raczej jeżdżąc w spodniach z wkładką.


pewnie masz rację, a ja albo źle dobrałam, albo blokada psychiczna silna we mnie jak 150

Tylko oczywiście w takich spodniach jeździ się bez bielizny

o, odpowiedziałeś na kolejne pytanie, które mnie nurtowało, dzięki!
@alejandra15: Po kilku latach bez żadnego roweru, kupiłem swój pierwszy "ameliniowy". Pierwsza przejażdżka, jeszcze bez kasku i bez spodenek z wkładką: 60 km. Tydzień później miałem już konkretny cel, na mapie 60 km w jedną stronę, ale wyszło oczywiście więcej, co najmniej 150 km (nie wiem dokładnie, bo mi się telefon rozładował nim wróciłem). Później ultramaraton górski w obie strony (choć powrotna trochę krótsza), 86 km, powrót już w nocy, ok.