Wpis z mikrobloga

Dalszy ciag opowieści o kotach, którą zacząłem tutaj

Normalne pary spędzają różnego typu rocznice (zwłaszcza rocznicę związku) na kolacjach, przy świecach - ogólnie romantycznie, kwiatki pachną, ptaszki ćwierkają.
Jednak z żoną mamy inaczej.

Rok temu pojechaliśmy z żoną do Krakowa. Celem naszej wyprawy było odebranie fretki. Wróciliśmy jednak także z Rudym Nieżryjtego. Jechaliśmy pociągiem, Rudy jest gadułą - także wyobraźcie sobie sami tę karuzelę ubawu, którą kręciliśmy w przedziale. Historia życia Rudego jest ciekawa i pokazuje ludzką głupotę. Rudy to góral spod samiuśkich Tater. Był zapewne mała śliczną rudą kuleczką, pupilkiem swojej pańci. Natury jednak nie oszukasz - chłopak zaczął dojrzewać i znaczyć teren w domu. Pani jego zamiast zrobić najprostszą rzecz w tym wypadku - wykastrować go, wolała go oddać, żeby nie robić kastracją krzywdy. W ten sposób Rudy trafił do schroniska. Stamtąd wzięła go nasza znajoma. Potem sama się przeprowadzała i musiała swoje stado odchudzić. I tak Rudy trafił do nas.

Z Ogryzkiem sytuacja wygląda tak. Miesiąc temu wybraliśmy się w rodzinne strony mojej mamy. Popegeerowska wieś. Siedzimy przed domem dziadka - jak to na wsiach tego typu parterowy długi budynek - leżący wieżowiec ( ͡º ͜ʖ͡º). I w pewnym momencie moja żona kicia na kota. I podchodzi rzeczony Ogryzek. Miauczy, po chwili głaskania mruczy wniebogłosy. Od razu zauważyliśmy zarośnięta już dawno szramę na brzuchu i naderwane ucho. Kot przylepa. I oczywiście czekałem tylko na sakramentalne pytanie mojej żony, które oczywiście padło. Pierwsza myśl - kobieto, mamy dwie fretki i kota. Wynajmujemy małe mieszkanie. Nie rób z nas Violetty Villas. Potem w sumie pomyślałem, że a niech tam, zwłaszcza, że i mnie młodziak ujął za serce. Ówczesna dieta młodego składała się z mleka i surowej wieprzowiny - wszyscy kociarze wiedzą, że obie rzeczy dla starszego kota są szkodliwe, a wieprzowina nawet może być zabójcza. Dziadek nie pomagał w wyperswadowaniu żonie przygarnięcia Ogryzka. "Wiecie, on miał brata, ale tego brata to mu samochód przejechał niedawno".
W końcu zapytałem dziadka czy możemy kota wziąć ze sobą. Dziadek nie chciał podejmować decyzji, bo jak stwierdził kot przychodzi do sąsiadki, tej teraz nie ma, a potem powie, że rozdaje jej kota. Ustaliliśmy, że oddajemy sprawę w ręce losu - jeśli za miesiąc (naszej planowanej kolejnej wizycie) kot będzie wśród żywych to wtedy go weźmiemy. Odjechaliśmy. W trasie mama zadzwoniła do dziadka, który zakomunikował, że sąsiadka w sumie stwierdziła, że mogliśmy go wziąć. Na zawracanie było za późno. I zaczęło się kombinowanie - jak to zrobić, żeby go przewieźć do nas. W końcu dwa dni później skończyłem robotę o 17, wyjechaliśmy po niego o 19. W domy z mruczącym pakunkiem byliśmy koło północy. Chłopaki dogadali się ze sobą i mamy od tego czasu świetny duet :)

#koty #zwierzaczki
skibi - Dalszy ciag opowieści o kotach, którą zacząłem tutaj

Normalne pary spędzaj...

źródło: comment_3ZwvMXhajLDhzXO0h7qTAw10MuNdaXjd.jpg

Pobierz
  • 5
Wołam tych co prosili o wołanie pod poprzednią częścią, plusujących i komentujących


@aggeta, @algorytm7007, @Arakiel, @bananznutella, @chciwykrasnolud, @Davean, @efceka, @espectsorka, @FelisViridis, @homo_superior, @ide_na_pszyre, @Jagoda-, @jaqqu7, @kinodebongo, @kissmybattery, @Kressska, @KrzysiuPG, @krzywa, @likk, @meleele, @muszka_owocowka, @no_drums, @noot, @nygga, @pabel, @Pani_Asia, @pietrek16, @Ranfun, @reynevan123, @sargento,