Wpis z mikrobloga

Bałagan na sklepie - dzień jak co dzień w #korpociuchy

Bardzo dawno pisałam pod tym tagiem więc nadrabiam i szerzej się wypowiem na temat bałaganu w obleganych odzieżówkach.

Robienie BURDELU na sali sprzedaży jest takim standardem, że dzień w dzień traciłam wiarę w ludzi (i kobiety). Myślę, że nie zaskoczy was stwierdzenie że największy syf był "tworzony" przez płeć piękną (ale syfiastą). A kto najbardziej? Ą Ę, tumblrgirl, instagirls, matki z fryzurą "chcę rozmawiać z kierownikiem" (to nie żart, to one najczęściej się przywalają o rzeczy gdzie nie ma o co się przywalać).
Przychodzi, podchodzi do stołu złożonego w kostkę. Zamiast wertować od góry ubrania aby zobaczyć swój rozmiar - każdą rzecz rozłoży, przyłoży do siebie, rozrzuci na stole, ubrudzi fluidem i szminką, parę sztuk weźmie ze sobą i zostawi ciuchy z działu wizytowego upchnięte w basicu. Basic? Koszulki za 19,90 uprawniają do wymazania ich makijażem że połowa twarzy znika, zrobisz dziurę podczas przymierzania? Odwieś totalnie w inne miejsce - przecież nikt się nie zorientuje. Kosmetyki nagminnie rozpakowywane z pudełek i używane pomimo wystawienia testerów.
Przymierzalnia - temat rzeka. Zasikane spodnie, kupa (!) w kieszeni, wycięte na chama klipsy, przepalanie zabezpieczeń, puste butelki, kondomy, zakrwawione miesiączką stroje kąpielowe albo z kisielem, pełne pampersy. Jak nie stoisz nad karkiem i zostawisz NA CHWILĘ przymierzalnię bez opieki (nawet nie chodzi tu o wydawanie numerków) to jest pewne, że po powrocie zastaniesz kabiny wypełnione ubraniami leżącymi na ziemi, po lewej stronie, wieszaki czasem i ułamane. Dziecko rzygnie - zdarza się. Niezgłoszenie obrzygania ubrań jednak jest s------------m i powinno się za to chłostać po szyi. Kojarzycie filmiki z Marszałkowskiej, gdzie są co jakiś czas sprzedawane kolekcje projektantów? Połamane bramki, wieszaki, stratowani ludzie. Niewiele mniejszy syf jest w weekendy w świątyniach dla ludu - czyt. oblegane galerie handlowe. Jak ma być przejrzyście, czysto, ładnie gdy sami sobie szkodzimy? To nie jest normalne, by czasem 15 osób na zamek (zamknięcie sklepu) nie radziło sobie z posprzątaniem w ciągu 2 godzin i trzeba było zostawać po zamknięciu kraty nawet 1,5h. Z czasem nie wstydziłam się i mówiłam wprost: "Czy pani przymierzała jedną rzecz a resztę zostawiła w kabinie?", "Czy mogłaby pani odwiesić rzeczy od razu na wieszak?", "Czy może pani nie rzucać mi ubrań zwiniętych w kulkę?". Wywołanie poczucia wstydu przed innymi ludźmi to jedyne co działa na takich klientów.
Ok, czasem trzeba się pospieszyć i nie macie czasu aby wszystko idealnie zawieszać - spoko. I tak pewnie nie zawiesicie tak, jak mamy w swoich wytycznych. Wywrócenie na prawą stronę, poprawienie nogawek też jest fajne, miłe, uśmiechnę się i podziękuję :3
Ostatnio klient koło 21:00 spytał "Skąd pani bierze o tej porze siły i chęci?". Mi niewiele trzeba - uśmiech, normalne zachowanie i słowo "dziękuję" ze strony klienta :)
#cotahannah #gorzkiezale #truestory #rozowepaski #sklep #klienci #ubierajsiezwykopem
H.....a - Bałagan na sklepie - dzień jak co dzień w #korpociuchy

Bardzo dawno pisała...

źródło: comment_oKQOAoP4OWZk49J8iZ74S1Qx1lbRhbj4.jpg

Pobierz
  • 131
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach

@toksoplazmoza: Jeden szczegół - kibel na stacji to nie szalet publiczny. Niestety mnóstwo osób wchodzi po prostu z ulicy, bez dzień dobry, czy można, do widzenia itd. Bardzo często nie są to nawet klienci. Co gorsza traktują to na zasadzie "nie moje, to można obsrać". Nie masz chyba pojęcia jak te toalety potrafią wyglądać, nawet mimo obowiązku sprawdzania czystości przez pracowników po wielu "odwiedzających" zwyczajnie nie da się wejść.
  • Odpowiedz
@Ferengi: toaleta publiczna podciągnęłam każdą toaletę poza domem, czyli miejsce z którego korzysta milion osób. Wiem jak to potrafi wyglądać, często korzystam (pęcherz wielkości orzeszka i nerki, które nie słyszały o zagęszczaniu). I tym bardziej mnie dziwi co te baby tyle tam robią, przecież żadna przyjemność tyle przesiadywać w często zaszczanej toalecie (bo co druga nie trafia do kibla).

Szczytem był camping w Holandii, gdzie ktoś obsrał deskę i wszystko
  • Odpowiedz
@manivelle: pewnie masz rację. Jak ktoś widzi że inny rzucił byle jak albo powiesił gdziekolwiek to robi podobnie. :a bo przecież wszyscy tak robią. Gdyby na bieżąco było układane to by nie kusiło innych robić syfu. Oczywiście nie dotyczy to wszystkich.
  • Odpowiedz
@Hannahalla: Te sklepy to w wiekszosci zagraniczny kapital, wiec ludziom nie zalezy. Zreszta od tego jest obsluga, zeby sprzatac po klientach. To wszystko i tak jest wliczone w koszta. W sklepach, gdzie ceny sa wyzsze ludzie tez troche inaczej sie zachowuja.
  • Odpowiedz
@Hannahalla: nie chcę sobie wyobrażać co się musi dziać w takim np. primarku, w anglii ceny są niskie nawet dla polaków zarabiających w złotówkach, typu t-shirty za 2 funty i tego typu stuff, zawsze jak przechodzę obok widzę masę ludzi i nieład
  • Odpowiedz
ogólny hejt na sklepy stosujące ładne lecz niepraktyczne rozwiązania


@a__s: Ale to akurat jest zajebiście praktyczne rozwiązanie. Tylko jego "praktyczność" leży po stronie marketingowej. To że owe rozwiązanie jest uciążliwe dla obsługi sklepu to już sprawa drugorzędna dla ludzi skupiających się na wyniku.
  • Odpowiedz
@Hannahalla:

Jak nie stoisz nad karkiem i zostawisz NA CHWILĘ przymierzalnię bez opieki (nawet nie chodzi tu o wydawanie numerków) to jest pewne, że po powrocie zastaniesz kabiny wypełnione ubraniami leżącymi na ziemi, po lewej stronie, wieszaki czasem i ułamane.


100% prawdy. Miałam takie sytuacje, że wchodziłam do przedsionka przebieralni i jak spotkałam się z panią wychodząca z przebieralni z pustymi rękami, to taka pani zwykle na mój widok szybko
  • Odpowiedz
@Hannahalla: szczerze mówiąc nie rozumiem, dlaczego tego nie olejesz i nie znajdziesz sobie lepszej pracy. Wielu mirków pracuje w IT i może by ci załatwiło robotę jako scrum master (w uproszczeniu: zarządzający gównoburzą, rozwiązywanie problemów - skoro pracujesz w sprzedaży to sobie poradzisz i tam). Jedyny ewentualny problem, że to może kolidować ze studiami dziennymi.
  • Odpowiedz