Wpis z mikrobloga

#anonimowemirkowyznania
Cześć mirusie. Potrzebuję pomocy.

Jestem w związku 2,5 letnim z różowym paskiem. Jesteśmy ze sobą od pierwszej klasy liceum, oboje mamy teraz skończone 19 lat, maturę i wybór #studbaza przed sobą. Ja dostałem się na informatykę na uniwersytet X i politechnikę Y w Polsce, oraz na kierunek bardzo obszernie związany z technologiami gier (silniki, grafika, animacja, modelowanie, programowanie – słowem wszystko, po skończeniu tego mogę równie dobrze robić w typowej korpo od IT zamiast korpo od gier jak EA xD) na uniwersytet Z w Wielkiej Brytanii. Dziewczyna koniecznie chce iść na uniwersytet X na psychologię (typowy różowy ( ͡° ͜ʖ ͡°)). Uniwersytet X i politechnika Y są na bardzo równym poziomie ze sobą (topka w Polsce), uniwersytet Z jest nieco wyżej jeśli chodzi o światowe rankingi.

I tutaj mam taki wybór:

- idę na uniwersytet Z za granicę #studiawuk, robię to co jest moją pasją, co zawsze chciałem robić od skończenia podstawówki oraz uciszam wewnętrzną ambicję. Z góry mówię, że uniwerek nie jest topowy, ale jest to jakieś mimo wszystko top50 UK (zresztą z tego co słyszałem, nie patrzy się na rankingi). Od razu muszę iść zawalać do roboty co najmniej ponad 20h tygodniowo aby się na luzie utrzymać z jakimiś wyjściami na koncerty, jedzeniem i mieszkaniem. Mam odłożone około 30k złotych + dostanę coś od uniwersytetu, więc mógłbym pierwsze parę miesięcy studiować bez pracy, ale chciałbym mimo wszystko wyjść na plus, żeby nie wpierdzielać nonstop mrożonego jedzenia z supermarketów (Lidl is your friend) i zupek chińskich. Generalnie to jest taka od razu pobudka do dorosłego życia, którą mogę zawalić psychicznie. Jadę bez znajomych, na 90% związek się skończy (a jeśli będzie trwał to pewnie będziemy się spotykać maks raz w miesiącu), więc tak z 6 miesięcy będę zgonował w depresji (nieco #przegryw ze mnie. Jestem na swoją niekorzyść dosyć wrażliwy wewnętrznie, cecha po matce. ( ͡° ʖ̯ ͡°)). Może to nieco nastawić mnie przeciwko całej sensowności kierunku i wyjazdu. Ale w zamian wtedy wiem, że posłuchałem wewnętrznego głosu i ogółem swoich marzeń na wyjazd z Polszy. Teoretycznie loszka chce dołączyć do mnie po roku, ale zamysły są teraz, a działania potem.

- idę na politechnikę Y w Polsce. Mam 20+ znajomych z liceum i innych miast, sporo bliskich znajomych, nieco rodziny, materiały po bracie który ukończył ten sam kierunek na tym samym wydziale. Za odłożone pieniądze które posiadam stać mnie na przeżycie co najmniej 2 lat jak nie dłużej bez żadnej pracy, więc mogę mieć większą labę (w teorii) i więcej czasu na… hm, naukę ( ͡° ͜ʖ ͡°). Teoretycznie kompromis – z jednej strony mam łatwiej, są notatki, starzy przyjaciele, miasto które lubię, dziewczynę w zasięgu 3-4h pociągiem, więc możemy się widzieć co najmniej raz w tygodniu. Z drugiej strony loszka pewnie nie pojmie, dlaczego nie poszedłem w takim razie na Uniwersytet X z nią skoro i tak zrezygnowałem z Anglii. Ja też prawdopodobnie mogę smutać, że nie poszedłem za ambicją – ale reszta zalet sądzę, że to wyrówna. Poza tym będę zgonować skatowany ilością matematyki na kierunku, którą średnio lubię, ale koniec końców poradziłbym sobie – ogólne IT jak i programowanie lubię. Po prostu obawiam się, że skoro i tak chcę wyjechać z kraju na pracę potem (posiadam skończone CPE), to lepiej byłoby mi nawet skończyć średnią uczelnię w UK, która i tak będzie lepiej respektowana niż jedna z najlepszych kucbud w Polszy za granicą. (tak tak, papierek w IT nic nie znaczy, wiem ( ͡° ͜ʖ ͡°)).

- idę za dziewczyną na uniwersytet X, gdzie głównie klepie się kod w kilku językach. Teoretycznie ja szczęśliwy, dziewczyna szczęśliwa. Miasto baaardzo mi się podoba. Ale bardzo się obawiam niewypału. Po raz pierwszy mieszkałbym z nią w jednym mieszkaniu razem z innymi współlokatorami, może w ogóle nie sparujemy się? Obawiałbym się też, że wyżywałbym się na niej emocjonalnie jeśli rozczarowałbym się poziomem nauki w uniwerku, albo gdybym został zakatowany przy sesji czy coś. Generalnie jechałbym w ogóle bez znajomych, nie mając rodziny ani takich luzów jak na politechnice Y. Oczywiście mógłbym jeździć do znajomych z kucbudy na spotkania, ale po prostu ogólnie rzuciłbym wszystko dla loszki, taki jest ogólny zamysł.

Oczywiście też po skończeniu uczelni w Polsce mogę robić to co lubię, spokojnie, wiem o tym. Po prostu będzie wymagać to nieco więcej czasu do ogarnięcia, ale na pewno nie aż tyle jakbym zabrał się za to w ogóle bez studiów informatycznych.

Teoretycznie loszka przyjęła teraz strategię, abym odłożył dołączenie do uniwersytetu na rok 2017, jechał na rok na uniwersytet X, ona się podszkoli w języku angielskim i pojedzie ze mną tam. Ale boję się wtedy, że nie potrzebnie będę się rok kisił w Polsce, jeśli to nie pyknie. :< Jeżeli powiem nie (co pewnie skończy się na strasznym ryczeniu), to prawdopodobnie będzie chciała zrobić IELTSa i dostać się na 2017 na psycho na uniwerek Z.

W sumie największy problem polega na tym, że do tej pory nie wiem, czy chcę kształtować z nią swoją przyszłość. Wyjechała ostatnio na dwa tygodnie za granicę i to był taki okres przerwy między nami, bo niesamowicie się już drażniliśmy przez wakacje. W tym okresie zrobiłem sobie taki test, bo nie byłem pewien swojej miłości – spotkałem się z dwoma loszkami po prostu porozmawiać, żadne seksy ani przytulanie, chciałem wyczuć czy w ogóle będzie mnie ciągnęło do innych. Koniec końców skończyło się na tym, że byłem bardziej stęskniony za nią niż kiedykolwiek wcześniej, a tamte od razu odrzuciłem po spotkaniu, więc jest wciąż chemia między nami, co jeszcze bardziej utrudnia mi wybór, bo jednak strasznie ją kocham. Jak już jedna osoba nie kocha, to przynajmniej nie ma dwóch zranionych. Mimo skończenia wieku dorosłości i tak jestem dzieckiem emocjonalnym. :<

A może to też po części dlatego, że wiem, iż posiada ona DDA i podstawy pod bordera. I ciężko mi zdecydować tak, aby zarazem nie czuć się ani kozłem ofiarnym jeśli pójdę z nią na uniwersytet X i to nie pyknie, ani nie czuć się jak #!$%@? czy też egoista, odchodząc od niej. W końcu takie osoby mają straszne jazdy z psychiką. Śmiesznie, bo mój pierwszy różowy miał bipolara, a drugi schizo. Chyba Bóg kazał wyznaczyć mnie na strażnika pokrzywdzonych ( ͡° ͜ʖ ͡°). A może po prostu takie paski są bardziej interesujące od normalnych? Okej, koniec offtopu, bo #!$%@?ę niepotrzebnie. Pomóżcie, mirki. To też jest straszny problem dla mnie, a ja nie mam komu się wyżalić. Bo to boli najbardziej, kiedy odpowiedzialność pada tylko i wyłącznie na siebie. Wiem, że ostatnie dwa akapity brzmią jakbym zrzucał winę z daleka od siebie, ale po prostu chcę dać jakiekolwiek tło pod mój wybór.

Poza tym też nie jestem przekonany, czy na pewno warto nawet do średniaka iść za granicę. Mógłby ktoś się wypowiedzieć? Łatwo jest się zaaklimatyzować? Byłem raz zwiedzać jeden z moich pięciu wyborów na UCASie i mimo, iż był to teoretycznie najsłabszy uniwerek (110 któraś pozycja), to mega mi się podobało – nawet jeśli to było tylko złudne wrażenie zrobione przez dni otwarte.

No i oczywiście wybaczcie za długi wysryw. Ale potrzebowałem wyłożyć całość w końcu komuś, a zawsze to był albo zbyt bliski znajomy, albo sam byłem zbytnio pijany. :<
#zwiazki #studia #pomocy #ratunku ##!$%@?

Kliknij tutaj, aby odpowiedzieć w tym wątku anonimowo
Kliknij tutaj, aby wysłać OPowi anonimową wiadomość prywatną
Post dodany za pomocą skryptu AnonimoweMirkoWyznania ( http://mirkowyznania.eu ) Zaakceptował: Zkropkao_Na
Po co to?
Dzięki temu narzędziu możesz dodać wpis pozostając anonimowym.
  • 29
  • Odpowiedz
@AnonimoweMirkoWyznania za długie, przeczytałam tylko początek. Idź na najlepsze studia, bo pożałujesz że poświęciłes właściwie wszysko dla licealnego związku. Biorąc to racjonalnie ten związek ma marne szanse, lepiej wybrać edukację/karierę. Emocjonalnie ci nie pomożemy bo nie jesteśmy Tobą. Elo
  • Odpowiedz
cbcbbc: Zdecydowanie Z.

Jeśli pójdziesz na X czy nawet Y to będziesz podświadomie uważał, że przez dziewczynę nie spełniasz swoich marzeń co będzie prowadziło do kłótni. Poza tym prawda jest taka, że mnóstwo par rozstaje się po liceum. I to nie tylko dla tego, że związek na odległość. Tylko po prostu tak jest. Także zostając na X nie masz gwarancji, że będziecie razem, a będziesz się męczył na studiach.

To jest
  • Odpowiedz
@AnonimoweMirkoWyznania: Właściwie dylematu nie masz. Skoro wiesz, że w przypadku wyjazdu do UK na 90% związek padnie, to znaczy, że nie ma tam prawdziwiej miłości.
Dymitri ma rację.

Poza tym zazdroszczę dylematów, możliwości, za moich czasów nie było takich możliwości a i kasy też nie było (lata 90-te)
  • Odpowiedz
@AnonimoweMirkoWyznania powiem szczerze że miałam prawie identyczną sytuacje, pod koniec liceum dostałam się do Uni of Glasgow na studia techniczne, miałam 2 i paro miesięczny związek z facetem (byliśmy ze sobą od początku lo). Jednak on wolał zostać w Polsce wiec olalam dla niego uk i poszłam na polibude w Polsce. Dokładnie pod koniec października się rozstalismy głównie przez to ze każde z nas w różny sposób znosilo zmianę otoczenia itd. (On
  • Odpowiedz
  • 0
@AnonimoweMirkoWyznania idź tam gdzie Ty chcesz, nie zwracaj uwagi na różowego. On Cię później może zostawić i okaże się że jesteś nie tam gdzie chciałeś i nic z tego nie masz. I straciłeś szansę na rozwój. Jak chcesz jechać na studia do UK to jedź, a jak różowy chce być z Tobą to będzie. Nie ustawiaj życia dla niej bo nic was w sumie nie łączy, w każdej chwili może się to
  • Odpowiedz
@AnonimoweMirkoWyznania: Prawie wszystkie związki znajomych z czasów licealnych się rozpadły. Jeżeli masz tylko możliwość, jedź do UK na studia - to Twoja życiowa szansa. A związek, jeżeli faktycznie macie być ze sobą, to i tak będziecie. Albo ona przyjedzie za rok do Ciebie, albo inaczej dacie radę.
Jedź, bo będziesz żałował tego całe życie.
  • Odpowiedz
@AnonimoweMirkoWyznania: jedz do tego UK, mlody gowniarz jestes i cale zycie przed Toba, jak nie pojedziesz to bedziesz zalowal, pomysl sobie jak bardzo mozesz sobie tym pomoc w przyszlym zyciu, korzystaj z tego ze polscy pracodawcy poki co paluja sie dyplomami brytyjskich uczelni. Poza tym nigdzie sie tak nie nauczysz zycia jak na obczyznie. Od razu na gleboka wode. Mialem tak samo i niczego nie zaluje, to byla decyzja zycia i
  • Odpowiedz