Aktywne Wpisy
Popularność Taylor Swift jest dla mnie dowodem na to, że w czasach względnego dobrobytu, bez dużych życiowych problemów oraz naturalnych idoli świata kultury, ludzkość musi wytworzyć sobie ich substytut, bo inaczej głos ich pokolenia nic by nie znaczył, a ich egzystencja byłaby kompletnie bezsensowna.
Upraszczając maksymalnie to, co chcę powiedzieć, dzisiejsi przedstawiciele młodego pokolenia to głównie internetowi fajterzy srający się na fejsbukach o totalne gównosprawy jak uwolnienie od męskiego patriarchatu (który tak naprawdę jest potrzebny i natura udowadnia to na każdym kroku) czy jakieś totalne bzdety jak dopisanie kolejnej płci do katalogu qwerty+.
Sama miałkość i nijakość tekstów i kompozycji utworów TS jest szokiem i ogromnym dysonansem poznawczym dla osoby wychowanej na prawdziwym popie i rocku lat 70. 80. 90. ubiegłego wieku, który muzycznie i tekstowo zjadał Taylor i wszystkie jej obecne koleżanki i kolegów na śniadanie. Wygląda to tak, jakby współczesne dzieciaki na siłę robiły z tej przeciętniary półboginię, żeby zabić próżnię własnej egzystencji.
Takim
Upraszczając maksymalnie to, co chcę powiedzieć, dzisiejsi przedstawiciele młodego pokolenia to głównie internetowi fajterzy srający się na fejsbukach o totalne gównosprawy jak uwolnienie od męskiego patriarchatu (który tak naprawdę jest potrzebny i natura udowadnia to na każdym kroku) czy jakieś totalne bzdety jak dopisanie kolejnej płci do katalogu qwerty+.
Sama miałkość i nijakość tekstów i kompozycji utworów TS jest szokiem i ogromnym dysonansem poznawczym dla osoby wychowanej na prawdziwym popie i rocku lat 70. 80. 90. ubiegłego wieku, który muzycznie i tekstowo zjadał Taylor i wszystkie jej obecne koleżanki i kolegów na śniadanie. Wygląda to tak, jakby współczesne dzieciaki na siłę robiły z tej przeciętniary półboginię, żeby zabić próżnię własnej egzystencji.
Takim
pieknylowca +142
Post napisany z wyrzutem jakby jedyne co można by robić to iść upamiętniać najbardziej tragiczne powstanie w historii które nic nikomu nie przyniosło oprócz ogromu ciepienia. Tutaj w tym kraju to nie można się cieszyć. Tu ma być jeden wielki korowód tragizmu i martyrologii. #historia #warszawa #polska #taylorswift
Mirki pomóżcie mi, bo nie wiem co mam robić ze swoim życiem.
Jakiś czas temu, dokładnie 3 miesiące temu rozstałem się z chłopakiem, którego bardzo kochałem (w sumie nadal kocham). Wiem, że pewnie wyda się to wszystkim śmieszne, ale mieszkał on za granicą, porozumiewaliśmy się po angielsku i mimo, że nie doszło do naszego spotkania, naprawdę między nami coś było. Pewnie uznacie, że to niemożliwe, ale proszę, wezcie a pewnik, że tak było, ja kochałem jego, a on mnie... przynajmniej tak myślę. Ustaliliśmy, że w lutym przyjedzie do Polski i zamieszkamy razem.
Zaczęło się między nami psuć jakoś 4 miesiące temu, gdy pisał coraz mniej. Tłumaczył, że ciężko pracuje (bo naprawdę ciężko pracował), ale równocześnie w wolnym (?) czasie widziałem, że ma czas wstawiać foty na instagram. Jest to osoba o dobrym sercu, ciężko pracująca, której życie nie rozpieszczało, dlatego znosiłem to i dopingowałem, żeby się nie poddawał.
Kilkugodzinne przerwy z odpowiedziami zmieniały się w dzienne, a potem kilkudniowe, aż w końcu nie wytrzymałem i będąc w opłakanym stanie psychicznym (spowodowanym przez problemy z uczelnią), napisałem mu w impulsie złości, że nie chcę już dłużej aby tak to wyglądalo, że mam dość tego że ze sobą nie piszemy i że lepiej by było gdybyśmy się "rozstali".
NIC nie odpisał na tę wiadomość. Dosłownie nic.
2 tygodnie po naszym rozstaniu, wyjechałem na kilka dni. Bardzo się martwiłem tą sytuacją, nie wiedząc co on myśli... napisałem do jego przyjaciółki by pwiedziała mi, czy jest z nim wszystko ok. Odpisała, że tak, że wie o naszej kłótni, że jest mu przykro. Zapytała czy ma mu przekazać, że pisałem, napisałem że tak.
Nie odpisał ponownie do mnie.
Mijają już miesiące, ja wciąż o nim myślę, nie wiem czy powinienem do niego napisać? Za 1,5 miesiąca lecę do jego miasta w celach zupełnie innych niż "towarzyskie" i pomyślałem, że wyślę mu po prostu zdjęcie, że tam jestem. A do niego będzie należała decyzja co z tym zrobić...
Co o tym wszystkim sądzicie? Czy jest to zbyt desperackie? Powinienem dać sobie spokój? A może walczyć o to...
Sam nie wiem.
I jeśli mogę prosić, darujcie sobie wyzwiska od pedałów, bo życie wystarczająco mnie zniszczyło tym kim jestem.
#zwiazki #homo #pytanie #podrywajzwykopem
Kliknij tutaj, aby odpowiedzieć w tym wątku anonimowo
Kliknij tutaj, aby wysłać OPowi anonimową wiadomość prywatną
Post dodany za pomocą skryptu AnonimoweMirkoWyznania ( http://mirkowyznania.eu ) Zaakceptował: Asterling
Po co to?
Dzięki temu narzędziu możesz dodać wpis pozostając anonimowym.