Wpis z mikrobloga

Sześć wyjazdów później udało się zajechać na stację. Zamiast jeść obiad, zalewam kawę, odpalam szluga. Myślę, że najchętniej to bym zrobił za jednym razem wszystkie wyjazdy, a potem spał do rana. Ale nie, k---a, robota dozowana jest po trochu. Tak co godzinkę, półtorej… Dopalam szluga i wchodzę na stację. Joanna, pielęgniarka z którą jeżdżę, podsuwa mi kawałek ciasta. Natłok myśli na chwilę przechodzi i robi mi się dziwnie przyjemnie. Dzwoni telefon. Jedziemy. Znowu.
#spowiedzratownikamedycznego #999
  • 3
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach