Czuję się zawstydzony przyznając się do tego, że dziś w pewnym sensie zdradziłem żonę. Zaraz to wytłumaczę. Byłem w supermarkecie, szukałem kilku drobiazgów. Kiedy już stałem w kolejce do kasy, pewna kobieta zwróciła moją uwagę. Pomyślałem: Wow, ciekawe, kto jest tym szczęściarzem, z którym ona jest. Po kilku sekundach zorientowałem się, że to moja własna żona!
Spotkać żonę w sklepowej kolejce do kasy, bez świadomości, że oboje znajdujemy się w tym samym miejscu – to ciekawe doświadczenie. Pomiędzy nami ktoś stał, więc spokojnie przyglądałem się ukochanej. Wysłałem jej nawet dwa smsy. Co u ciebie słychać, kotku? Co kupujesz, moja śliczna? Chciałem zwrócić na siebie jej uwagę, ale była zajęta przetrząsaniem torby w nadziei na odnalezienie kuponu rabatowego. Poddałem się. Choć bez problemu mogłem do niej podejść i zaskoczyć ją, zostałem na miejscu, rozmyślając nad uczuciami, jakie do niej żywię.
Po raz kolejny zaskoczyła mnie jej uroda. Niby zawsze ją doceniam, ale dzisiaj, nie mając świadomości, że to ona, patrzyłem na nią innymi oczyma. Nie mogłem uwierzyć, że to ja jestem jej mężem. Aż się zarumieniłem! Szczęśliwie, dzięki zarostowi, nikt tego nie zauważył.
Byłem zdziwiony, że mnie nie zauważyła. Ma to dobrą i złą stronę. Dobra jest taka, że nie rozgląda się za innymi, więc nie zauważyła śledzącego ją brodacza. Zła, że tym szaleńcem mógłby być ktoś inny. Muszę koniecznie kupić jej gaz pieprzowy. Na wszelki wypadek.
Poczułem się kiepsko. Zrozumiałem, jak niewiele brakowało, abym nigdy nie zdobył jej miłości. Przypomniałem sobie, ile wysiłku kosztowało mnie zwrócenie jej uwagi i zaproszenie na spotkanie. Na chwilę powrócił ból zawodu, jakiego doznałem, gdy ujrzałem ją pierwszy raz i powiedziałem sobie, że to niemożliwe. A jednak zdobyłem ją! Wbrew mojej niepewności i niedoskonałościom.
W końcu poczułem się szczęśliwy widząc ją taką niezależną, samodzielną, wdzięczną, słodką i cudowną. Wtedy zabrała swoje zakupy i wyszła. Nie zawołałem jej. Patrzyłem, jak odchodzi, zachwycony faktem, że to moja żona i kocham w niej wszystko.
Moja żona rzadko zagląda na Mirko. Raczej nie znajdzie tego wpisu i nie dowie się, że w pewnym sensie dziś ją zdradziłem. Chciałem jednak podzielić się tym doświadczeniem z wami wszystkimi. Doświadczeniem świeżości spojrzenia.
Jaki jest morał tej historii? Warto spojrzeć na osoby, które kochamy, tak jakbyśmy widzieli je po raz pierwszy w życiu. Dzięki temu przypominamy sobie, ile szczęścia nas spotkało. Takie spojrzenie może odmienić każdą relację. Jestem przekonany, że jeśli poćwiczymy „inne patrzenie”, będziemy mieć wiele pięknych historii do opowiedzenia”.
@silvergtr: Jak masz ładną żonę to tak. Poczekaj z 10 lat i zobaczymy czy patrzenie jakbyś pierwszy raz ją widział, będzie takie fantastyczne, czy może pomyślisz "Boże, jakie rozstępy, 40 kg nadwagi, ale jej mąż musi mieć p***srane."
A tak z ciekawości to w jakim wieku ją poznałeś ile ty miałeś lat, ile ona i ile macie teraz? :D Jeżeli to niezbyt prywatne pytanie.
@Toniezarzutka: Zgadza się, tylko tyle że o ile np. w wieku 16-28 lat, przeciętna kobieta nie musi robić nic żeby dobrze wyglądać, o tyle już po 30-tce to facet nierobiący nic wygląda lepiej niż kobieta nierobiąca nic.
@silvergtr: o stary, ale z ciebie taka hmm... cieplutka kluseczka xD
W końcu poczułem się szczęśliwy widząc ją taką niezależną, samodzielną, wdzięczną, słodką i cudowną. Wtedy zabrała swoje zakupy i wyszła. Nie zawołałem jej. Patrzyłem, jak odchodzi, zachwycony faktem, że to moja żona i kocham w niej wszystko.
Baba wychodzi z zakupami ze sklepu: niezależna, samodzielna, wdzięczna, cudowna xDDDD
@Toniezarzutka: Zgadza się, tylko tyle że o ile np. w wieku 16-28 lat, przeciętna kobieta nie musi robić nic żeby dobrze wyglądać
@CzaryMarek: nie no, to oczywiste. Budzimy się piękne, umalowane, uczesane, z BOSKĄ figurką, ale powtarzam - boską, bez żadnych wad w wyglądzie, 10/10 i cud miód. Żadnego syfa na twarzy, żadnych podkrążonych oczu. Depilacja nóg? Phii, kto by o tym myślał skoro są super gładkie. Pierwsze zmarszczki? A
@silvergtr: miałem podobnie, jadę po zakupy a tu lato dziewczyny poodkrywały wdzięki, jadę sobie i podziwiam te nogi, te ducie, te dekolty i tak wolno jadę patrze - myślę o jaka apetyczna blondyneczka i tak patrze a to moja żona. Kudzwa se myśle.
@silvergtr Bardzo fajna historia. :) Życzę jeszcze mnóstwa lat razem z takim nastawieniem.
@CzaryMarek Eeee... To jest cecha bardzo osobnicza. Faceci, którzy nic nie robią tylko siedzą przed komputerem też raczej nie wyglądają fajnie, niezależnie od wieku.
Czuję się zawstydzony przyznając się do tego, że dziś w pewnym sensie zdradziłem żonę. Zaraz to wytłumaczę. Byłem w supermarkecie, szukałem kilku drobiazgów. Kiedy już stałem w kolejce do kasy, pewna kobieta zwróciła moją uwagę. Pomyślałem: Wow, ciekawe, kto jest tym szczęściarzem, z którym ona jest. Po kilku sekundach zorientowałem się, że to moja własna żona!
Spotkać żonę w sklepowej kolejce do kasy, bez świadomości, że oboje znajdujemy się w tym samym miejscu – to ciekawe doświadczenie. Pomiędzy nami ktoś stał, więc spokojnie przyglądałem się ukochanej. Wysłałem jej nawet dwa smsy. Co u ciebie słychać, kotku? Co kupujesz, moja śliczna? Chciałem zwrócić na siebie jej uwagę, ale była zajęta przetrząsaniem torby w nadziei na odnalezienie kuponu rabatowego. Poddałem się. Choć bez problemu mogłem do niej podejść i zaskoczyć ją, zostałem na miejscu, rozmyślając nad uczuciami, jakie do niej żywię.
Po raz kolejny zaskoczyła mnie jej uroda. Niby zawsze ją doceniam, ale dzisiaj, nie mając świadomości, że to ona, patrzyłem na nią innymi oczyma. Nie mogłem uwierzyć, że to ja jestem jej mężem. Aż się zarumieniłem! Szczęśliwie, dzięki zarostowi, nikt tego nie zauważył.
Byłem zdziwiony, że mnie nie zauważyła. Ma to dobrą i złą stronę. Dobra jest taka, że nie rozgląda się za innymi, więc nie zauważyła śledzącego ją brodacza. Zła, że tym szaleńcem mógłby być ktoś inny. Muszę koniecznie kupić jej gaz pieprzowy. Na wszelki wypadek.
Poczułem się kiepsko. Zrozumiałem, jak niewiele brakowało, abym nigdy nie zdobył jej miłości. Przypomniałem sobie, ile wysiłku kosztowało mnie zwrócenie jej uwagi i zaproszenie na spotkanie. Na chwilę powrócił ból zawodu, jakiego doznałem, gdy ujrzałem ją pierwszy raz i powiedziałem sobie, że to niemożliwe. A jednak zdobyłem ją! Wbrew mojej niepewności i niedoskonałościom.
W końcu poczułem się szczęśliwy widząc ją taką niezależną, samodzielną, wdzięczną, słodką i cudowną. Wtedy zabrała swoje zakupy i wyszła. Nie zawołałem jej. Patrzyłem, jak odchodzi, zachwycony faktem, że to moja żona i kocham w niej wszystko.
Moja żona rzadko zagląda na Mirko. Raczej nie znajdzie tego wpisu i nie dowie się, że w pewnym sensie dziś ją zdradziłem. Chciałem jednak podzielić się tym doświadczeniem z wami wszystkimi. Doświadczeniem świeżości spojrzenia.
Jaki jest morał tej historii? Warto spojrzeć na osoby, które kochamy, tak jakbyśmy widzieli je po raz pierwszy w życiu. Dzięki temu przypominamy sobie, ile szczęścia nas spotkało. Takie spojrzenie może odmienić każdą relację. Jestem przekonany, że jeśli poćwiczymy „inne patrzenie”, będziemy mieć wiele pięknych historii do opowiedzenia”.
A tak z ciekawości to w jakim wieku ją poznałeś ile ty miałeś lat, ile ona i ile macie teraz? :D
Jeżeli to niezbyt prywatne pytanie.
Komentarz usunięty przez autora
tekst w całości jest autorstwa Jasona Hewletta
a głupie wykopki łykają jak #!$%@? (✌ ゚ ∀ ゚)☞
Baba wychodzi z zakupami ze sklepu: niezależna, samodzielna, wdzięczna, cudowna xDDDD
@CzaryMarek: nie no, to oczywiste. Budzimy się piękne, umalowane, uczesane, z BOSKĄ figurką, ale powtarzam - boską, bez żadnych wad w wyglądzie, 10/10 i cud miód. Żadnego syfa na twarzy, żadnych podkrążonych oczu. Depilacja nóg? Phii, kto by o tym myślał skoro są super gładkie. Pierwsze zmarszczki? A
@CzaryMarek Eeee... To jest cecha bardzo osobnicza. Faceci, którzy nic nie robią tylko siedzą przed komputerem też raczej nie wyglądają fajnie, niezależnie od wieku.