Wpis z mikrobloga

@ronette: też niedawno skończyłem tę lekturę i miałem podobne wrażenia, normalnie jakbym skończył tę szkołę i nasze drogi się rozeszły. Moim zdaniem to wszystko zasługa stylu Tartt i objętości samej książki. Człowiek zaczyna żyć wydarzeniami opowiedzianymi w tym utworze.
@Zsan: tak, dokładnie! Mam wrażenie, że sama byłam bohaterem tej książki, gdzieś pobocznym świadkiem, a teraz wszyscy odeszli, a ja nie wiem, co mam ze sobą zrobić. Książka nie ma fascynujących zwrotów akcji, bo wiadomo, co się stanie, ale ten świat pochłania bez reszty. Gdy byłam w trakcie czytania i nie miałam książki przy sobie, to gdzieś z tyłu głowy ta historia zawsze we mnie była i żyła.
@ronette: u mnie to rozmyślanie o wydarzeniach z książki zintensyfikowało się po


kiedy to policja zaczynała szukać go. Nawet uczucie niepokoju pojawiało się, jak tylko sobie przypomniałem co ostatnio wydarzyło się w książce. Dawno żadna pozycja nie budziła we mnie takich emocji. Człowiek łatwo się wkręcał w świat przedstawiony.