Wpis z mikrobloga

@fortheworld: Polecam nie podróżować komunikacją zbiorową i nie dotykać żadnych klamek, skoro masz takie obawy o zarazki.

edit: Włączników światła, telefonów komórkowych, klawiatur i myszek również.
  • Odpowiedz
@fortheworld @zloty_wkret Ta woda sobie stoi, a nikt nie musi jej dotykać, prosta sprawa. Klamki, klawiatury, uchwyty w autobusie czasami nie da się uniknąć, a też mogą być wilgotne po czyjejś dłoni.
Swoją drogą nigdy nie widziałem, żeby ta woda była zzieleniała.
  • Odpowiedz
@mxmilian: Jak podaje "Medical Daily", w 86 proc. próbek na jeden mililitr wody przypadały bagatela 62 miliony bakterii, m.in. E. Coli i enterokoków. - Możemy na tej podstawie stwierdzić, że niezbędne jest wprowadzenie programów kontroli jakości wody święconej. Ludzie muszą zostać ostrzeżeni, że woda święcona jest potencjalnym źródłem chorób - podkreślił dr Kirschner.

Pomimo, że w 14 procentach przebadanych próbek nie odnaleziono groźnych bakterii, żadne ze zbadanych źródeł wody święconej
  • Odpowiedz
@fortheworld: Tak jak napisałem wcześniej, zarazki są wszędzie w przestrzeni publicznej. Dużo więcej osób w mojej opinii przenosi drobnoustroje używając klawiatur czy telefonów w dzisiejszych czasach (lub klamek, jeśli nie są mosiężne lub miedziane).
Pojedyncze osoby zanurzają rękę w kropielnicy. Ja, chociaż jestem praktykujący, nie robiłem tego przez ostatnie 20 lat.
Mnie na przykład brzydzi, że na butach wnosi się brud z ulicy do mieszkań. Często przedpokój łączy też funkcję
  • Odpowiedz
@Existanza: Nie twierdzę, że w tej wodzie nie ma bakterii, tylko że wg. mnie jest to marginalny problem wobec innych możliwości nabycia drobnoustrojów i to nawet kilkanaście razy dziennie, a nie raz w tygodniu w najlepszym wypadku. Poza tym ułamek osób odwiedzających świątynie moczy palce w wodzie święconej.
Być może naświetlanie uv mogłoby pomóc, ale nikt nie będzie wymieniał tej wody po każdym zamoczeniu, a tylko wtedy miałoby to sens.
  • Odpowiedz