Wpis z mikrobloga

Chciałbym się z wami podzielić jedną z moich najgłębiej skrywanych tajemnic.

Już od małego wiedziałem, że coś jest ze mną nie tak. Bardzo długo nie potrafiłem tego nazwać. Czułem sie po prostu inny.
Gdy moi rówieśnicy ganiali za dziewczynami ciągnąc je za włosy ja stałem z boku nieobecny.
Nie bawiły mnie ich wygłupy, ciągła rywalizacja o to kto jest silniejszy, kto jest szybszy, kto ma fajniejsze zabawki.
Nie powiem, próbowałem żyć tak jak oni jednak zawsze mi czegoś brakowało.
Ciągnelo się to do ostatniej klasy gimnazjum.
Wakacje przesiedziałem samotnie w domu, kontakt ze znajomymi zaczał się urywać, chociaż i tak jakby go nigdy nie było.
Pewnego dnia obudziłem się z myślą, że początek liceum to dobry okres na zmiany. Nowa szkoła, nowi ludzie, nowy ja.
Przez pierwszy tydzień udawało mi się śmieszkować z rówiesnikami, gadać o dupach itp. ale nadal czułem, że to wszystko jest takie sztuczne.
Nadal patrzyłem w lustro i nie widziałem tam siebie. Ostateczną próba miała byc wycieczka integracyjna.
Jesli wtedy nie poczuję tego luzu, nie nawiążę bliższej więzi z kim kolwiek to zamykam sie w sobie czy nawet rozważałem samobójstwo.
Nie mogłem znieść tej samotności. Tej mojej tajemniczej inności. W październiku pojechaliśmy do Węgierskiej Górki.
Wiadomo, jak to było na wycieczkach, jakieś zwiedzanie, bzdurne gry terenowe, spływy Dunajcem itp.
Oczywiście nie obeszło się bez alko, fajek i prób 'dorosłego imprezowania'. To własnie jedna z takich imprez zupełnie odmieniła moje życie.

Było to już pod koniec tygodniowego wyjazdu. Wychowawcy zamknęli się w swoim domku już o 21 ogłaszająć ciszę nocną. To był znak, że od teraz mamy wolną rękę. Zebraliśmy się w najwiekszym domku u różowych pasków i tam sączylismy browarki, kuce przyniosły jakies komandosy, co odwazniejsi walili wódeczkę.
No i tak czas mijał, ja siliłem się na żarciki i zagadywanie. Jak zwykle najlepiej gadało mi się z różowymi. Miały w sobie dużo więcej wrażliwości i empatii przez co łatwiej mi było nawiązać rozmowę. Po jakimś czasie postanowiłem wyjść się przewietrzyć.
Wziąłem piwko i poszedłem przed domek. Usiadłem na schodkach i jak zwykle zacząłem rozmyślać nad swoim #!$%@?.

Po chwili dołączyła do mnie Justyna. Bardzo ją lubiłem, była taką typową 'dziewczyną z sąsiedztwa'. Pogadaliśmy chwilę kiedy nagle wyjechała z pytaniem czy już mam 'to' za sobą.
Chyba zauważyła, że mnie lekko przytkało więc sama dodała, że ona jeszcze nie próbowała.
Byłem bardzo zmieszany tym pytaniem więc nic nie odpowiedziałem. Siedzieliśmy tak w niezręcznym milczeniu, aż końcu podbudowana alkoholem spytała czy nie mam nic przeciw, bo chciała by to zrobić teraz i ze mną.
Wychyliłem piwko na hejnał i powiedziałem, że czemu by nie. Poszliśmy za domek, gdzie mieliśmy przeżyć swój pierwszy raz.
Niestety moja inność dała o sobie znać. Poczułem że to nie to. Nie mogłem znaleźć w tym nic przyjemnego. Zacząłem się nerwow ksztusić, zrobiło mi się niedobrze. Rzuciłem tylko, krótkie 'sory' i uciekłem w stronę swojego domku.

Ze łzami w oczach wbiegłem do środka i rzuciłem się na łóżko rycząc jak bóbr. Nie zauważyłem że w pokoju był też Bartek. Cichy i skromny koleś, zawsze na uboczu. Zawsze wydawało się, że Bartek to moje odbicie w lustrze.
Cięzko to teraz opisać. W każdym razie Bartek nie pozostał obojętny na moją rozpacz. Przysiadł się do mnie i zaczął wypytywać o to co się stało.
W tej chwili poczułem z nim specyficzną więź. Nie miałem nic do stracenia więc opowiedziałem mu o całym zajściu. On pokiwał głową i powiedział, że doskonale mnie rozumie. Sam przeszeł przez coś podobnego jednak w jego przypadku otworzyło mu to oczy na jego prawdziwe 'ja'.
Poczułem że ten koleś rozumie mnie jak nikt inny, mimo że był dla mnie niemalże obcy.

Nagle zapytał czy nie mam ochoty zrobić tego co z Justyną tylko trochę 'inaczej'. Nie wiedziałem co ma na myśli, mogłem się tylko domyślać. Mimowolnie odparłem, że tak.

Pamiętam, że wyjął swój (całkiem duży) sprzęt, ząłożył 'gumowy kapturek' i wcisnął mi go w rękę. Spodobał mi się jego kształt i kolor. Bartek powiedział bym wziął go do buzi i tak też zrobiłem.
czułem podniecenie, zupełnie inne niż z Justyną. Nie mogłem przestać ciągnąć. Czułem się sobą. Po chwili Bartek powiedzial, że pokaże mi jak naprawdę dużo wziąć do buzi bez ksztuszenia się.
Gdy już nabrałem wprawy zdjął gumkę i powiedział, że mogę się nim bawić ile zechcę. Po chwili jednak lepki płyn znalazł się w moich ustach, ostry w smaku chociaż lekko
słodkawy jakby jakiś ananas. 'Na dziś wystarczy' odparł Bartek i poszedł na swoje łózko. Od tej pory robiliśmy to w każdej wolnej chwili, zdala od nienawistnych spojrzeń rówiesników.

Była to nasza tajemnica. Nasze drogi sie jednak rozeszły. Bartek wyjechał na studia za granicą, a ja nikomu nie powiedziałem o tym jak zaczęła się moja przygoda z vapowaniem.

#takbylo

  • 2
  • Odpowiedz