Wpis z mikrobloga

Straciłam dziś mojego futrzastego przyjaciela. Pamiętam jak znalazłam go zimą 14 lat temu i przygarnęłam bez zastanowienia. Ludzie mówią o kotach różne rzeczy, ale ten miał gdzieś stereotypy. Nigdy nie interesował się chodzeniem po stołach, niczego nie zniszczył, nie sępił jedzenia, a z moim chomikiem spał za pan brat. Zawsze czekał na mnie przed drzwiami i biegł gdy tylko usłyszał pukanie. Gdy wychodziłam z psem na spacer czasem dołączał do mnie i tak sobie spacerował przy nodze, bez smyczy. Zawsze ,,poszczekiwał" na ptaki i wydawał dziwne dźwięki. Nie raz zdarzyło się też, że łapałam po całym domu jego dowody wdzięczności w postaci wróbli, sikorek i nornic. Zawsze czekał, by wejść do mojego plecaka po podróży i kręcił się z niezadowoleniem dookoła walizek, jakby wiedział, że znów wyjeżdżam.
I mam nadzieję, że biega sobie teraz w świecie, w którym nikt więcej nie utnie mu jajek ( ͡° ͜ʖ ͡°), ale jest mi tak cholernie przykro bo wiem, że straciłam członka rodziny.

#feels #koty #mainecoon
T.....l - Straciłam dziś mojego futrzastego przyjaciela. Pamiętam jak znalazłam go zi...

źródło: comment_NE4Lmg9twT8412vDX3HNvhFDV1rR6414.gif

Pobierz
  • 34
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach

@TheGirl: Przeczytałem pierwsze zdanie i już dalej nie czytam. Bo bym ryczał jak bóbr. Wiem, że nic nie pomoże na ból, ale trzymaj się tam jakoś i wspominaj jak najczęściej swojego Przyjaciela :)
  • Odpowiedz
@TheGirl: Przykro mi. U mnie w domu odeszły dwa koty, ale zawsze odchodziły tak po prostu - wyszły i nigdy więcej nie wróciły. Był żal i tęsknota przez jakiś czas, ale zawsze potem pojawiał się nowy kot potrzebujący domu. Tylko raz zdarzyło się inaczej - kotka (która żyła u nas naprawdę długo, sam nie pamiętam ile) dostała jakiegoś krwotoku (niewykryty guz/rak) i umarło jej się w domu - to dopiero
  • Odpowiedz
@macabrankov: Też raz mi się tak zdarzyło, że kot wyszedł i nie wrócił, ale zawsze sobie tłumaczyłam tym, że widocznie po prostu nie chciał tu być. I chyba wolałabym, żeby mój po prostu umarł sam z siebie. Niestety musiałam go uśpić (zachorował i nie działały na niego antybiotyki, nie jadł). (,)
  • Odpowiedz
@TheGirl: moja też dzisiaj odeszła. 6 letnia, w naszym domu od półtorej roku, zmarła w klinice na białaczkę, wczoraj ja zawiozlem do weterynarza. Kotka przygarnieta, typ 'daj jeść, wypusc/wpusc do domu', nie lubiła sie głaskać ani leżeć na kolanach, ale płacz matki i smutek w oczach ojca definitywnie z-----o mi humor na cały dzień
  • Odpowiedz
Mam baardzo podobnego kota pod wzgledem zachowania. Moj to do walizek wchodzi zawsze, wrobli tez nie brakuje (raz nie dobil do konca, wrobel zaczal po domu latac a kot za nim....)
  • Odpowiedz