Wpis z mikrobloga

Męczę magisterkę.
Tak, przełamałem się. Jestem leniwą mendą, która jest najwyraźniej uzależniona od marnowania czasu
Tak, codziennie teraz zasuwam do biblioteki. Idzie jak krew z nosa, ale codziennie parę linijek tekstu pójdzie. Lepsze to niż zmarnować kolejny dzień, nie?
Chcę teraz się do części bywalców bibliotek (do Was mówię, studenci #sgh ale obawiam się, że problem może być powszechny)

Komunikat prosty:
Jeżeli przychodzisz do czytelni i zaczynasz żreć, pić i gadać to wyjdź.
Chciałem na początku napisać "zabij się", bo jestem nadwrażliwy na dźwięki.
Właśnie chude dziewczę siedzące obok mnie zaczęło jeść jabłko.
Wbija te kły, trzeszczenie oddzielanej porcji miąższu wibruje w powietrzu. I te wilgotne dźwięki, och, tak, cudowna rzecz. Potem oczywiście żucio-mlaskanie połączone z siorbaniem (owocek jest bardzo soczysty).
Nienawidzę tych ludzi. To jest rak.
#!$%@?
Właśnie znowu ktoś otworzył puszkę. #sgh ma jakieś kompleksy i czytelnia jest tak ogromna i akustyczna, że dociera do Ciebie każdy dźwięk z nawet najdalszego kąta.
Tak więc, jeżeli rozważasz wzięcie jedzenia i picia żeby je spożyć w bibliotece, to mam Ci do powiedzenia dwie rzeczy:
1. Nie bierz ich.
2. Jesteś wrednym, aspołecznym #!$%@? że w ogóle trzeba Ci takie rzeczy tłumaczyć. Mam nadzieję, że na Twojej obronie przewodniczącym Twojej komisji będzie Hannibal Lecter.

#magisterka #studbaza #biblioteka #ksiazki #gorzkiezale #podludzie #mizofonia
  • 16