Wpis z mikrobloga

@shiina: Nijak. Po prostu brałem na ręce od małego i puszczałem je na wersalce. Ten syryjski na początku piszczał jak chciałem go wziąc, ale gdy przyzwyczaił się do nowego domu, to juz nie było z nim problemu. Otwierałem klatkę, a on sam wyłaził i wystarczylo podstawic dłoń. Był przyzwyczajony do karmienia przez kratkę smakołykami i czasem jak ktoś wkładał palec, to myślał, że to coś do jedzenia i grysł, a raczej
Blaskun - @shiina: Nijak. Po prostu brałem na ręce od małego i puszczałem je na wersa...
Mój żył prawie 4 lata. Leczylismy go u weterynarza lekami jakimiś usprawniającymi równowagę bo chorował przewlekle i jak łaził po klatce to spadał z wysokości. Od wielu takich uderzeń porobilo mu się coś nie tak w małym chomikowym móżdzku i zdechł;(