Wpis z mikrobloga

Pracuję w pewnej placówce, w której jest poradnia chorób zakaźnych. Przyszła do nas dzisiaj pacjentka, lekko roztrzęsiona, spanikowana jakby i mówi, że chce zostać zaszczepiona jak najszybciej przeciwko wściekliźnie, już teraz, zaraz. Jest piątek, lekarza nie ma, zresztą nic nie ma na hop siup.
- Została pani ugryziona?
- Nie.
WTF??
- Więc w czym problem?
- No mogłam mieć kontakt jakiś, ze śliną, nie wiem, może jakieś zadrapanie, no wie pani.. On przejawiał książkowe objawy wścieklizny!
- A czy zwierzę jest znane? Czy jest pani w stanie je odnaleźć?
- Kot jest już pod ziemią
I tu zapala mi się czerwona lampka. Jak to kuźwa pod ziemią, zdechł? Zabiła go?
- Jak to pod ziemią?
- No wie pani, zadzwoniłam po kolegę i on przyjechał i go zabił.
Nie wytrzymałam, w tym momencie przyszła koleżanka i zaczęła z nią rozmawiać, ja wyszłam, bo nie chciałam powiedzieć o kilka słów za dużo.
Co się stało? Kobieta miała kota od kilku miesięcy, ten zaczął według niej przejawiać objawy wścieklizny, więc go zaciukała i stwierdziła, że na pewno ma wściekliznę, że już jej słabo, że ma poty, że musi zostać zaszczepiona.
Mam nadzieję, że to nie jest prawda, że kobieta jest po prostu psychicznie chora i coś sobie usrała dla wzbudzenia zainteresowania ludzi, że nie było żadnego kota.
Bo jeśli był niech ginie w męczarniach.
Ma do nas wrócić w poniedziałek, zobaczymy co będzie.

#gorzkiezale #medycyna #pracbaza
  • 18
@krasecz: jak patrzę na to jakimi śmieciami mogą być ludzie, to tak masz rację, czasem żałuję, że nie poszłam w tę stronę.
@Antybabilonia: pewnie dopiero we wtorek, bo w tych godzinach nie będzie mnie już w pracy. o ile przyjdzie rzecz jasna..
@matra: lubię koty i tak dalej, znęcanie się to ciota i #!$%@?... ale jeśli faktycznie miał tę wściekliznę, a kobieta się go bała tknąć i była spanikowana, to nie jest dziwne zachowanie. oczywiście, mogła go na dwór wyrzucić, dać do schroniska, #!$%@?. jednak panika robi swoje i czy był kot, czy nie, przede wszystkim trzeba się zająć kobietą, a potem bawić w obrońcę zwierząt.
@Theia: ten kot jej nawet nie tknął. Ja nie wiem jak Ty, ale swoje zwierzęta kocham i skrzywdziłabym tylko w obronie własnej i to też na tyle, aby się poczuć bezpieczna. Kot nie mógł być agresywny, bo zostałaby na pewno podrapana, zresztą wystarczy zwierzę odizolować i zadzwonić po weterynarza. Nie chciałabyś zbadać swojego zwierzaka, albo chociaż uśmiercić go humanitarnie? Jak chciałabyś kota domowym sposobem zabić humanitarnie?
Poza tym kobieta nie przejawiała
@Theia: Jeśli faktycznie miałby wściekliznę, to po to jest obserwacja i po 2 tygodniach wszystko wiadomo, bo kot by nie przeżył gdyby wirus był już w ślinie! A prawdopodobieństwo wścieklizny jest znikome, zwłaszcza, że ludzie gówno wiedzą. Pisanie, że to nie jest to dziwne zachowanie jest dla mnie absurdem, #!$%@? kota jest dziwnym, patologicznym #!$%@?ństwem i zasługuje na odpowiednią karę, za szczególne okrucieństwo (bo wątpie, żeby zabili go humanitarnie). Nawet jeśli
@Miniaa: tylko nie wiem w jaki sposób, bo co 'halo bagiety, pani X mi właśnie powiedziała, że zakopała gdzieś kota, którego wcześniej zaciukała'? Policja przecież dupę wypnie na jakiegoś randomowego kota, który leży gdzieś pod ziemią uj wie gdzie, a nie wiem czy mogę udostępnić policji dane pacjentki w takiej sytuacji, nie mam, że tak powiem, doświadczenia w takich sprawach.
@matra: dzwon na policje i przedstaw sytuacje, niech przyjdą na jej planowaną wizytę (nie wiem jak to się ma do tajemnicy lekarskiej, ale nie chodzi przecież o schorzenie, tylko o jej czyn), ew. jakis eko-patrol (sa raczej tylko w wiekszych miastach), zglos to dzis to do poniedzialku beda mieli się jak przygotować i sciagnac odpowiednie osoby z dni wolnych albo tak im grafik ustalą. Szkoda zwierzaka, nie pozwól, by następnym razeb
@matra: jasne, nie napisałem że się nie bada, ale gdyby np. kobitka powiedziała, że kot zmarł sam to nieco poważniej można by ją potraktować. Swoją drogą to tereny na których wścieklizna w ogóle występowała w ostatniej dekadzie?
@Szczepienie: nie, ale jeśli masz do czynienia ze zwierzęciem nieznanym to kroki się i tak prewencyjnie podejmuje, także szczepienia wykonujemy. Ale co ciekawe, ostatnio była u nas dziewczyna ugryziona, po SORze, gdzie nawet jej nie dali zastrzyku na tężec o_O tylko jej odkazili ranę, skierowanie w rękę i nara..