Wpis z mikrobloga

#zdzislawintheworld #podroze #amerykapoludniowa #honduras no i trochę #sluzbazdrowia

Widziałem dzisiaj skorpiona. Takiego jak na filmach, niewielki, szary z podniesionym żądłem i kilkoma parami odnóży. Taki prawie jak pająk, tylko jeszcze gorszy. Choć ostatnio widziałem tarantulę (już z nie takiego bliska) i sam nie wiem.
Wracając do skorpiona. Widziałem go z bardzo blisko, lecz to nie był największy problem tego spotkania. Gorsze było to, że on widział mnie pierwszy. I mnie #!$%@?ł na dzień dobry. A wszystko dlatego, że go nie zauważyłem w plecaku.

I tak sobie myślę, że mogłaby to być nawet pozytywna przygoda. Gdybym tylko został scorpion-manem. Albo chociaż gdybym zdołał zrobić mu zdjęcie. Jakoś na początku bardziej przejąłem się czy trzeba będzie amputować rękę, czy szybko pisać testament. Kiedy już trochę doszedłem do siebie, jego postać była rozsmarowana po podłodze i wyglądała dość niefotogenicznie. Dlatego wrzucam zdjęcie szpitala na miejscu, bo byłem i w szpitalu.

I to wcale nie w sprawie skorpiona, lecz też chodziło o ugryzienia owadów.

Komarów.

Matkobosko ile tu tego dziadostwa lata. Śmierć każdego kolejnego sprowadza na ciebie ilość żałobników zgodnie z regułą Fibonacciego, a obleśnym, tłustym w konsystencji repelentem zdawają się zajadać. Do tego miały kilka dnia aby nade mną pracować, podczas gdy w wolnym czasie obcierałem stopy gumowymi płetwami trzymając je w wodzie z solą.
Po tym czasie skóra nóg bardziej przypominała powierzchnię księżyca, one same były spuchnięte, a ja dostałem gorączki i wysypki. Tego już za wiele, trzeba było się wybrać do lekarza. Lekarza w Hondurasie, w miejscowości liczącej 4 tys. mieszkańców.

No to idę. Jest tutaj kilka ulic i wszyscy wszystko wiedzą. Wchodzę na recepcję, że chce zobaczyć lekarza, a kobitka na to, że 125 zł. Tzn 700 lempir, ale to jest mniej więcej tyle. Nooo, od razu się poczułem jak w Europie. Wchodzę już trochę pewniejszy, Pani zbiera moje podstawowe pomiary, każe mi sama wypełnić dane osobowe i do lekarza.

Wchodzę więc do gabinetu i wita mnie doktor Enrique. Albo jakiś inny taki, w każdym razie wyglądał jak z główny bohater harlequina, a ja poczułem się jak Izaura. Patrzy mi głęboko w oczy, a ja zaczynam zwierzenia. Że mnie pogryzło, że spuchły mi nogi, że wysypka, że źle mi. Enriquo podchodzi bliżej. Badawczo mi się przygląda i zaczyna powoli podnosić koszulę. Przykłada stetoskop, ogląda skórę.

Reakcja alergiczna od komarów, potwierdza się moje przypuszczenie. Szczególnie że i alergię miałem dziecięciem będąc i mój organizm dość kiepsko znosi ukąszenia owadów. No to pewnie da mi jakieś proszki, każe jeść wapno i to będzie tyle. A jak powie o antybiotykach, to zagadam czy to na pewno konieczne.

Dobrze, Panie Zicz, proponuję sterydy w zastrzyku, a do tego małą kroplówkę z solą fizjologiczną, witaminami i czymś tam jeszcze. Nie #!$%@?ą się tutaj z leczeniem, myślę sobie, ciekawe czy to jest bezpieczne. Jednak po chwili pokazuje mi rachunek na kolejne 700 lempir, który mnie uspokaja.

Jadł Pan coś dzisiaj? Bo niektórzy pacjenci źle reagują po zastrzyku, nudności, wymioty, biegunki, osłabienie organizmu, nawet omdlenia. Jestem twardy, dawaj Pan te igły. No to dajesz do zabiegowego.

No to poszedłem do zabiegowego. Zrobiłem tam zdjęcie. Dr Enrique wtłoczył mi kilkadziesiąt mililitrów różnych substancji do krwi. Wszystko po to, aby mój organizm odpoczął od jadu owadów i mógł się wyleczyć.

A paręnaście godzin później #!$%@?ł mnie skorpion ;<

wołam @dolandark @Refusek
Pobierz zdzislaw_in - #zdzislawintheworld #podroze #amerykapoludniowa #honduras no i trochę #...
źródło: comment_RIrhyKTzRGa1QoQUVYyLRh1Yk5K2caP7.jpg
  • 4