Wpis z mikrobloga

Ludzie tak się stali leniwi, że już nic nie gotują. U mnie pół pracy stoi codziennie rano po kanapki. K---a nawet bułki z serem nie potrafią sobie w domu zrobić. Ciekawe co dają dzieciakom. Pewnie masz 5zł kup sobie cole i drożdżówkę. Na kolację pizza.

Ci co jeszcze gotują sobie w domu dają plusa reszta niech zapierdziela na lunch.

#bekazpodludzi #dieta #niepopularnaopinia
  • 82
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach

@Pantokrator: Rozumiem to, że kupienie obiadu kosztuje 11 zł, a zrobienie go samemu wyniesie 9,32 zł czyli oszczędzam 1,68 zł, których zarobienie zajmuje mi jakieś 8 minut. Chodzi mi o to, że różnica w cenie jest ogromnie mała w porównaniu do ilości czasu i energii potrzebnego do ugotowania obiadu po całym dniu pracy.
  • Odpowiedz
@ethics: Czuję dobrze, bo zasiałam w niebieskim chęć do tego, aby gotował sobie sam (tak, wiem... moje miejsce jest w kuchni, ale nie mieszkamy razem). Fajnie jest, jak ktoś przejmuje po Tobie dobre nawyki. Mnie może kiedyś zabraknąć, a nawyki pozostaną :)
  • Odpowiedz
@Marbarella: Chciałbym za tyle kupować obiady. W najtańszym barze (chyba) zwykły obiad kosztuje 15 zł. Za tę kasę dostaje 300g p----i z kurczaka, trochę ryżu i jakaś "sałatka" z buraczków. Za tyle to mogę w domu zrobić sobie podobny obiad na 3 dni, zajmuje mi to 15-17 min i w zasadzie przy garach muszę stać może 3 minuty, zanim mi się kurczak podsmaży. Pewnie, gdybym miał obiad za tyle co,
  • Odpowiedz
@Frexor: W każdym mieście są bary mleczne, cała idea ich istnienia polega właśnie na tym, że obiady kosztują dosłownie o parę groszy więcej, niż koszt składników. Smażona pierś z kurczaka to jedno z niewielu dań, które robi się tak szybko, a szczerze to nie mam ochoty go jeść 3 dni w tygodniu, skoro mogę codziennie jeść coś innego.
  • Odpowiedz
@ethics: co za brednie. To i wpis powyzej o zakazie handlu w niedziele. Nie wszyscy sa zdrowi, nie wszyscy wychodza z pracy o ludzkiej porze, nie wszyscy po pracy maja sile na cokolwiek, nie wszyscy tez nie maja totalnie innych zajec/pracy/obowiazkow po pracy, zeby miec czas na robienie kanapeczek. Raz na jakis czad robie obiad do pracy, zeby zaoszczedzic. Zawsze jednogarnkowe zeby zaoszczedzic tez na czasie. Kanapke jak mam okazje
  • Odpowiedz
@ethics: Żeby kanapka była dobra, to musi być ze świeżego pieczywa. Żeby takie dostać, codziennie przed pracą musiałbym pójść do sklepu, kupić, wrócić do domu zrobić, do tego sporo żarcia wywalać, bo nie da się kupić plasterka sałaty, a chcę żeby nie był kilkudniowy, posprzątać. Godzina w plecy, bo szkoda mi 5zł. Prezentujesz typowo "polaczkowe" podejście - nie zapłacę profesjonaliście, tylko sam zrobie, będzie taniej, hłehłe. A później frustracja, bo
  • Odpowiedz
@ethics: słaba zarzutka, ale u mnie w pracy zamawiają obiady w pobliskich knajpach, które przywożą żarcie i jest ono naprawdę dobre. Poza tym gotowanie zajmuje sporo czasu (wiem, bo sam gotuję sobie codziennie obiady), a jeszcze dochodzi do tego sprzątanie oraz zakupy i możliwość, że coś pójdzie nie tak. Finansowo wcale nie wychodzi wiele taniej, no chyba że liczysz każdy grosz i latasz po kilku sklepach, aby wszystko dostać jak
  • Odpowiedz
@ethics: hehe co za polaczkowata mentalność. Ja większość rzeczy zamawiam, przynajmniej 2 razy dziennie w restauracji, cafeterii itp. Po pierwsze nie chce tracić czasu na stanie nad garami, po drugie mnie stać i mam przyjemniejsze rzeczy do roboty a po trzecie nienawidzę zatęchłego żarcia z boxow plastikowych czy tez sparzonych kanapek zawiniętych w folie. Cenie sobie świeże jedzenie..
  • Odpowiedz
@xyz23: ja komunikacją. Mam oddzielną torbę na posiłki :) zazwyczaj 3 pudełka, więc nie narzekam :) Ja gotuję głównie ze względu na to, że uwielbiam gotować, druga kwestia to to, że jestem dietetykiem i wiem co się dzieje w żywieniu zbiorowym (nawet w bardzo dobrych restauracjach), no i równie ważny argument to kwestie zdrowotne.
  • Odpowiedz