Wpis z mikrobloga

W nawiązaniu do wpisu:
http://www.wykop.pl/wpis/16847007/hejunia-mam-prosbe-do-mirkow-jak-sprowokowac-kobie/

Nie rozumiem tego podejścia "zapraszasz, płacisz". Nie raz miałem sytuację na #tinder, że jakaś dziewczyna pierwsza wyszła z propozycją spotkania. Do głowy NIGDY mi nie przyszło, by ktokolwiek w takiej sytuacji za mnie płacił, "bo mnie zaprosił". Zapraszające mnie dziewczyny, też jakoś nie nalegały że za mnie zapłacą. Spotykając się z dziewczynami z tindera, nie miałem podejścia w stylu "zapraszam ją na randkę", ale raczej "fajnie się rozmawia, może spotkamy się w realu by się poznać". Zakładam, że obydwie strony tak samo chcą poznać na początku nowego znajomego. Generalnie faceci wbrew pozorom nie mają takiego problemu, tylko właśnie kobiety. Dlaczego? Na tinderach czy #badoo czy innych portalach, w 99% przypadków, to właśnie koleś jest na straconej pozycji, bo to on powinien wyjść z propozycją spotkania. Nie oznacza to bynajmniej randki, tylko zwyczajnie chce on tę znajomość przenieść do reala i ewentualnie wybadać grunt. Dla faceta normalnym jest, że zawsze będzie płacił za siebie, niezależnie od tego, kto kogo zaprosi. Natomiast mnie #!$%@?, że wiele dziewczyn nie rozumie tego i forsuje właśnie coś w stylu "zapraszasz, płacisz", bo we wspomnianych 99% przypadków #!$%@? zapłacą. Nie chcę płacić to mogę iść z laską do parku? No racja, ale czasem fajnie jest sobie usiąść wygodnie w lokalu i przyjemnie porozmawiać. Niezależnie od płci, totalnie pazerną #!$%@?ą jest ktoś, kto wie, że np. nie chce wydawać hajsu/nie ma kasy na powiedzmy kino (przykład, ale może być i głupia kawa) a został zaproszony, to idzie na takie spotkanie z myślą "zaprosił/a, zapłaci". Jasne, można tak stawiać w przypadku dobrych znajomych, czy będąc w związku (bo prędzej czy później to do nas wróci), ale w stosunku do ludzi, których widzimy pierwszy raz na oczy i w ogóle chcemy dopiero poznać? I tak, raz na jakiś czas można się szarpnąć kiedy wiemy, że gra jest warta świeczki i kiedy na pierwszym spotkaniu widzimy, że druga osoba uczciwie podchodzi do tematu i płaci za siebie. Wtedy na kolejnym (jeżeli do niego dojdzie), można już ją oficjalnie "zaprosić". Ale nie, #!$%@?, na jakimś tinderze, kiedy niektórzy potrafią się umawiać na kilka spotkań w tygodniu i w sytuacji faceta, który ma płacić minimum 10+10 za jakąś kawę, kilkanaście razy w miesiącu, to jest jakieś #!$%@? nieporozumienie. Nie wiem skąd takie podejście, bo dla mnie czymś naturalnym jest płacenie za siebie, niezależnie od sytuacji. Jak w realu poznaję jakiegoś ziomeczka i mówię, że może zgadamy się na piwo, to nigdy nie było problemu. Podobnie z kumplami. Zapraszają mnie na piwo raz oni, raz ja ich i każdy płaci za siebie. Nie ma czegoś takiego, że jak ktoś mnie zaprasza, to wręcz oczekuję, że mi coś postawi. To jakaś #!$%@? pazerność. Ktoś mi powie, że to forma za poświęcony mi czas (jeśli ja zapraszam). #!$%@?, jeśli nie czerpałbym przyjemności z takiego spotkania, to nawet krata wódki by mnie nie przekonała (jeśli ktoś by mnie zapraszał). I też totalnie #!$%@? jest dla mnie takie podejście (bo serio, wiem, że niektórzy tak do tego podchodzą), bo ktoś taki wyżej sra niż dupę ma.

#oswiadczenie #oswiadczeniezdupy #gorzkiezale wołam #tfwnogf i #tfwnobf bo ich to też trochę dotyczy.
  • 14
  • Odpowiedz
@sil3nt: Ja zawsze piszę, że na pierwszym spotkaniu każdy płaci za siebie; dwie osoby z własnej woli spotykają się dla obopólnej przyjemności. Kiedy znajomość staje się poważniejsza, czasami, ale rzadko, płacę. Dlaczego miałbym płacić za każdym razem? Kobiety mają przecież wolny dostęp do rynku pracy. Nie mieszkamy razem, nie mamy wspólnego budżetu. Jeśli różowa tego nie rozumie i się buntuje, to znaczy, że jest #!$%@?ą. Bo to przecież #!$%@? płaci się
  • Odpowiedz
@Ernst_Juenger: Tylko że widzisz, to dosyć delikatna sprawa, bo mocno zahaczająca o wychowanie i kulturę, bądź też jej brak. To powinno być dla każdego oczywiste, a pisanie o tym wcześniej jest trochę żenujące. Bo to tak, jakbym komuś mówił, że np. trzeba się myć...poza tym, to trochę niweczy możliwość sprawdzenia czy osoba sama z siebie zachowałaby się w porządku, czy jest pazerna, ale została uprzedzona. Nie mniej jednak chyba warto to
  • Odpowiedz
@sil3nt: Generalnie dobrze, że są faceci wychodzący z takiego założenia, bo to zmniejsza konkurencję pozostałym.
Na pierwszym spotkaniu zawsze facet płaci. Po pierwsze dlatego, że praktycznie zawsze to on je zainicjował. Po drugie dlatego, że znajdujemy się w takim a nie innym kręgu kulturowym. Później do końca życia może Cię panna wozić swoim autem między knajpami i płacić za Ciebie jeśli taką znajdziesz, nieważne. Na początku płaci facet. Inaczej nie istnieje.
  • Odpowiedz
@kosmaty_: jeżeli chcesz pokazać jaki z ciebie biznesmen to i owszem ( ͡° ͜ʖ ͡°) na drugie spotkanie pewnie proponujesz wycieczne na teneryfe na twój koszt ? ( ͡° ͜ʖ ͡°) to jest frajerstwo. jak panna ma trochę oleju w głowie to od razu zapali jej się kontrolka że chcesz przekupić jej względy kasą - raz miałem taką sytuację, że chciałem za różowego
  • Odpowiedz
@carlosz: Pierwsze spotkanie to zawsze kawa. Co by się nie działo, idiotycznym jest iść w jakieś kręgle czy kina z laską, którą musisz poznać. Idąc dalej: serio te 15 ziko za pierwszą randkę musi stanowić obiekt wiecznego bólu dupy tinderowych skąpców? Z laskami które z tego żyją przestałem się spotykać dość szybko, to jest kwestia miesiąca doświadczenia na tinderze i idzie to wyłapać. Pozostałe to zwykłe dziewczyny, które w 90% chcą
  • Odpowiedz
@kosmaty_: Sorry, ale na pseudosamca to wychodzisz Ty. Problemem nie jest to, że miałbym płacić za nas obojga już chociażby od drugiego spotkania (czy też już może bardziej randki), ale to, że miałbym to robić za pierwszym razem w stosunku do laski, której praktycznie nie znam. Dla mnie to jest spotkanie poznawcze i nie traktuję tego nigdy jako nic więcej. Poznaję dziewczynę na tym pierwszym spotkaniu, stwierdzam "aha, podoba mi się,
  • Odpowiedz
@sil3nt: Mieszkam w mieście 500k+ i poza Starbucksem nigdy nie płaciłem więcej niż 2 dychy za 2 kawy. Rób jak uważasz Mireczku, takie granie samca alfa nic Ci raczej nie da. A już na pewno nie na pierwszym spotkaniu.
  • Odpowiedz
@sil3nt: szanowac ( ͡° ͜ʖ ͡°), a tak serio. Nie raz przenosilem tinder randke na realny grunt i zaluje, ze placilem za "ksiezniczki", tak, ksiezniczki! Zwykle te, ktore wrecz "wymagaly" zaplacenia za nie po czasie okazywaly sie, sami wiecie. Tak wiec teraz place za siebie + jesli inicjatywna podzialu rachunku nie wychodzi ze strony rozowego lub jest zdziwiona tym faktem to niestety na 1 spotkaniu sie konczy.
  • Odpowiedz