Wpis z mikrobloga

Mireczki, powiedzcie mi czy #!$%@?łem.

Mały wstęp.

Wczoraj, tj. 23.02 mieliśmy 3 termin egzaminu z typowego zapychacza na studiach, ale zmienił się prowadzący, na takiego z wysokim ego i okazało się, że pisało 3 termin jakieś 3/5 roku. Koleś zrobił termin "0" jeszcze przed sesją, dał 2 grupy, po 10 pytań każda. Zdała u niego 1 osoba na 3,5. 1. termin zdało z 10-15os., 2. termin podobnie. Na każdym terminie dawał po 5 pytań z terminu zerowego, ale maksymalna ocena jaką można było uzyskać to i tak 3 lub 3,5.
Nie pamiętam terminów 0 i 1, ale 2 termin był 08.02, a 3., tak jak pisałem 23.02, czyli jakieś 2 tygodnie na naukę.

Dobra teraz do meritum sprawy.
Siedzimy na egzaminie, dał te same pytania co były na 0. Mija 2 minuty, wyprasza typa za ściąganie, mija kolejne 5 minut, idzie do tablicy i rysuje wykres do zadania nr 1. i mówi, że ośki podpisać i zadani praktycznie gotowe, kolejne 5 minut i wykres do zad. nr 2., kolejne 5 minut i wykres do zad. nr 3. Myślę sobie, no zajebiście, spoko z jego strony, chce mieć nas z głowy. Głos z sali:
-panie doktorze, a będzie 4 termin?
-nie, to ostatni
(koleś prowadzi ten przedmiot od tego roku, ale wcześniej prowadził inny (chyba dalej go prowadzi) i zawsze robi 4.)
na sali poruszenie, w końcu doktor z tekstem (nie wiem dokładnie jak to wyszło):
-jeśli państwo chcą, to możemy umówić się na inny termin, ale wszyscy się muszą zgodzić i wyjść teraz z sali.
ooo nie. uczyłem się 2 tygodnie na ten gównoprzedmiot i teraz takie cyrki.
ktoś z sali (student)
-zgadzamy się!
*krew we mnie się zagotowała, ale jeszcze spokojnie*
-uf, 250 zł na warunek nam zostanie
koleś mówi ręka do góry kto chce przełożyć
głosy: 70% za 30% przeciw (na oko)
zaczęli wstawać, nie wytrzymałem.
-Panie doktorze nie zgadzam się, było 2 tygodnie na naukę, każdy miał, bo była tak sesja rozplanowana. Nie po to człowiek zakuwał po nocach, żeby teraz decydowali Ci co mieli... (tu się zamyśliłem i nie dopowiedziałem, urwałem), Ci co olali sprawę.
Chwila konsternacji na sali, głosy "kto to jest" "znasz typa" "co za palant" etc., po czym doktor mówi, że mam rację i piszemy dalej.
Doktor powiedział jeszcze 2 słowa, po czym wyszedł, bo miał jakieś spotkanie i zostawił nas z doktorantką. Jak wyszedł, to ta laska w ogóle nie pilnowała i dało się zrzynać od innych, ze ściąg itd.

Co myślicie o tej sytuacji. Dobrze zrobiłem, mówiąc co myślę? Wiem, że narobiłem sobie tym pewnie wrogów, no ale srał pies na nich.


#studbaza #studia #trudnesprawy #problemypierwszegoswiata #pytanie
  • 19
@tracerr: oprocz dwoch kumpli duzo osob ma przez to warunek? Z jednej strony ciezko napisac ze przez ciebie, bo nie oszukujmy sie, nie kazdy musi skonczyc studia szczegolnie jak kusi los i olewa nauke, ale nie wiem czy kalkuluje ci sie dostanie statuetki znienawidzonej osoby na roku.