Wpis z mikrobloga

Czasami przesiaduję na Chatroulette dla zabicia czasu. Nie, żeby sprawiało mi to jakąś wielką radość, ale to jedyny sposób na kontakt z ludźmi bez wychodzenia z domu. Mam współlokatora, naprawdę fajny gość. Niestety, jego mama jest bardzo chora, więc kilka miesięcy spędzi u swojej rodziny.
Pewnego dnia, po powrocie do domu, usiadłem na łóżku i włączyłem laptopa, żeby poszperać trochę w sieci. Nie minęło wiele czasu, zanim znów znalazłem się na Chatroulette. Próbowałem ominąć tych wszystkich zboków, żeby porozmawiać z kimś normalnym. Wtedy na monitorze pojawiła się ta dziewczyna. Płakała, ale zakrywała usta dłonią, żeby nie wydać żadnego dźwięku. Miałem ją pominąć – wyobrażałem sobie, że padnę ofiarą żartu i skończę na jakimś filmiku na YouTube, ale zaczęła pisać – „Proszę, pomóż mi”.
Zapytałem, co się stało. Odpowiedziała, że muszę zadzwonić na policję. Weszła do domu i zobaczyła, że ktoś się włamał. Zamknęła się w pokoju i próbowała dzwonić na policję, ale telefon był rozładowany. Wzięła laptopa z plecaka i pierwsza strona, która się włączyła to Chatroulette, a ja jestem osobą, z którą się połączyła. Nie wiedziałem, co robić. To mógł być żart, ale co, jeśli naprawdę potrzebowała pomocy? Zdecydowałem się zadzwonić na policję, ale najpierw spytałem ją o imię i adres. Miała na imię Linda. Zanim napisała adres, ja odblokowałem telefon, żeby zadzwonić i wtedy nacisnęła enter. To był MÓJ adres.
Poczułem ciarki na plecach, zrobiło mi się słabo i upuściłem telefon. Nawet nie wiecie, co poczułem kiedy usłyszałem uderzenie telefonu o podłogę z głośników komputera. Po prostu siedziałem tam i patrzyłem na nią. Błagała mnie, żebym zadzwonił. Po chwili zdecydowałem, że muszę coś zrobić. Podszedłem do drzwi z laptopem w rękach, otworzyłem je, ale nic tam nie było. Wciąż widziałem ją na swoim monitorze. Podszedłem do pokoju współlokatora. Słyszałem swoje kroki z głośników, musiała tam być. Szybkim ruchem otworzyłem drzwi i nagle usłyszałem krzyk. Cały czas patrzyłem na dziewczynę, ale kiedy otworzyłem drzwi, zasłonił ją jakiś blask i się rozłączyła. W pokoju nie było nikogo.
Uciekłem stamtąd, najdalej jak mogłem. Czułem, że coś mnie goni. Wciąż słyszałem ten krzyk w mojej głowie. Byłem zmęczony, ale nie mogłem się zatrzymać...nie chciałem.
#pasta
  • 3