Wpis z mikrobloga

Prawoskręt. Skrzyżowanie Kazimierza Wielkiego/Krupnicza w stronę NFM. Chwila nieuwagi, patrzę w lewo, na jezdni kamień i lecę. But zaklinował się w nosku, nie idzie wyciągnąć. Wpadam na krawężnik, z krawężnika na ścianę, ze ściany na ziemię. Okutany w szalik, czapkę, kurtkę, z plecakiem, bo jazda bardziej rekreacyjna, ląduję na nadgarstku.

Ściągam rower z ulicy, bo auta gonią, coś tam postękuję, przestępuję z nogi na nogę, wyklinam. Wokół? Gapie. Co robią? Stoją i się gapią. Nie podchodzi nikt. Nikt o nic nie pyta. Niby nie musi. Po chwili zbieram graty, zakładam łańcuch. Naraz ktoś chwyta mnie za ramię.

- Are you OK?

Dziewczyna przybiegła z drugiej strony ulicy, żeby zapytać, czy wszystko OK. Zwyczajnie, z uśmiechem. Pierwsze co - szok. Z zagranicy musiał ktoś przyjść, bo u nas znieczulica?

Może obok wielkich marszów, przydałby się w tym kraju czasem mały spacer ramię w ramię z drugim człowiekiem? I nie chodzi o to, żeby wyglebanego rowerzystę tłum zbierał z ziemi. Ale jak się komuś noga potknie, wystarczy zapytać - OK?


#notcoolstory #wroclaw #rower
  • 3
@unknown_stranger: za dużo wymagasz. Jak robię zakupy gdzieś dalej niż u siebie na osiedlu i powiem ekspedientce "dzień dobry" albo "poproszę to i to..." to robią wielkie oczy. A już nie daj "borze" życzyć komuś miłego dnia. A Ty oczekujesz aż tak ludzkich zachowań jak troska o obcą osobę?