Wpis z mikrobloga

Mój stary to fanatyk Fallouta. Pół mieszkania zaj*ne Nuka Colami, figurkami Bractwa Stali najgorsze. Średnio raz w miesiącu ktoś wdepnie w leżący na ziemi kawałek butelki czy figurki i trzeba wyciągać w szpitalu bo mają. W swoim 22 letnim życiu już z 10 razy byłem na takim zabiegu. Tydzień temu poszedłem na jakieś losowe badania to baba z recepcji jak mnie tylko zobaczyła to kazała buta ściągać xD bo myślała, że znowu szkło w nodze.


Druga połowa mieszkania zaj*na Polskim Pustkowiem, Trzynastym Schronem, Super Mutantem xD itp. Co tydzień ojciec robi objazd po wszystkich kioskach w mieście, żeby skompletować wszystkie Fallout-owe tygodniki. Byłem na tyle głupi, że nauczyłem go into internety bo myślałem, że trochę pieniędzy zaoszczędzimy na tych gazetkach ale teraz nie dosyć, że je kupuje to jeszcze siedzi na jakichś forach dla maniaków Fallouta i kręci gównoburze z innymi maniakami o najlepsze buildy postaci itp. Potrafi drzeć mordę do monitora albo wypieolić klawiaturę za okno. Kiedyś ojciec mnie wk*ił to założyłem tam konto i go trolowałem pisząc w jego tematach jakieś losowe głupoty typu deathclawy jedzo guwno. Matka nie nadążała z gotowaniem bigosu na uspokojenie. Aha, ma już na forum rangę „PRZYBYSZ Z KRYPTY, za naj*nie 10k postów."

"Jak jest ciepło to co weekend zapieala na zloty fanów Fallout-a w mieście. Od jakichś 5 lat w każdą niedzielę jem szaszłyk z iguany (tak naprawdę z kurczaka, ale ojciec to tak każe nazywać) na obiad a ojciec pieoli o zaletach jedzenia tego gówna. Jak się dostałem na studia to stary przez tydzień pieolił że to dzięki temu, że jem dużo iguany bo zawieraja fosfor i mózg mi lepiej pracuje.

Co sobotę budzi ze swoim znajomym mirkiem całą rodzinę o 4 w nocy bo hałasują pakując te #!$%@? pancerze , robiąc szaszłyki itd.

Przy jedzeniu zawsze pieoli o Fallout-cie i za każdym razem temat schodzi w końcu na Bethesde, ojciec sam się nakręca i dostaje strasznego bólu dupy durr jak niedostatecznie oddali klimat w Fallout 3 tylko kradno hurr, robi się przy tym cały czerwony i odchodzi od stołu klnąc i idzie czytać Biblię Fallout-a żeby się uspokoić.

W tym roku sam sobie kupił na święta PIPBOYa. Oczywiście do wigilii nie wytrzymał tylko już wczoraj go rozpakował i założył na rekę w dużym pokoju. Ubrał się w ten swój cały pancerz wspomagany i siedział cały dzień w tym pancerzu na środku mieszkania. Obiad (szaszłyk niby z iguany) też w nim zjadł [cool][cześć]

Gdybym mnie na długość ręki dopuścili do wszystkich CD z Fallout-em w polsce to bym wziął i zapieolił.


Jak któregoś razu, jeszcze w podbazie czy gimbazie, miałem urodziny to stary jako prezent wziął mnie ze sobą na zlot fanów Fallout-a w drodze wyjątku. Super prezent k***o.

Pojechaliśmy gdzieś wp*zdu za miasto, dochodzimy nad budynku a ojcu już się oczy świecą i oblizuje wargi podniecony. Rozłożył cały sprzęt i siedzimy w hali w tych całych plastikowych pancerzach i patrzymy na cosplay-erów. Po pięciu minutach mi się znudziło więc włączyłem discmana to mnie ojciec pieolną turbo plasmą po głowie, że cosplay-erzy słyszą muzykę z moich słuchawek i się płoszą. Jak się chciałem podrapać po dupie to zaraz 'krzyczał szeptem', żebym się nie wiercił bo szeleszczę plastikiem i fani widzą jak się ruszam i uciekają. 6 godzin musiałem siedzieć w bezruchu i patrzeć na przebierańców w plastikach jak w jakimś j*nym Guantanamo. Urodziny mam w lipcu więc jeszcze do tego było mi tak gorąco w tym plastiku jak sam sk*ysyn. W pewnym momencie ojciec odszedł kilkanaście metrów w tłum i się sp*ział. Wytłumaczył mi, że trzeba w tłumie pierdzieć bo inaczej ludzie słyszą i czują i to się nie godzi paladynom z Bractwa Stali.

Wspomniałem, że ojciec ma kolegę mirka, z którym jeździ na zloty fanów Fallout-a. Kiedyś towarzyszem wypraw był hehe Zbyszek. Człowiek o kształcie piłki z wąsem i 365 dni w roku w kamizelce KHANS. Byli z moim ojcem prawie jak bracia, przychodził z żoną Bożeną na wigilie do nas itd. Raz ojciec miał imieniny zbysio przyszedł na hehe kielicha. #!$%@? się i oczywiście cały czas gadali o Falloucie i buildach. Ja siedziałem u siebie w pokoju. W pewnym momencie zaczeli drzeć na siebie mordę, czy generalnie lepsze są szpony śmierci czy yao guai..


>WEŹ MNIE NIE Wk*IAJ ZBYCHU, WIDZIAŁEŚ TY KIEDYŚ JAKIE SZPON ŚMIERCI MA ZĘBY? CHAPS I RĘKA Uj*nA!

>k*A TADEK YAO GUAI W STOŁECZNYCH PUSTKOWIACH PO 400 KILO WAŻĄ, TWÓJ SZPON TO IM MOŻE NASKOCZYĆ

>CO TY MI O SZPONACH pieolISZ JAK LEDWO SZCZUROŚWINIE POTRAFISZ UBIĆ Z 5 HEXÓW. SZPON ŚMIERCI TO JEST KRÓL PUSTKOWI JAK LEW JEST KRÓL DŻUNGLI


No i aż się zaczeli nak*iać zapasy na dywanie w dużym pokoju a ja z matką musieliśmy ich rodzielać. Od tego czasu zupełnie zerwali kontakt. W zeszłym roku zadzwoniła żona zbysia, że zbysio spadł z rowerka i zaprasza na pogrzeb. Odebrała akurat matka, złożyła kondolencje, odkłada słuchawkę i mówi o tym ojcu, a ojciec

>I bardzo k*a dobrze

Tak go za tego yao guia znienawidził.


#heheszki #pasta #fallout
  • 4