Wpis z mikrobloga

Najnowszy (S02E05) odcinek #theknick jest fenomenalny. Naprawdę, czapki z głów bo to genialny kawałek telewizji. Jeżeli ktoś przez pierwszy sezon i początkową część drugiego miał wątpliwości że ma do czynienia z najlepszym obecnie nadawanym serialem, teraz nie powinien mieć żadnych wątpliwości. To wyjątkowość każdej sceny i kunszt, nie tylko wyrażany przez aktorstwo, ale też pisarstwo, kinematografię i obłędną muzykę Cliffa Martineza, to wszystko wylewa się z ekranu w każdej sekundzie.

Jeśli jeszcze nie wiecie nic o tym serialu, to polecam to jak najszybciej nadrobić. The Knick jest serialem który bezbłędnie łączy dwa podgatunki tego medium: medyczny i kostiumowy, okazując się absolutnym liderem obu. Opisuje losy lekarzy i pracowników nowojorskiego szpitala Knickerbocker u progu XX wieku. Podziwiam twórców za wybranie właśnie tego okresu - wszak to najciekawszy okres w historii medycyny, nagłego rozkwitu praktycznie każdej dziedziny tej nauki. Okres pionierów i okres odkrywców - właśnie o nich jest ten serial.

Dlatego mogę mówić, że The Knick przebił wszystkich swoich konkurentów na tych dwóch polach. Seriale medyczne, oglądane z naturalnej, humanistycznej, w renesansowym znaczeniu tego słowa, ciekawości - żeby nas poniekąd obrzydzić i zaskoczyć tym jakie zagadki skrywa ludzkie ciało (lubię porównywać gatunek medyczny z czystym kryminałem - widz, razem z głównym bohaterem dostaje na starcie zagadkę, a cała przyjemność tkwi w oglądaniu procesu dedukcyjnego i satysfakcjonującego rozwikłania). Knick nie wstydzi się obrzydliwości, w tym surowym, najczystszym wydaniu - operacje na otwartym mózgu, oczach, a także cysty, guzy i inne wnętrzności są bez skrępowania pokazywane w całej swej okazałości. Widzom o mniej wytrzymałych żołądkach polecam nie spożywać posiłków w trakcie oglądania. Oglądanie tego jak główni bohaterowie radzą sobie z postawionymi problemami jest wyjątkowo ciekawe właśnie dlatego, że sposoby i technologie znane nam, ponad 100 lat później, jeszcze nie powstały albo dopiero raczkują. Przez to też The Knick podbił moje serce w kontekście historycznym - uwielbiam ten lekki dreszcz jaki przechodzi po moich plecach gdy bohaterowie zaledwie napomkną o czymś zupełnie nieznanym lub bez znaczenia, co historycznie w nadchodzących latach będzie miało kolosalne znaczenie dla medycyny. To czysta przyjemność oglądać odkrywanie skutków zażywania np. heroiny, albo pochodzenia adrenaliny, zalążki eugeniki i innych paranauk (należy wziąć poprawkę na to, że nie jest to serial dokumentalny, ani historyczny - wiele rzeczy zostało naciągniętych lub zwyczajnie zmyślonych w imię opowieści).

To wszystko składa się w fantastyczną całość - dostajemy przekrój amerykańskiego społeczeństwa i stanu medycyny sprzed wieku, co może stanowić punkt wyjścia do dyskusji na temat obecnej sytuacji. To coś, co twórcy skrzętnie wykorzystują i nie mam ku temu żadnych przeciwwskazań, bo wiedzą co robią. Reżyserem jest stary wyjadacz filmowy Steven Soderbergh - twórca Behind the Candelabra i Ocean's Eleven, a w roli głównej pojawia się Clive Owen. Oboje zrezygnowali z szerszej kariery na dużym ekranie, aby wziąć udział w tym przedsięwzięciu. Moim zdaniem było warto.

tl;dr - Polecam fanom Ostrego Dyżuru i Doktora House'a, ale też ludziom którzy oglądali Deadwood i Downton Abbey za ich historyczne odwzorowanie

#seriale #soderbergh #filmnawieczor a w zasadzie #serialnatydzien
Joz - Najnowszy (S02E05) odcinek #theknick jest fenomenalny. Naprawdę, czapki z głów ...

źródło: comment_zOPQKkLk2H3kXjCGSKFnCFXWVhGBSD2y.jpg

Pobierz
  • 4