Wpis z mikrobloga

Dzisiaj doznałem małego szoku. Byłem w Wydziale Komunikacji u siebie w starostwie (miasto ok. 60 tys. osób), żeby złożyć wniosek o wymianę prawa jazdy (nowy adres). Przy okienku obok obsługiwana była Chinka (lvl 30), która po polsku znała tylko podstawowe zwroty typu "tak", "nie", "dziękuję", "do widzenia". Obsługiwała ją pani lvl 55/60 i robiła to po angielsku! Nie był to angielski na jakimś wysokim poziomie, ja dałbym temu może A2, ale wystarczająco komunikatywny, żeby sprawę załatwić. W pewnym momencie panie nie mogły się dogadać co do jednej rzeczy, więc Grażyna poszła po koleżankę (lvl 40) żeby pomogła przy tłumaczeniu. Koleżanka przyniosła mini słownik polsko-angielski i angielsko-polski na wszelki wypadek, ale i tak bez tego słownika koniec końców małej Chince udało się wszystko załatwić. Wielki szacunek dla pań w starostwie za załatwienie sprawy. Nie spodziewałem się, że u nas w kraju ludzie powyżej 50 lvl na zwykłych stanowiskach urzędniczych ogarniają angielski.
#coolstory #truestory #urzedasstory #prawojazdy #jezykiobce
  • 34
@elemenTH: Zgadzam się. Bardzo często nawet osoby pamiętające czasy Gierka obsłużą człowieka jak należy i pomogą w razie potrzeby, np. jak trzeba wypełnić dokumenty. Częściowo wynika to chyba z tego, że dzięki internetowi w wielu urzędach nie ma już takich kolejek jak jeszcze 15 lat temu (lepsze warunki pracy), a po drugie praca w budżetówce jest całkiem dobrym miejscem pracy i ludzie o nią dbają. W ostatnich kilku latach może raz
W każdym liceum za czasów PRL był rosyjski i... właśnie... to zależy jak się trafiło. W jednej klasie był angielski, a w innej niemiecki, w jeszcze innej francuski.
Wtedy do liceum szli naprawdę zdolni ludzie i przez 4 lata nauki naprawdę mogli ogarnąć język.
Gorzej było na studiach, bo lektorat z języka był tylko jednego, czyli obowiązkowo rosyjski.
Level 40 to o ile dobrze pamiętam pierwszy albo drugi rocznik bez obowiązkowego rosyjskiego
@Zymbar: Kilka lat temu musiałem załatwić sprawę w urzędzie pracy, spytany o email, podałem go, dodając "gmail przez 'g'". Urzędniczka mnie prawie zjadła ze wściekłości. Trochę burak na twarzy, ale że nie chciałem wyjść na przemądrzałego wtrąciłem "panie zarabiają pewnie tyle, że wymaga się od Pań znajomości mandaryńskiego" ( ͡º ͜ʖ͡º). Umilkły, a ja poczułem się jak człowiek #!$%@? ( ͡ ͜ʖ ͡
Ja takze bylem zaskoczony przy rejestracji sprowadzonego pojazdu, przepisy sporo sie pozmienialy wiec poczytalem z godzinke w internecie co i jak, a podchodzac do okienka w wydziale komunikacji w ok. 40 sekund dowiedzialem sie wszystkiego oraz zostalem odprawiony z wszystkimi potrzebnymi papierkami do uzupelnienia.