Aktywne Wpisy
analboss +222
#nieruchomosci #warszawa #przemysleniazdupy
Czemu nikt w Polsce nie rusza RODów?
Przecież to są grunty w centrach miast, które służą garstce emerytów.
Nawet nie chodzi o to żeby je zabrać i koniecznie betonować budując tysiące mieszkań,
ale można z nich równie dobrze zrobić parki dostępne dla wszystkich, a nie jakieś zamknięte księstwa udzielne dla wybranych z ujemną wartością dla innych,
bo co najwyżej można tam poczuć zapach palonych liści i libacje bezdomnych.
A
Czemu nikt w Polsce nie rusza RODów?
Przecież to są grunty w centrach miast, które służą garstce emerytów.
Nawet nie chodzi o to żeby je zabrać i koniecznie betonować budując tysiące mieszkań,
ale można z nich równie dobrze zrobić parki dostępne dla wszystkich, a nie jakieś zamknięte księstwa udzielne dla wybranych z ujemną wartością dla innych,
bo co najwyżej można tam poczuć zapach palonych liści i libacje bezdomnych.
A
ish_waw +3
Który cytat
- Przed wyruszeniem w drogę należy zebrać drużynę 35.0% (486)
- War. War never changes. 19.7% (273)
- Hey, you, you’re finally awake! 12.6% (175)
- Twoja popularność spada! 14.0% (195)
- Chu*owe wybrałeś, inny jest najlepszy 18.7% (259)
Dziś trochę o pracy w ośrodku.
Praca zazwyczaj odbywała się na terenie ośrodka, zaczynała się o godzinie 7:50, zaraz po odprawie i kończyła o15:00, z jedną przerwą o 12:30, bo o tej godzinie jedliśmy drugie śniadanie.
Pracę przydzielał funkcyjny, także człowiek, który leczył się w ośrodku, co jakiś czas ludziom przydzielali funkcje, żeby uczyli się odpowiedzialności. Szef pracy, bo tak się ta funkcja nazywała, musiał na każdej odprawie mieć już sporządzoną listę, czyli spis prac, które dziś wykona każdy leczący się w ośrodku człowiek.
Prace były różne, serio, sprzątanie kibla, szorowanie na kolanach fug w najróżniejszych pomieszczeniach, plewienie w ogródku, albo inne rzeczy, które robiło się raz na jakiś czas, głównie sprzątało się cały ośrodek i teren przed nim.
Na odprawie trwała wieczna wojna "jak to #!$%@?, znowu mam sprzątać kibel?", albo 'po #!$%@? trzeci raz w tygodniu szorować elewację?", no, ale nie było dyskusji, jak wychowawca zauważył, że szef pracy przydziela komuś ciągle te same zadania, albo ciągle najgorsze to sam reagował.
Jeśli chodzi o sprzątanie to najgorszymi zadaniami było sprzątanie kibli, oraz prysznica, głównie męskiego, na samo wspomnienie wzdrygam się z obrzydzenia. Czemu? Bo facetów w ośrodku zazwyczaj było około 20, czasem lekko ponad, np 22-24, dziewczyn góra 6. Liczby się zmieniały, ludzie uciekali, wylatywali, ale zawsze mniej więcej tak to wyglądało.
Jak wiedziałam, że przydzielili mi kible i prysznice to aż mi się słabo robiło, serio.
Drugim takim kijowym zadaniem było szorowanie chropowatej elewacji, no i podłóg na korytarzach, wykonanych z dziwnego, lekko chropowatego materiału, ale mimo wszystko wizualnie dość gładkiego (wyglądał jak gładki, ale jak szorowało się podłogę to dało się nim zajechać rękę do krwi, jeśli tylko ześlizgnęła się ze szczotki).
Każdy z Was pewnie pomyśli "to tylko sprzątanie", ale niestety sprzątanie też odbierał tam szef pracy, on sprawdzał czy jest dobrze posprzątane, dawał tzw. poprawki np "o, ale brzydkie zacieki na kafelkach, o, ale smuga na lustrze, zaciek w kiblu" i inne pierdoły, zawsze się coś znalazło, notował i szedł sprawdzać dalej. Potem wracał, znów sprawdzał, jak było dobrze to wysyłał do kolejnej pracy, jak źle to znów poprawki.
Jak w przypadku pokoju - wystarczyło, że szef pracy cię nie lubił i miałeś przesrane, jeśli był mściwy. Raz na takiego trafiłam, dawał mi poprawki i śmiał mi się w twarz, brzmi jak dziecinnie, wiem, ale ja miałam chęć przywalić mu w twarz, za każdym razem, kiedy z uśmiechem na ustach mówił "o, tam widzę jakieś dziwne, brudne kropeczki", albo "o jejku, jaka szkoda, że musisz tu spędzić jeszcze pół godziny".
Prócz sprzątania były też inne zadania, raz chłopakom przydzielili malowanie kilku pomieszczeń, czasem trzeba było pomóc panu Januszowi, który był naszą złotą rączką, pomagał przy naprawach, uczył chłopaków majsterkowania. Nie był żadnym terapeutą, ale był świetnym, miłym, starszym człowiekiem.
Czasem, wyznaczone osoby chodziły w godzinach pracy pomagać do schroniska, razem z kimś w rodzaju stażysty w ośrodku, zbijanie bud, wyprowadzanie psów, udawało mi się tam czasem wkręcić, o wiele, wiele lepsze niż sprzątanie i miało się poczucie, że robi się coś dobrego.
Ta sama stażystka zabierała nas do stadniny konnej, tam jeździłam bardzo często, jeździły zazwyczaj 2 osoby, bo więcej ciężko jest upilnować. Jak już jeździłam to zazwyczaj z tymi samymi osobami, ja + taka dziewczyna, starsza w ośrodku stażem, ja +taki gość, młodszy stażem, ale był to jego 2gi pobyt. Potem pozwalali nam czasem na samodzielne wyjazdy tam, busem (kiedy byłam w ośrodku dłużej niż 6 miesięcy), co ja się #!$%@?łam, dupek zawsze mi groził, że #!$%@?, zawsze wyjścia do pracy, do stadniny z nim mnie cholernie stresowały.
Jeśli chodzi o pracę na zewnątrz to ja chadzałam tylko tam, ale wiem, że kilka razy ludzie pomagali coś robić np. w ośrodku interwencji kryzysowej, lub w miejscowej hali Mosir.
Jeśli chodzi o niestandardowe zajęcia na terenie ośrodka, prócz sprzątania to było ich kilka, raz np. przykład przez kilka godzin tarłam chrzan, nie polecam, moje oczy były w tragicznym stanie po tych kilku godzinach, mimo, że tarłam na ogrodzie.
Kiedyś 2 dni z rzędu rozwalałam młotkiem cegły, na małe części, potem zakopywali je w jakimś dole przed ośrodkiem, sama do końca nie wiem po co.
Czasem byli ludzie, którzy oczywiście "nie bede pracował i #!$%@?", ale szybko ich pionizowali, albo pracujesz, albo spadaj, jak już nie pracowałeś a chcesz zostać to "musisz ponieść konsekwencje", zwoływali zebranie, wychowawca sam proponował co tą konsekwencją będzie, ale czasem pozwalał społeczności rzucać propozycjami, potem było głosowanie nad karą dla delikwenta.
Następnym razem opiszę Wam jak to wszystko wyglądało, kiedy było się szefem pracy, niestety miałam nieprzyjemność pełnić tą funkcję.
#truestory #opowiescilim3
( ͡° ͜ʖ ͡°)
Ale i tak najgorzej na oddziale psychiatrycznym, dlatego zdecydowałam się na ośrodek.
byłaś odpowiedzialna za tego co się odgrażał, że #!$%@? z wyjazdów busem?
było kumpelstwo, jakakolwiek forma więzi? czy przez specyfikę, albo np. rotację, nie?
Trochę narkotyki, trochę alkohol. Pewnie bym tam nie trafiła, ale przez problemy i te wcześniej wspomniane rzeczy zaczęłam mieć problemy z psychiką, skończyły się w szpitalu psychiatrycznym, potem mama zobaczyła, że psychiatryczny bardzo źle na mnie wpływa, dostałam wybór, psychiatryk, sanatorium dla chorych psychicznie (pół roku), albo odwyk. Wybrałam odwyk. Z psychiatryka przenieśli mnie do domu
Sporo moich cech w tym ośrodku wyszło na jaw, sporo rzeczy, które w moim życiu wydawały mi się błahostkami okazało się kluczowymi.
Każdy do 2 miesięcy od rozpoczęcia pobytu pisze
Dziękuję Cumplu :)
O jak ja tęsknie za ojcem, którego nie znałem i za dziadkiem który zmarł na białaczkę jak miałem trzy lata. Okropne uczucie nie znać kogoś, a tęsknić za nim jak
Co do ojca, u mnie to zawiłe, ojciec to patologia, nie znoszę go, dlatego wydawało mi się zawsze, że ten rozwód to takie nic.
A Ty Cumplu do psychologa, serio, to czasem pomaga, jeśli znajdziesz dobrego terapeutę to bardzo na tym skorzystasz.
Pracowałeś nad sobą sam, czy korzystaleś kiedyś z jakiejś pomocy?
Pracuję nad sobą w taki sposób, żeby nie mieć jutro gorszego doła niż mam dzisiaj. Czasami wychodzi, lecz niestety w ogromnej części tylko z zewnątrz - udaje. Na nic innego nie mam aktualnie siły, jestem zmęczony niczym. Każdy dzień wygląda tak samo, a ja zniosłem szaniec z tego rytuału. Nienawidzę tego, ale jak jeden, dwa dni wyglądają trochę inaczej, mam