Wpis z mikrobloga

Dzisiaj mija miesiąc odkąd zmarł na raka mój przyjaciel a ja nadal nie potrafię się przyzwyczaić do myśli że już go nie ma, że jeszcze w kwietniu tego roku urządzaliśmy ognisko z naszymi dziewczynami. Choroba strawiła go w 10 miesięcy, z uśmiechniętego mięśniaka który podawał mi rękę w moich śmiesznych opresjach stał się wrakiem człowieka który sam teraz potrzebował pomocy, jakie to było do niego nie podobne... Był człowiekiem silnym, nigdy nie narzekał, nie płakał do ostatniej chwili życia, do ostatniego tchnienia był twardzielem, dawał z siebie wszystko, to był materiał na prawdziwego bohatera. Teraz pozostała pustka po nim, zabrakło słynnego ze swojego optymizmu "klocka" jak mawialiśmy na niego z uwagi iż był mężczyzną słusznych rozmiarów. Ciężko jest się wynurzać z jednej strony ale z drugiej nikt mnie tu nie zna, nie wiecie kim jestem, jak wyglądam więc co mi zależy.Poznałem go w wyjątkowych okolicznościach, w nieistniejącym już miejscu przez które przewijało się mnóstwo ludzi spragnionych piwa, trawy i paplanie bzdur. I tak pośród gąszczy ludzi dopatrzyłem się "kloca" prawiącego o historii Polski w warunkach co najmniej trudnych do takich rozmów. Postanowiłem włączyć się w rozmowę i tak przegadaliśmy o historii, kosmosie i ludziach jakieś 5 lat. Przez te 5 lat zdarzały się chyba tylko pozytywy (no dobra, byłem trochę zazdrosny o swoją dziewczynę nie wiedzieć czemu, przecież też mogłem mieć kaloryfer tak jak ten - zdecydowanie samiec alfa). Nie mogę przejść nawet koło jego bloku, wybieram zawsze okrężne trasy. Myślę o tym co teraz się z nim dzieje, czy jest życie po śmierci? Czy trafił do nieba czy do piekła jeśli istnieją? A jeśli po prostu zamknął oczy i stracił świadomość? W ostatni miesiąc jego życia czułem że odchodzi ale nie dopuszczałem tej myśli, wierzyłem że się uda choć czułem że to niemożliwe. Zamknięty w ciemnym pokoju leżał synonim uśmiechu i optymizmu, podpora, niegdyś atlas trzymający świat na swych barkach, bohater każdego konfliktu i co dzień go ubywało jak piasku w klepsydrze, jego, tego który nie uznawał składania broni, chłopaka o urodzie Amerykańskiego G.I. który przeszedł metamorfozę i stał się więźniem obozu zagłady. Twoje mętne, opoidowe spojrzenie które nie patrzyło już w przyszłość przyjacielu utkwiło mi w pamięci, choroba zatańczyła nad Twym martwym ciałem taniec zwycięstwa i nie możemy nic zrobić, nic, zostałeś sam mimo woli... Ludzie często żałują że nie powiedzieli czegoś głębszego w swych ostatnich słowach do umierającego, ja nie żałuję swojego "Trzymaj się przyjacielu". Następnego dnia po tych słowach odszedł we śnie. Jak wypełnić pustkę po Tobie? Przecież wiesz że rzeczywistość nie lubi próżni.

"Pan jest moim pasterzem, nie brak mi niczego. 2 Pozwala mi leżeć na zielonych pastwiskach. Prowadzi mnie nad wody, gdzie mogę odpocząć: 3 orzeźwia moją duszę. Wiedzie mnie po właściwych ścieżkach przez wzgląd na swoje imię. 4 Chociażbym chodził ciemną doliną, zła się nie ulęknę, bo Ty jesteś ze mną. Twój kij i Twoja laska są tym, co mnie pociesza. 5 Stół dla mnie zastawiasz wobec mych przeciwników; namaszczasz mi głowę olejkiem; mój kielich jest przeobfity. 6 Tak, dobroć i łaska pójdą w ślad za mną przez wszystkie dni mego życia i zamieszkam w domu Pańskim po najdłuższe czasy."
  • 51
  • Odpowiedz
@bergero00: Pod koniec zeszłego roku zmarł mi ojciec (42 lata), w ciągu czterech bodaj miesięcy stracił swoją górę mięśni i wyglądał jak nędzarz.

Głowa do góry, chyba najlepsza rada...bo daję radę.
  • Odpowiedz
@szinken: Chyba się nie załamałem, wiem że trzeba żyć dalej. Martwię się o to co się z nim teraz dzieję bo śmierć jest dla mnie niepojęta ale chyba dla każdego. Nie potrafię zrozumieć że to tak szybko a była poprawa przecież...
  • Odpowiedz
@Pertaseth: @bergero00: Myślałem, że ja miałem przewalone jak moja mama odeszła.. Ale ona odeszła nagle.. A z tego co piszecie jak się patrzy na bliskich jak powoli gasną... Nie umiem sobie tego wyobrazić. Jesteście silni Panowie.. Nie wiem czy bym umiał nie oszaleć.
Wszystkich nas spotykają złe rzeczy... Trzeba z tym żyć.. No i zmarli nie odchodzą dopóki trwa pamięć o nich. To wszystko co możemy dla nich zrobić.
Non
  • Odpowiedz
@bergero00: pięknie napisane :)
Musisz się trzymać, bo życie toczy się dalej. Choroba to najgorsze co może spotkać młodą osobę, bo szybko zabiera. Moja koleżanka zmarła w wieku 15 lat, ech.
  • Odpowiedz
@bergero00: Jeśli zostawił swojego przyjaciela bogatszego o jakieś doświadczenia i mądrość to uczynił świat lepszym, zawsze by sie chciało ten rok dłużej, miesiąc, tydzień czy dzień, ale nie jest nam to dane. Rak to paskudne cholerstwo i coraz więcej ludzi zabiera. Nie powinieneś omijać jego bloku, odwiedź go na cmentarzu, to nie jest istotne czy jeszcze gdzieś jest czy nie, odwiedź go i już, odwiedź też jego rodzine, jego dziewczyne jeśli
  • Odpowiedz
@oxygenium92ver-2: O tak, wiele mnie nauczył. To był mądry człowiek, inteligentny emocjonalnie i umysłowo, wprawdzie pobyt w akademiku i nauka na WAT zrobiły swoje ( jego opowieści z akademika że aż włos jeży na głowie pod względem wypijanego alko i tego co tam się piło, pacyfikowanie kolesia który nie zmywał, skarpety walające się po melanżach pod łóżkami ( ͡° ͜ʖ ͡°)). Wiesz, ja myślę cały czas o
  • Odpowiedz