Wpis z mikrobloga

Parę dni temu minął rok od mojego powrotu do Polski po dwuletnim pobycie w UK. Czas na małe podsumowanie.

Wiele mówi się o emigracji, przede wszystkim o pieniądzach, ale także o stylu życia i swoistej 'lekkości bytu' który cechuje państwa Europy Zachodniej. Muszę się do tego ustosunkować.

Do Anglii wyjechałem mając dwadzieścia lat, nie z konieczności, ale z ciekawości i dlatego, że nie wiedziałem co mam dalej robić w życiu. Kilka miesięcy wcześniej rzuciłem nieperspektywiczne studia i szukałem czegoś ciekawego. Trafiła się okazja do wyjazdu na Wyspy. Do znajomych. Znajomych którzy mnie przy okazji okradli, ale o tym mówić nie będę, bo historia ta jest dość pokręcona, a co więcej te parę funtów które straciłem nauczyły mnie wielu przydatnych rzeczy. Tak więc nie jechałem w ciemno.

Pracowałem, jak większość świeżaków, na magazynie. Ten był z ciuchami. Prosta praca dla niewykwalifikowanych robotników, płaca minimalna + bonusy od nadgodzin. Normalka. Szczerze mówiąc nigdy nie narzekałem na tę robotę, bywało, że wiało nudą i rutyna mocno dawała popalić, ale co się pośmiałem z robolami to moje.

Pierwsze pół roku było jak z bajki. Ciężko nie zachłysnąć się młodemu chłopakowi wolnością, dużą kasą i 'zachodnim stylem życia'. Oczywiście, jak każdy Polak, który dopiero co wylądował na Wyspach, odgrażałem się, że zostanę tam do końca życia, założę rodzinę, kupię dom i stanę się pełnoprawnym obywatelem Zjednoczonej Europy. Nic bardziej mylnego. Po jakimś czasie zrozumiałem, że nigdy nie będę traktowany jak Brytyjczyk, choć polscy blokersi wydają się być filozofami gdy porówna się ich z chavsami. Pieniądze, które na początku wydawały się fortuną, z czasem okazały się ochłapami. Mogłem zarobić sporą sumkę, ale tylko i wyłącznie wtedy, kiedy siedziałem cały czas w pracy, co wiązało się z brakiem życia towarzyskiego.

Życie towarzyskie to słowo klucz w tej historii. Pracowałem na drugą zmianę, z rotacją. Wolny weekend przypadał raz na miesiąc, ale nawet wtedy trudno było się zabawić, bo większość znajomych pracowała w innych teamach. Brak głębszych relacji, przypadkowe dziewczyny- to nie było to o czym marzyłem. Zaczęła się depresja, z domu wychodziłem nieczęsto, zacząłem pić. Marzyłem o powrocie do Polski, ale się zasiedziałem, nie miałem tyle kasy, żeby wyjechać od razu i ułożyć sobie początki życia w Polsce. Tak więc męczyłem się kolejny rok.

Gdy już oszczędziłem tyle pieniędzy ile chciałem, wróciłem. I mówiąc szczerze, to była najlepsza decyzja w moim życiu. Trochę pobalowałem, miałem długie wakacje, na które w mojej ocenie zasłużyłem, po dwóch miesiącach znalazłem pracę i wynająłem mieszkanie w stolicy. Mam stały kontakt ze swoimi kumplami z młodości, co jakiś czas odwiedzam rodzinkę. Zakochałem się z wzajemnością. Nie jestem krezusem, nie żyję jak książę i szczerze mówiąc miesięcznie zarabiam mniej, niż w Anglii mogłem oszczędzić, ale jestem szczęśliwy.

Ok, teraz do rzeczy: można śmiać się z tych wszystkich powiedzonek, że pieniądze szczęścia nie dają, można się z nimi nie zgadzać, ale powiem Wam jedno: prawdziwe szczęście zależy od ludzi którzy nas otaczają, nie zaś od zbytku w mieszkaniu i sumy na koncie.

Jeśli dotrwałeś do tego miejsca, czytelniku, dziękuję za cierpliwość.

#wygryw #emigracja #truestory #chwalesie
  • 235
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach

@Dzonzi: Roczne opłacenie wynajmu mieszkania, samochód, wakacje życia. Pomagałem też rodzicom, gdy byłem w Anglii. I cały czas nie odpowiedziałeś mi na pytanie.
  • Odpowiedz
@nieewiemkuhwa: A angielskiego też nie znam ? Bo w Niemczech, 90% ludzi po studiach mówi płynnie po angielsku, a co dopiero w IT, gdzie angielski to podstawa i ludzie nie zdają w szkołach bo taki nacisk na niego jest i ciężko
  • Odpowiedz
@Dzonzi: Zna Angielski no ale po za tym jakis on troche s---------y jest, nawet ciężko mi było się z nim dogadac/porozmawiac mimo że mój brat cioteczny xD Może łudzi się, że w Polsce bedzie inaczej, nie mam pojęcia
  • Odpowiedz
@zennzo: Jak widzę zaliczasz się również do kategorii osób które wiedzą wszystko najlepiej, pewnie też zaglądasz ludziom do sypialni. Ja tam czuję wygryw, a jakiś randomowy wykopek raczej tego nie zmieni :) Ciekawy też jestem czy ty wygrywasz w życie. Z tego czytam to raczej nie, bo gorycz jest w tobie silna.
  • Odpowiedz
@nieewiemkuhwa: Jego przypadek nie jest jeszcze taki najgorszy, bo faktycznie gdybym ja był programistą to też raczej nie wyjeżdżałbym z Polski, chociaż na początku i tak bym grosze zarabiał. Mój brat jest elektrykiem w niemczech, zatrudnia 3-4 cumpli ze studiów i wiem jaki hajs się tam robi i nie ma bata żebym został w Polsce.
  • Odpowiedz
@demagog: Robiles na magazynie na c------j zmianie i dziwisz sie, ze ci sie nie podobalo i nie poznales wartosciowych ludzi. Anglia to nie utopia, nic za darmo nie ma. Jakbys powalczyl o lepsze stanowisko za lepsza kase, z lepsza zmiana, to bys zobaczyl, ze da sie ten kraj polubic.

Nic mnie tak nie denerwuje jak psioczenie Polakow, ze #uk beznadziejne, bo nie dali nic za darmo.
  • Odpowiedz
@su1ik: a dlaczego się asymilowac? Może Polakom to faktycznie na dobre by wyszło bo gorzej niż być Polakiem to nie można xD ale nie widzę powodu dla którego reszta miała.by się asymilowac. Przecież ciapaki, hindusk dogadają się między sobą i pracują. Nie robią problemów. Oni mogą zachować swoją tożsamość, kulturę byich dzieci wwiedziały kim są.
  • Odpowiedz
@CzerwononosyRenifer: Kolejna koleżanka która urwała się z Matrixa. Przeczytaj wpis i moje komentarze (zrób to ze zrozumieniem) a dowiesz o co mi chodzi. Nie napisałem, że nie poznałem wartościowych ludzi, gdybym planował przyszłość w Anglii to znalazłbym lepszą pracę za lepsze pieniądze, ale co z tego, jeśli nadal byłbym samotny, bez rodziny i przyjaciół, z masą 'dobrych znajomych'?

Straszny ból d--y macie o to, że wiążę przyszłość z Polską i
  • Odpowiedz
@nieewiemkuhwa: Po studiach i to nie byle jakich bo na PW. Tam robota całkiem inna niż w Polsce, nic Cie nie goni, nie mają takiego typowego majstra który patrzy co i jak robisz i pogania. Dostają zlecenia, ileś tam czasu na to i jadą. Często jest tak że czasu mają za dużo i się obijają bo mają gps w aucie, ale lajto ogólnie. Tam jest inna kultura pracy, nikt na
  • Odpowiedz
@Dzonzi: W Niemczech duzo strasznie widzialem takich aut Porsche/BMW/Audi nowiuteńkie. Najdziwniejsze to co widzialem to małżeństwo po 70 lat któro jechało w BMW M3 E30 EVO z wielkim spoilerem z napisem BMW Motorsport.
Hamburg miasto bardziej takie portowe, dużo kontenerów, dźwigów itp. W Berlinie za to jest smród, widać gołym okiem że były niemcy zachodnie i wschodnie :D
  • Odpowiedz
@demagog: Pokaz w ktorym miejscu mam, jak to nazwales, bol d--y, ze chcesz mieszkac w Polsce. Sama uwazam, ze emigacja nie jest dla kazdego, chociaz kazego bede zawsze namawiala, by sprobowac i zobaczyc jak jest.

Irytuja mnie natomiast ludzie, ktorzy nie potrafili wybic sie z tej masy emigrantow pracujcych na magazynie, a pozniej rozpowiadaja jaka ta emigracja beznadziejna, zniechecajac tym samym ogarnietych ludzi, ktorzy mogli by tu wiele osiagnac.
  • Odpowiedz
@demagog: Ja wyjechalam do Usa 5 lat temu. Tez tak jak ty bardziej z ciekawosci niz z przymusu. Tez do znajomych i "chlopaka". Mialam przy sobie tylko $500 wiem szalenstwo ale jakos sie udalo. Ostatecznie wyszlam za maz, urodzilam dziecko. Przez te 5 lat przeszlam pieklo. Byly dobre chwile ale w wiekszosci to stres, nerwica no i bieda. Byly takie sytuacje, ze na koncie bylo tylko $17 i trzeba bylo
  • Odpowiedz
@demagog: a ja mam 36 lat bylem okragly rok na wyspach. widac ze swiezak to jestes ale ogolnie w pracy. bez urazy. pracujesz na wyspach to masz, nie balujesz za duzo odlozysz co nie co, bierzesz sie do roboty na powaznie i nie udajesz ze chcesz zarobic a nie sie bawic to da sie. ja wrocilem ze wzgledu na zone. zaluje ze na emigracji w UK nie jest ...ujowo.
  • Odpowiedz