Wpis z mikrobloga

#goodguyrecruiter z dedykacją dla @bbr247 , @plnk , @SOLGAZ i @jade - wicie, rozumicie, nawet #hr czasem pracuje i nie było czasu i inwencji żeby coś napisać - przed wakacjami każdy chce na gwałt swoje rekrutacje pokończyć i pozatrudniać ludzi zanim najwyższa #korpo wierchuszka się rozmyśli i uzna, że jednak nie ma zgody na zatrudnianie.

Dzisiaj wpis z serii #gorzkiezale i #lewackalogika na przykładzie mojego "ulubionego" rynku czyli #niemcy

1. @jobprofi pisał niedawno, że wiek emerytalny w Niemczech zostanie obniżony do 63 lat w przypadku gdy ktoś płacił składki przez minimum 45 lat. Świetny pomysł, uważam że to uczciwe postawienie sprawy. A tu ZONK! Zgadnijcie jak to się odbije na rynku pracy i zatrudnianiu kandydatów dobijających do 60-tki? Nikt kogoś takiego nie zatrudni, bo się nie opłaca, ponieważ ta osoba może przejść za moment na emeryturę. Nikt nie będzie sprawdzał przy zatrudnianiu, czy ta osoba płaciła już składki wystarczająco długo i czy faktycznie może przejść wcześniej na emeryturę. Gdybym spytał kandydata wprost kiedy planuje przejść na emeryturę i od kiedy płaci składki to mógłby pozwać firmę za dyskryminację. Już teraz starsi pracownicy w wieku ok. 60 lat mają duży problem ze znalezieniem stałej pracy, ich nowy przywilej tylko to pogorszy.

2. Rady zakładowe czy też rady pracownicze (ang. works council) - w Niemczech mają gigantyczną władzę w firmach przemysłowych i taka rada, skład której w głównej mierze tworzą pracownicy produkcyjni niskich szczebli (czasem nawet stażyści!) mogą swobodnie kwestionować decyzje zarządu dotyczące planów zatrudnienia (zwłaszcza jego redukcji). Ktoś powie - super, pracownicy mogą decydować o sobie, nie będzie podły kapitalista i menedżerek w garniturku pluł nam w twarz (to nic, że to on odpowiada za wyniki firmy), lewacki raj!
Otóż nie super, bo jedna z firm, z którymi współpracuję od ponad dwóch lat nie jest w stanie się pozbyć jednego (!) fatalnego pracownika, który odmówił podpisania rozwiązania umowy za porozumieniem stron (dostałby za to bodajże ekwiwalent półrocznego wynagrodzenia). Gość jest naprawdę beznadziejny, a zgodnie z prawem, firma nie może obsadzać nowych stanowisk pracownikami "z zewnątrz", bo pierwszeństwo ma ten jeden, który ma zostać wywalony. I ten typ aplikuje na WSZYSTKIE wakaty od finansów, przez inżynieryjne po sprzedaż. Nigdzie się nie nadaje, ale każdy kierownik musi przeprowadzić z nim oficjalną rozmowę kwalifikacyjną, spisać protokół i uzasadnić wobec potencjalnej rozprawy w sądzie pracy, że ten kandydat się nie nadaje i on MUSI znaleźć kogoś z zewnątrz.

A to nawet nie jest największa niedogodność. Najgorsze jest to, że teraz jakikolwiek nowy kandydat przyjdzie to jest obracany na wszystkie strony 100 razy, sprawdzane są referencje, świadectwa szkolne (sic!), miejsce zamieszkania (jak nie jest lokalny to wieksze ryzyko) itp. Bo co jeśli go zatrudnią, rada zakładowa zgodzi się go przyjąć, a po roku się okaże, żę ten człowiek jest w sumie słaby i nie ma wyników? Nie będą go mogli zwolnić! Tzn. będą mogli, ale grozi to historią taką jak wyżej, gigantycznymi nakładami i ogólnie grą niewartą świeczki. Dlatego tak trudno dostać pracę w typowo niemieckim przemysłowym zakładzie pracy (bezpośrednio, nie przez agencję pracy i na stałą umowę) - pomimo, że brakuje rąk do pracy.

3. Firma motoryzacyjna (amerykańska), szukają inżyniera do działu B&R w Niemczech, choć mój bezpośredni zleceniodawca, przyszły przełożony tej osoby jest Anglikiem i siedzi w UK. Nie ma sprawy znajdzie się inżynier w Niemczech.
Jest tylko jeden zgrzyt - tuż po naszym spotkaniu, Angol pisze mi, że CO NAJMNIEJ jeden kandydat z finalnych trzech, których chce mieć do wyboru ma być kobietą i on chciałby zatrudnić kobietę...
Odpisuję mu, że nie jestem seksistowską świnią i nie różnicuję kandydatów ze względu na płeć (dla minie to bez znaczenia, prowizję dostaję taką samą), jak będą trzy kobiety to przedstawię trzy kobiety, ale niech się lepiej nastawi na trzech mężczyzn, bo kobiet w branży motoryzacyjnej w Niemczech prawie NIE MA. No dobra, są, ale to niewielka liczba, na dodatek pracują głównie w produkcji, albo działach wsparcia, nie ma opcji żebym znalazł doświadczoną inżynierkę w R&D...

Co na to Anglik? Wysyła mi oficjalny komunikat amerykańskiego menedżmentu dotyczącego nowej polityki DAJWERSITI, że trzeba zatrudniać teraz kobiety. Już mu chciałem napisać czy woli brunetki czy blondynki, ale powściągnąłem gniew, zacisnąłem zęby i przedstawiłem mu wśród kandydatów dwie kobiety (jedna niemal bez doświadczenia, druga z ciut inną specjalizacją niż trzeba i podziurawionym życiorysem - dwoje dzieci, rozwód (tak, niemieccy kandydaci piszą takie rzeczy w CV), ogólnie obie zostałyby odrzucone natychmiast gdyby to byli mężczyźni). No i teraz obie kobitki pójdą na interview marnując swój czas i czas menedżera. Anglik napisze swojemu amerykańskiemu kierownictwu raport, że rozmawiał z dwiema kobietami, no ale jednak tak się poskładało, że kandydaci płci męskiej byli ciut lepsi. Że on chciał je bardzo zatrudnić, robił wszystko co w jego mocy, ale no nie siadło i biedny musi wziąć chłopa i prosi potulnie o wybaczenie.

Chyba nie muszę dodawać, że gdyby nasz Anglik powiedział mi hipotetycznie na rozmowie, że woli zatrudnić mężczyznę to by go wylali z roboty (o ile oczywiście ktoś poza mną by się o tym dowiedział)?
  • 11
@zongobongo: odnośnie 1 punktu, dopiero był news, że alarm bo specjaliści będą przechodzić na emeryturę i ni em kto ich zastąpić, tj ludzi z takim doświadczeniem w przemyśle i oferują im hajs itd żeby zostali, więc skąd teraz info ze nie będą zatrudniać takich ludzi
oferują im hajs itd żeby zostali, więc skąd teraz info ze nie będą zatrudniać takich ludzi


@unstyle: Zaoferować komuś hajs żeby został a zatrudnić kogoś nowego w wieku dajmy na to 62 lata to dwie zupełnie różne sprawy. Znalezienie nowego specjalisty i wdrożenie go jest znacznie bardziej koszto- i czasochłonne niż danie podwyżki staremu.
@unstyle: są stanowiska, gdzie nawet pracując w podobnej firmie potrzeba poświęcić pierwsze miesiące na wdrożenie, a dopiero po około roku osiągasz pełną wydajność. Są też taki na których to zajmuje jeszcze dłużej. Nikomu nie opłaci się zatrudnić wtedy kogoś na 2-3 lata, tylko będzie szukał kogoś na dłużej, nawet jeżeli to będzie specjalista z doświadczeniem
Otóż nie super, bo jedna z firm, z którymi współpracuję od ponad dwóch lat nie jest w stanie się pozbyć jednego (!) fatalnego pracownika, który odmówił podpisania rozwiązania umowy za porozumieniem stron (dostałby za to bodajże ekwiwalent półrocznego wynagrodzenia).


@zongobongo: Widocznie nie zalezy im na pozbyciu sie go skoro chca mu tylko polroczne wynagrodzenie dac.
@prezydent88: Nie znam szczegółów, być może w następnym podejściu negocjacyjnym było to więcej niż półroczne wynagrodzenie. Tak czy siak dużo wg mnie za coś co powinno się móc zrobić od ręki i bez ponoszenia dodatkowych kosztów.
Wysyła mi oficjalny komunikat amerykańskiego menedżmentu dotyczącego nowej polityki DAJWERSITI, że trzeba zatrudniać teraz kobiety


@zongobongo:

oj kolego, znam ten ból ;) przyjechali z UK otwierać centrum usług dla ich firmy w Krakowie i mi mówią, że ma być więcej facetów. Akurat słabo mi zależało więc od razu powiedziałem, że jeśli mają takie wymagania to niech nie pracują ze mną tylko z kimś innym po kilku tygodniach zmiękli (a proporcje były