Wpis z mikrobloga

Kojarzycie może te powtarzane czasem brednie, że gdyby kobiety rządziły światem, tto był by pokój na świecie, itd? :)

Miałem kiedyś kochankę, która pracowała w niemal 100% damskim towarzystwie. Praca w biurze.
I wiecie co mi opowiadała?
Że one się autentycznie cieszyły, kiedy im do pokoju przydzielali faceta na jakieś stanowisko.
Wiecie czemu?
Bo zostawione same sobie, kobiety tworzyły taką atmosferę wzajemnych niesnasek, niedomówień, osobistych wycieczek, taką pajęczynę stronnictw, obgadywań, docinków, złośliwości, że po jakimś czasie w pomieszczeniu zapanowywała szczera nienawiść, aż można było powiesić siekierę.
Oczywiście na wierzchu same uśmieszki itd.
Obecność faceta w pokoju je uspokajała, a w każdym razie sprawiała, że atmosera robiła się diametralnie inna.

W męskim towarzystwie do takich akcji nie dochodzi - faceci nie lubią niedomówień, zawsze ustala się jakaś jasna hierarchia, prosta struktura zależności. Faceci mogą się jawnie nienawidzieć, a mimo to efektownie współpracować, zresztą znacie te przysłowia, "lepszy szczery wróg niż nieszczery przyjaciel" itd.
I nigdy w towarzystwie facetów kwasy nie przekraczają pewnego poziomu, najwyżej kończą się mordobiciem i atmosfera się rozładowuje.
U kobiet tak nie ma, akumulatory nienawiści mogą ładować w nieskończoność. :)

Jaki z tego morał?


#logikarozowychpaskow #praca #pracbaza #bekazfeministek #coolstory
  • 12