Wpis z mikrobloga

Mircy, przepełnia mnie dziś bezsens istnienia, dopadły mnie feelsy, mam dość stresu i zauważam, że jedyną rzeczą jaką chcę osiągnąć w życiu jest stabilizacja i spokój święty. W ogóle nie lubię chodzić się wyszaleć, wolę pracę twórczą, czytanie książek, ciszę i muzykę lub odmóżdżanie się przy mojej ulubionej stronie ze śmiesznymi obrazkami, a w dużych zbiorowiskach ludzkich bardzo szybko się męczę. Ogólnie nie czuję większej motywacji do niczego, poza pisaniem i słuchaniem muzyki, co do obowiązków studyjnych, domowych - robię co mi każą, bo nie potrzebuję więcej problemów. Zastanawia mnie jedno - pełno jest teraz takich młodych osób, co to pałają aktywnością i (na moje niewprawne oko nieco sztucznym) optymizmem, przy maniakalnej wręcz chęci społecznego udzielania się, brania udziału we wszystkim, co organizują (od domówek, przez imprezy masowe, wypady gdziekolwiek itp.). A mnie się nie chcę, wolę przespać.
Jeśli chodzi o spojrzenie na przyszłość, zawsze widzę ją w czarnych barwach (zwykle później następuje tzw. przyjemne rozczarowanie), jednak brak mi jakiejś takiej nadziei. Czy to normalne? Ja mam dopiero 20 lat, zachowuję się, jakbym miała 60.
#feels #aspolecznosc może też #psychologia i przede wszystkim #oswiadczenie
  • 57
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach

@puncek: Wybacz, ale ileż można słuchać, że jak się nie ma takich dążeń do życia stadnego, to jest się chorym? Zupełnie tak, jakby zorientowanie na stadyzm było jakąś wartością, no kur...
  • Odpowiedz
@bh933901: człowieku, mylisz fakty. ja nic nie mówię, że ktoś tu jest chory, nikomu nic nie wygarnęłam ani nie sugerowałam nawet. zastanawiam się tylko nad funkcjonowaniem swojej własnej psychiki, która nie zawsze zachowuje się tak, jakbym chciała. tyle. i proszę mi nie wmawiać, że ja jakiekolwiek negatywne i szkodliwe zjawiska uznaję za wartość.
  • Odpowiedz
@puncek: Ja nie piszę o tobie, tylko o tych, którzy raczyli odpowiedzieć ci na ten wpis sugerując chorobę. Nie zamierzam się nie kłócić, skoro przyleciała tu cała zgraja śmieszków, która pewnie pierwsza pod wpływem krytyki czegoś nieistotnego powie, że "o gustach się nie dyskutuje", ale jak masz diametralnie inny sposób życia, to cię wysyłają do lekarza.
  • Odpowiedz
@Weishaowang: Jak dla mnie to kobieta wcale nie pisze, że jej problemem jest sposób życia, tylko że problem jest skądinąd, natomiast ona próbuje znaleźć na niego sposób przez zmianę sposobu życia na bardziej śmieszkowy, co oczywiście jest działaniem jałowym. Innymi słowy, gdyby kobieta postanowiła podążyć za mantrą śmieszków, czyli "wyjść do ludzi", to wcale by jej sytuacji emocjonalnej nie poprawiło. Byłaby smutnym śmieszkiem. Niepojęte, prawda?
  • Odpowiedz
@bh933901: tak, niepojęte. Bo 80% pod tym tagiem nie ma depresji i "wyjście do ludzi" w przeciwieństwie do przesiadywania na wykopie by pomogło.
O tym, że śmieszki wychodzące z domu są za głupie żeby znaleźć sobie zajęcie w domu dyskutować mi się nie chce. Introwertycy lubią sobie dodawać inteligencji i tłumaczyć chyba sami przed sobą czemu z domu nie wychodzą.
  • Odpowiedz
@Weishaowang: Ale rozumiesz, że ja przyznałem, iż kobieta może mieć depresję? Tylko ona nie pyta o przyczynę, tylko o sposób rozwiązania problemu. Dlatego pyta jak to jest u śmieszków, bo chciałaby pewnie wbrew sobie wyjść do ludzi. Według ciebie by to pomogło? Skoro ktoś nie lubi towarzystwa innych, spotykając się z ludźmi cierpi, bo tęskni do dużo ciekawszych zajęć, to jakim cudem bardziej intensywny kontakt z innymi ma pomóc?
  • Odpowiedz
@Weishaowang: Za samorozwojem. Nie interesuje mnie zdobywanie pozycji w hierarchii społecznej, więc u mnie rozwój odbywa się jednoznacznie przez samorozwój. Mam ci opisać jak u ludzi odbywa się rozwój intelektualny i fizyczny? Dość powiedzieć, że wolę posiedzieć na dupie i pomyśleć o czymś ciekawym, niż gadać z kimkolwiek w celach innych niż zawodowe.
  • Odpowiedz