Wpis z mikrobloga

Elo Nocna, leże sobie w szpitalu a dostałem końską dawkę sterydów i nie mogę zasnąć, więc się pożale.

Od początku maja mam problemy z opuchlizną twarzy i szyji. Wylądowałem na SOR-ze w majówkę, trzy dni zaplanowane z dziewczyną tak bardzo r-------e. Tam dostałem skierowanie do alergologa i dermatologa z podejrzeniem alergicznego zapalenia skóry. No i git, u specjalisty dostałem leki i czekałem na efekty. Efektów nie było, a obrzęk się powiększał. Drugie podejście. Wizyta u rodzinnego, wykluczenie alergii, ponowne skierowanie do szpitala. Na SOR-ze tym razem podejrzenie obrzęku naczynio-ruchowego. Podane sterydy dożylnie zmniejszyły obrzęk w kilkadziesiąt minut, więc była jakaś nadzieja na trafną diagnozę. Jak widzicie jednak, nikt nie szukał przyczyny, a starał się wyleczyć objawy.

Zaraz mamy poniedziałek. Trzeci raz na SOR trafiłem w czwartek rano, cztery dni temu. Już nie na własnych nogach, tylko przywieziony przez karetkę po omdleniu w domu. Tutaj dostałem kroplówki, które postawiły mnie na nogi. Po kilku godzinach zapytano mnie czy zgadzam się zostać na oddziale, ze względu na wysoki poziom sodu i cukrów w organizmie.

No i tu się zaczyna zabawa. Leżę na oddziale diabetologii i endokrynologii. Pierwsza rozmowa z naprawdę miłą i młodą Panią doktor trwała jakieś 15 minut i wykluczyliśmy diagnozowanie wcześniej alergię i obrzęk naczynio-ruchowy. Następnego dnia skierowanie na RTG klatki i załatwianie tomografii. Wszystko wskazywało na to że coś uciska żyłę główną górną, która doprowadza krew do głowy. Tomografia trochę z opsuwą, ale dziś były zdjęcia z opisem. No i Mirki okazuję się że w wieku 23 lat mamy na pokładzie pasożyta xD Guz przy którymś płacie płuca. Nie pamiętam dokładnie co jak i z której strony bo trochę byłem zestresowany jak rozmawiałem z panią doktor. W każdym bądź razie, doktor od razu rozpędziła maszynę, w ciągu godziny miałem konsultację z onkologiem i załatwiane miejsce w instytucie onkologii na Ursynowie. Jak dobrze pójdzie jutro mnie tam przenoszą i kontynuują badania aby dokładnie sprawdzić co sobie wychodowałem.

Tu muszę podziękować Pani doktor, która lata przy mnie od tych kilku dni z zainteresowaniem które sir odczuwa. Ale przede wszystkim mojej dziewczynie i kumplowi, którzy siedzą tu ze mną na zmianę po 12 godzin. I siostrze, która mimo z--------u na uczelni, tacha mi codziennie torby z ciuchami i szamą. I tak tego nie przeczytają bo są frajerami i nie mirkują xD

Nie chce mi się czytać, czy to ma sens co napisałem. Nie taguję bo nocna, a plusiki mam w dupie.

Z fartem Mireczki!

tldr: kiedyś zdechnę, ale nie dam się łatwo xD
  • 30
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach

Pierwszy wpis na Mikro "o chorobie" który mnie tutaj poruszył, już tłumaczę dlaczego

dziewczynie i kumplowi, I tak tego nie przeczytają bo są frajerami i nie mirkują xD

Jako jeden z niewielu "Chorujących na Mirko" zachowujesz absurdalny Mirkowy humor, a masz nie byle jakiego "pasożyta". Sprawiłeś tym wpisem że nie współczuje Ci w chorobie ale wręcz kibicuje w wyzdrowieniu - no i obyło się bez żebrania o plusy
 
 
 

Tu
  • Odpowiedz
  • 0
@Blackman: nie współczucia w takich chwilach potrzeba, a właśnie kibicowania bardziej. Takiego z werwą i uśmiechem na ustach ;) najgorsze chyba jak się popadnie w depresję i monotonię taką szpitalną.
Do Pani doktor na pewno wrócę z kwiatami i słodyczami, strasznie mi wszystko przyspieszyła i była zwyczajnie miła. Trzy lata starsza ode mnie i całkiem ładna, różowy sam mnie nie puści xD

Dzięki! Za kibicowanie ;)
  • Odpowiedz
@Nuggerath: Dzęki, w czwartek mam wizytę u onkologa, więc wtedy będę wszystko mam nadzieję dokładnie wiedział. Jak będzie mi się chciało to założę tag, zawołam i napisze jak sprawa dokładnie wygląda :)
  • Odpowiedz