Wpis z mikrobloga

Byłam sobie na zakupach z sklepie z ceną od 2zł wzwyż. Sali pilnują 4 młode dziewczyny (coś rozkładają, chodzą miedzy stoiskami) i jedna za kasą. Średnia 22-35 lat. Wchodzi 2 obcokrajowców, łapią wiadro do mopa i ruszają w stronę kasy. Taka sytuacja:
Chłopak: How much?
Kasjerka oczy jak pięć złotych i patrzy na koleżankę. Ta ni bee, ni mee ni kukuryku. Trzy pozostałe babki uciekły na koniec sklepu.
Chłopak znów próbuje: together? (pokazując palcem na sitko i wiadro).
Na co kasjerka na pół sklepu: WHAT THE FUCK?
Już mi tak głupio było, więc wytłumaczyłam im po angielsku, że wiadro tylko z sitkiem, ale 7zł, to dobra cena...
W dzisiejszych czasach nie znać podstaw angielskiego? Taka lipa... ( ͡° ʖ̯ ͡°)
#bekazpodludzi #angielski #wtf #lodz
Pobierz Nicy - Byłam sobie na zakupach z sklepie z ceną od 2zł wzwyż. Sali pilnują 4 młode dz...
źródło: comment_1wHE3Rz36SvB2W0Wf8TQYE7suJr8WyDE.jpg
  • 81
@Coolek: podeszłam zaraz jak usłyszałam WTF. Rozmowę było słychać w całym sklepie. No przepraszam, ale nie rzucę koszyka na podłogę i nie będę biegła przez pół sklepu, bo ktoś po angielsku się nie dogaduje. Sytuacja byłaby inna jakby ktoś zemdlał, upadł, dostał epilepsji, zawału etc...
Jakbym nie wykazywała chęci pomocy to bym słowem się nie odezwała. Nie kupili by i sklep by nie zarobił. I tak mi nikt nie podziękował za
@Nicy: Aha, no, jeszcze ci powinni wyplacic 20% utargu :)
Wypominasz prostej kobiecie, ze angielskiego nie znasz, a swojego chamstwa, buractwa i braku zwyklej checi bezinteresownej pomocy innym nie wspomnisz:)
Przestan koloryzowac. Skoro bylas na tyle blisko zeby slyszec to "how much" i obserwowac cala sytuacje, to bylas na tyle blisko, zeby zareagowac.
Bardziej niz to, ze kobiety nie wladaly swietnym angielskim boli mnie znieczulica i wyzszanie sie, ktorego jestes swietnym
@Coolek: a byłeś tam? widziałeś sytuację? może stałeś w tej kolejce i się śmiałeś po cichu do siebie, że inni debili za tłumacza robią za free... "A niech idą, ja się męczyć nie będę..."
A ty za brak checi pomocy od razu dostajesz ode mnie order cebuli.


@Coolek: ty czytać ze zrozumieniem potrafisz? Pomogła, ba, doradziła że to dobra cena, a tobie jeszcze mało? może jeszcze miała ich po mieście oprowadzić, nauczyć języka, zakwaterować i wyżywić?

..więc wytłumaczyłam im po angielsku...
@Nicy: pamiętam jak parę lat temu (tak z 12) pojechałem do niemiec i poszedłem sobie kupić jeansy, bo podobno w reichu tanio i panie niezniszczalne. w centrum handlowym, w sklepie młodzieżowym (bo młody byłem) zagadałem po angielsku cos na temat spodni do obsługi to dwie dziewczyny i chłopak, tak na oko w moim wieku, rozłożyły ręce i zawołały kolegę, turka, który jak się okazało, jedyny potrafił po angielsku porozumiewać,

ale nie,
@Coolek: Czy Ty czasem nie przesadzasz? @Nicy nie jest pracowniczką sklepu o którym mowa i to, że pomogła wynikało z jej chęci, których równie dobrze mogła nie mieć i nikt nie miał prawa tego od niej egzekwować. Czasami zresztą takie wyrywanie się do przejęcia kompetencji innej osoby, która ma problem, może być poczytane za wywyższanie się i chwalenie.
W dzisiejszych czasach nie znać podstaw angielskiego? Taka lipa...


@Nicy: Różnych języków się ludzie uczą w szkole. Niektórzy uczyli się zamiast angielskiego niemieckiego, albo rosyjskiego. Jedyne do czego można się tutaj przyczepić to to, że kasjerka powiedziała "what the fuck", bo to pokazuje, że nie była zbyt rozgarnięta, ale sama nieznajomość angielskiego nie jest jakimś poważnym problemem.
@Fafnucek: no ale czy Ty wyobrazasz sobie, ze na kims, kto nie mieszka w polsce nowy swiat czy swiektorzyska robia jakies inne wrazenie, poza glebokim zdegustowaniem i wpadnie w ogole na pomysl kupowania tam czegokolwiek? w takim razie, po co marnowac pieniadze na obsluge, ktora mowi po angielsku?

najsmieszniejsze jest to, ze te uliczki mozna przejsc ot tak, nie zauwazajac w ogole, ze oto hurr durr przeszlismy przez najdrozsza ulice w
jak jedziesz do jakiegoś kraju to podstawy też wypadałoby ogarnąć, mówię tu o tych obcokrajowcach.


@slepowzroczny: w cywilizowanym kraju nie ma takiej potrzeby, bo w mieście zawsze ktoś w promieniu 100 metrów mówi po angielsku.
Zresztą trzeba być debilem, żeby nie zrozumieć o co chce zapytać obcokrajowiec wskazując na przedmiot W SKLEPIE. Można pokazywać na migi, rysować, pisać liczby... Jak ktoś ma głowę na karku to się dogada w podstawowych sprawach.