Wpis z mikrobloga

Część pierwsza http://www.wykop.pl/wpis/11454576/chcialbym-podzielic-te-historie-na-dwie-czesci-z-p/

Druga część historii

Po tym napadzie trafiłem do szpitala na kilka dni.Miało i to swoje dobre strony.W końcu mogłem wypocząć, wyspać się i zebrać siły na rozprawienie się ze swoimi problemami.W zasadzie to czekałem na badania, które miały stwierdzić czy nie doznałem urazu głowy etc.Mogło i powinno to trwać maksymalnie 1-2 dni.Niestety dla polskiej służby zdrowia pojęcie gospodarności jest obce, więc nocowałem tam jak w hotelu czekając na swoją kolej.Dla zabicia czasu jako niesforny pacjent krążyłem po innych oddziałach, obserwowałem, czasami zagaiłem jakiegoś pacjenta.Naoglądałem się przeróżnych ludzkich tragedii - ludzi umierających w kwiecie wieku, osoby z dolegliwościami, które uniemożliwiały im normalne funkcjonowanie.Pierwszy raz w życiu przebywałem w szpitalu.Nabrałem dystansu.Miałem bardzo ciężką pracę której nikt nie doceniał i nikt nigdy nie docenił.Na zawsze już przypięto mi łatkę bezlitosnego #!$%@?.Ludzie uważali, że pieniądze rekompensowały wszystkie trudności - to przekonanie było całkowicie nietrafione.Najważniejsze, że byłem zdrowy.

Cały napad został dokładnie wcześniej zaplanowany.Po okolicznościach zdarzenia byłem tego pewien - poboczna uliczka, właściwa pora, odcięta droga ucieczki.Napastnicy zeznali, iż spodziewali się ukraść mi całkiem sporą sumę pieniędzy które dostałem od dłużników.Goście mieszkali w okolicy i dobrze wiedzieli, że nikt tam za nic nie płacił - ani za prąd, ani za czynsz ani tym bardziej nikt nie spłacał długów.Była to totalna bzdura.Policjantom udało się jeszcze wyciągnąć od nich, że zostało im to w jakiś sposób "zasugerowane" na ten temat wypowiadali się bardzo pokrętnie.Ktoś załatwił i opłacił im dobrego adwokata i na tym skończyły się zeznania.Wszystko wyjaśniło się przy kolejnej sprawie którą prowadziłem.

Naszym dłużnikom zlicytowano już ich piękny dom.Przyznano im lokal zastępczy, ale nie chcieli dobrowolnie opuścić miejsca zamieszkania.A raczej nasza dłużniczka nie chciała.Facet też zdecydował się zostać ze względu na jej stan oraz dzieci.Konieczne było wykonanie eksmisji.Wyznaczono termin.Przedtem zadzwonił do mnie i poprosił, abym wyliczył mu całość ich zadłużenia, i zabrał ze sobą te wyliczenia na eksmisje, "z Panem się to zaczęło i z Panem się skończy" - powiedział.
Nadszedł ten dzień.Na miejsce zdarzanie pojechała ze mną jeszcze jedna osoba z Kancelarii oraz tradycyjnie policjanci.

Weszliśmy do mieszkania.Kobieta błędnym wzrokiem wpatrywała się w okno.Zachowanie tego faceta też się zmieniło.Był nienaturalnie pobudzony i dało się od niego wyczuć jakąś lekką nutę dziwnej ekscytacji.Dało się również wyczuć wyraźną woń alkoholu.Mój współpracownik rozpoczął wpisywanie ruchomości do protokołu, które jeszcze się tam ostały oraz szukał schowków w których mogły znajdować się jeszcze jakieś cenne przedmioty.Policjanci stali zajęci rozmową.Ja usiadłem z dłużnikiem i okazałem mu wyliczenia o które prosił.Po przejrzeniu dokumentów pomiędzy nami nastała cisza.Kwota zadłużenia była doprawdy ogromna.Znałem już tę ciszę.Takie sytuacje nam się zdarzały, gdy pokazywałem mu analogiczne dokumenty zawierającymi informacje o rosnącym zadłużeniu, odsetkach i kolejnych wierzycielach.Chciałoby się powiedzieć coś sensownego ale nie było co.Atmosfera beznadziei i bezsensu unosiła się w powietrzu.

Jego twarz przybrała dziwny wyraz.Wstał i oznajmił, że w garażu ma ukryte jeszcze jakieś kosztowności i nie ma sensu tracić jeszcze naszego czasu, od razu pokaże wszystko co gdzie jest.Wierzyłem mu zawsze był ze mną szczery i uczciwy.
Zeszliśmy na dół.Gość zaczął grzebać w szufladkowej skrzynce na narzędzia, coś tam przerzucał.Stałem kilka metrów za nim, on był odwrócony tyłem do mnie.W jego ręku pojawiła się broń.Kompletnie mnie zamurowało, nie byłem w stanie wykrztusić z siebie słowa, ani poruszyć się.Nie zwlekał ani chwili.Przyłożył pistolet do skroni i pociągnął za spust.Dalej pamiętam wszystko jak przez mgłę z powodu doznanego szoku.W pamięć wryły mi się dwie rzeczy.Pierwsza to wyraz jego twarz gdy upadł zanim stamtąd wybiegłem - wyglądało to jak uczucie ulgi i spokoju, że to wszystko się skończyło.Druga rzecz to reakcja jego żony - niesamowity ryk,wycie i wyrywanie włosów, rzucanie wszystkim dookoła.Następnie coraz więcej policji, karetka, dużo gapiów, zrobiło się ogromne zamieszanie.Kobietę zabrała karetka.Nigdy już nie doszła do siebie po tym zdarzeniu.Trafiła do szpitala psychiatrycznego i tam już została.Nie była w stanie sprawować opieki nad dziećmi.Zabrała je opieka społeczna, następnie trafiły do sierocińca.

Po pewnym czasie w mojej głowie zaczęły pojawiać się pytania.Kiedy podjął decyzję o samobójstwie?"Z Panem się to zaczęło i z Panem się skończy" - czy planował to już wtedy?Jaki wpływ miało to, że znów zaczął pić?Dlaczego zależało mu na tym, aby dokonać tego akurat przy mnie?Nie było sensu dłużej się nad tym głowić.Nigdy nie znalazłbym odpowiedzi.

Tak jak obiecałem, napisałem trochę o tym jak wyglądała ta praca, przytoczyłem kilka historii.Napiszcie proszę pod spodem czy jesteście zainteresowani dalszym czytaniem moich wspomnień.

#wspomnieniaasesora
#pracbaza
#praca
@Old_Postman
@xadereq
@boro1345
@slimaczko
@Elanowa
  • 7