Wpis z mikrobloga

Summon @erbo

Parę przemyśleń na temat JOW-ów, które według pewnego kandydata na prezydenta mają być lekiem na całe zło tego świata.

Czy jednomandatowe okręgi wyborcze mają sens?

Owszem. Mają sens w Stanach Zjednoczonych, mają sens w Indiach, mają umiarkowany sens we Francji, natomiast nie mają #!$%@? absolutnie żadnego sensu w Polsce.

Dlaczego? A no dlatego, że czynnikiem który przesądza o skuteczności JOW jest zróżnicowanie. Spójrzmy na USA - wszystko może się walić i palić, oceany mogą wystąpić z brzegów, a gwiazdy spadać z firnamentu, ale pewne jest, że Alabama pozostanie bastionem partii Republikańskiej. Na podobnej zasadzie Demokraci wygrywają w Kalifornii. Nie jest to kwestia chwilowym zawirowań, sympatii do danego kandydata, czy nawet preferencji politycznych całego pokolenia. Te dwa stany mają zupełnie odmienną kulturę, historię, strukturę demograficzną, uwarunkowania ekonomiczne, zmagają się z innymi problemami i wiążą inne nadzieje z przyszłością. Pogodzenie ze sobą tych różnic jest niemal niewykonalne. Posłużyłem się oczywiście skrajnymi przykładami, ale podział na stany niebieskie (demokratyczne) i czerwone (republikańskie) jest powszechnie znany, wielokrotnie opisywany i to na jego podstawie planuje się wszystkie kampanie wyborcze. Niewątpliwą zaletą takiego stanu rzeczy jest fakt, że nigdy nie dojdzie do miażdzącego zwycięstwa jednej ze stron, a partia mająca w danym momencie większość w Kongresie musi się liczyć z silną opozycją.

Podobnie w Indiach - muzułmański pasterz z Kaszmiru żyje w zupełnie innej rzeczywistości niż buddyjski rolnik z Arunachal Pradesh, więc mało prawdopodobne jest, by oddali swój głos na to samo ugrupowanie polityczne.
A jak to wygląda w Polsce?

Jedną z nielicznych rzeczy które faktycznie udały się komunistom było stworzenie maksymalnie jednolitego społeczeństwa. Trzeba w tym momencie zaznaczyć, że nasza spójność etniczna, ale też kulturowa i religijna stanowią ewenement na skalę światową. Mimo, że zostały one osiągnięte za pomocą przesiedleń, deportacji, masowych mordów i ponownego wytyczenia granic, efekt jest zadziwiający. Mamy 40 milionowy naród żyjący w samym sercu Starego Kontynentu, gdzie ponad 99% ludzi deklaruje się jako etniczni Polacy, a 90% jako katolicy. 40 milionów ludzi którzy mówią jednym językiem, poczynają się do wspólnej historii, posługują tym samym systemem wartości. Również na płaszczyźnie ekonomicznej rozbieżności są niewielkie. Owszem, południe Polski jest nieco bardziej katolickie, a północ nieco mniej, wschód trochę biedniejszy, a zachód trochę bogatszy, ale nie są to różnice znaczące. Polak żyjący na Śląsku może bez problemu utożsamiać się ze swoim rodakiem mieszkającym w Suwałkach, bo statystycznie rzecz ujmując bardzo podobnie zapatrują się na większość spraw.

Dowodem na to wszystko jest skład polskiego rządu, gdzie zarówno partia sprawująca władze jak i największa partia opozycyjna wywodzą się z tego samego rdzenia ideologicznego - umiarkowanej socjaldemokracji w sprawach ekonomicznych i umiarkowanego konserwatyzmu w sprawach światopoglądowych. Rozbieżności są niewielkie i wtórne, bo nie wynikają one z ideologicznego zwrotu, a jedynie z chęci pozyskania nowych grup wyborcow.

Jednolitość polskiego społeczeństwa ma oczywiście wiele zalet - zmniejsza liczbę wewnętrznych tarć, pozwala politykom wypracować strategie działania, dzięki której wszystkie regiony odniosą zbliżone korzyści, czy chociażby zwiększa poczucie wspólnoty wśród obywateli.

Niemniej jednak gdy mówimy o JOW jednolitość Polski staje się jej największą wadą. Jeśli na terytorium całego kraju rozkład wierzących i niewierzących, biednych i bogatych, konserwatystów i lewicowców jest w miarę symetryczny, to naturalne jest, że program danej partii będzie się cieszyć zbliżona popularnością niezależnie od regionu.

Co to oznacza dla partii politycznych? Otóż zależy dla jakich. Dla mniejszych inicjatywy typu KNP, Ruch Palikota, czy Ruch Narodowy, jednomandatowe okręgi wyborcze to wyrok śmierci. Weźmy dla przykładu partie KORWiN. W skali całego kraju cieszy się ona poparciem oscylującym w granicach 5%. Z oczywistych powodów znaczna część społeczeństwa jest nastawiona negatywnie do osoby Janusza Korwin-Mikke, wiec niemożliwe jest by uzyskał on większość głosów w którymkolwiek okręgu. Jego partia nie ma żadnych szans na wejście do parlamentu.

Zupełnie inaczej rzecz ma się w przypadku wielkich graczy. Podczas wyborów parlamentarnych w 2011 roku walka między PiS, a PO była dosyć wyrównana, ugrupowanie Donalda Tuska uzyskało 45% mandatów, a partia Jarosława Kaczyńskiego 33%. Pozostałe 22% podzieliły między siebie inne, mniejsze partie.

A teraz przyjrzyjmy się wynikom wyborów do senatu, które przebiegały w konwencji mitycznych Jednomandatowych Okręgów Wyborczych. Platforma zupełnie zadeklasowała PiS uzyskując 63 mandaty, podczas gdy PiS jedynie 31. Pozostałe ugrupowania dostały tylko 6 miejsc. Gdyby w 2011 roku wybory do Sejmu odbywały się w JOW Platforma rządziłaby samodzielnie, a opozycja niemal by nie istniała. Przypomnę tylko, że mówimy o roku gdy poparcie dla dwóch największych partii było bardzo wyrównane.

Dla kontrastu weźmy wybory parlamentarne z 2001 roku, gdzie SLD zdobyło 41% głosów, następna po nim Platforma tylko 13%. Gdyby przyjąć, że jeden powiat = jeden okręg to SLD zdobyłoby ok 90% miejsc w senacie.
Zgadza się 90%. Taka liczba mandatów nie tylko skutecznie wyklucza inne ugrupowania i pozwala na przeprowadzenie zmian w konstytucji. Mając ponad 400 miejsc w Sejmie można zmienić konstytucję nawet mimo sprzeciwu części własnej partii.

Według zwolenników JOW mają one być lekiem na "partiokrację".
Jeśli rzeczywiście je wprowadzimy to będziemy mieć partiokrację jakiej ten kraj nie widział odkąd Jozef Stalin spadł z rowerka.

#2zdrajcy #bekazdemokracji #jow #jowy #polityka #4konserwy #neuropa #demokracja

tekst nie mój, kradziony z fejsa
Pobierz RPG-7 - Summon @erbo 

Parę przemyśleń na temat JOW-ów, które według pewnego kandyd...
źródło: comment_K1VqRT7XFutT4X2IICatDzv0FNjBcPOD.jpg
  • 108
@RPG-7: Jednomandatowe okręgi wyborcze sprzyjają dużym partiom i większościowym rządom i właśnie dlatego są dobrym rozwiązaniem dla Polski. W przytoczonym tekście argumentem przeciw JOW jest wysoce spolaryzowana scena polityczna i duża liczba małych podmiotów. A przecież na samym początku autor wspomina o tym, że jesteśmy krajem niezwykle jednorodnym, więc argument o zróżnicowaniu sam sobie autor obalił. A prawdziwa korzyść wynikająca z JOW jest powiązana właśnie z naszym rozdrobnieniem politycznym. W III
@erbo: xD
Jak to to nie jest wada JOW tylko wada demokracji przedstawicielskiej? W jaki sposób, gdy w innej ordynacji (proporcjonalnej np. STV) takie wyniki dałyby zbliżone ilości mandatów, to w JOW jedna partia zyskuje ich 5x więcej?

Przełóżmy takie wyniki wyborów w ordynacji wyborczej JOW na wzór brytyjski na Polskie realia. Podstawmy za dwie największe partie PO i PiS, a za trzecią jakąś partię z opozycji (KORWIN xD).

Partia -
no właśnie nie pojmuje czemu jeszcze tego nie zrobili, zabetonowaliby scene polityczną na dziesiątki lat


@RPG-7: dlatego, ze mimo zabetonowania sceny na dwie partie, większość polityków aktualnych zniknęłaby z polityki
Małe miasta, a granice jowów potrafią być arcydziwne np. zobacz to ;)


@Myrten: granice okręgu musza obejmować zbliżoną, z góry przyjętą liczbę uprawnionych do głosowania, stąd te dziwne granice. W Polsce byłoby to ok. 66.875,00 osób na okręg x 460 = liczba osób uprawnionych do głosowania.
No nie, wykopki doszły wkońcu do wniosku, że JOWy w Polsce są bez sensu. Jestem taki dumny. Czyżby Kukiz i Cerjowski przestawali być zastępczymi guru po Korwe?
Teraz bez zbędnej ironii @RPG-7 ma racje, ale nie pasuje mi argumentacja.

Oddałyby rządy w danej kadencji w ręce jednego ugrupowania. Straszne? Nie sądzę.


@Iudex: Tak, straszne. JOWy nie dają szansy żadnej małej partii na wejscie samodzielne. PO - gdybyśmy mieli JOWy obecnie -
W Polsce byłoby to ok. 66.875,00 osób na okręg x 460 = liczba osób uprawnionych do głosowania.


@4konserwy: przez pierwsze lata cisneliby ostro gerrymandering, bo 99% ludzi nie wie co to. Więc pierwsze wybory wygrywa PO i pozniej utrzymuje przewagę.
Tak, straszne. JOWy nie dają szansy żadnej małej partii na wejscie samodzielne.


@MowMiJurek: A powiedz jaki masz pożytek z istnienia małych partii w parlamencie? Że się możesz pojarać z Wiplera na wykopie? Podstawową funkcją parlamentu jest legislacja, duży udział małych partii prowadzi do legislacyjnego paraliżu.
@Iudex:
KLD - 7,49% głosów
PO - 41,51% głosów

Bardzo prosto. Małe partie, rosną i zmieniają się w większe.
Teraz weźmy partię libertariańską w USA. Przypomnij mi ile ma przedstawicieli w parlamencie USA?
@MowMiJurek: Ty serio z tym urośnięciem KLD do PO? A zapomniałeś, że w międzyczasie zmienił się u nas system wyborczy i po powstaniu obecnego KLD nie przekroczył progu wyborczego? Proszę Cię, nawet nie chce mi się dyskutować o tym przykładzie. I jeszcze na próba porównania KLD do libertarian... Tworzący się system demokratyczny po transformacji, do skonsolidowanej amerykańskiej demokracji. No brawo.
po powstaniu obecnego KLD nie przekroczył progu wyborczego

@Iudex: tak samo UPR nie przekroczył progu w wyborach do europarlamentu. Powstała nowa partia na gruzach starej. Partie powstają i znikają w zależności od aktualnej potrzeby w społeczeństwie. Nigel mając 20% poparcia ma znacznie miejsc w Izbie Gmin. Czyli pojawił się problem imigracyjny i społeczeństwo nie ma szans reagować na te problem od lat, bo JOWy to uniemożliwiają.

Tworzący się system demokratyczny po
@RPG-7: Serio? Powiedz lepiej wprost że w JOWach nie mielibyście szans na elekcje. Nie moglibyście jechać na fejmie JKMa i Wiplera. Wygrywali by lokalni zasłużeni działacze a nie kuce po lekturze Rothbarda
@grzegorz-zielinski:
Grzesiu nawet nie mam czasu na oranie twoich kocopołów jakie wypisujesz, bo to poniżej mojej godności.
Odpowiedz sobie na pytanie, jakie znaczenie ma dla polskiego parlamentu rozmiar takich klubów jak PiS SLD Palikot czy PSL ?
Ja ci odpowiem, nie ma żadnego znaczenia czy mają 15 czy 50 posłów, bo i tak władze absolutną ma lider partii która ma większość.

W JOWach tak samo miałbyś rządy PO (samodzielne lub z
@erbo: tak. oczywiście by tak było. gdy tylko będą JOWy, to ludzie nauczą się głosować i interesować polityką. Na 100%. Na 100% będą rozliczać posłów z obietnic wyborczych, bo teraz nie mogą rozliczać, bo... oh wait. A no tak, bo ordynacja wyborcza uniemożliwia im zagłosowanie na coś innego niż PO xD. Genialne, że też nie wpadłem na to, że JOWy tak cudownie działają.