Aktywne Wpisy

waro +105
Wymęczyłem 2 sezon... ze szczególnym naciskiem na słowo "wymęczyłem".
1 sezon był dla mnie po prostu ok. Nie porwał, ale dał trochę przyjemności. Za największą jego wadę uznałem dosyć małą ilość humoru sytuacyjnego. Ot, cały sezon to był taki zbiór skeczy, mniej bądź bardziej udanych.
W 2 sezonie zmienia się to diametralnie... i wyszło po prostu fatalnie.
I
1 sezon był dla mnie po prostu ok. Nie porwał, ale dał trochę przyjemności. Za największą jego wadę uznałem dosyć małą ilość humoru sytuacyjnego. Ot, cały sezon to był taki zbiór skeczy, mniej bądź bardziej udanych.
W 2 sezonie zmienia się to diametralnie... i wyszło po prostu fatalnie.
I
źródło: images
Pobierz
uncle_freddie +216
Skok na 2,00 m podczas tokijskiej ulewy, który dał Marii Żodzik rekord życiowy i wicemistrozstwo Świata (。◕‿‿◕。)
MIRROR: https://streamin.me/v/6180ceb3
#lekkoatletyka #lekkoatletykagif
MIRROR: https://streamin.me/v/6180ceb3
#lekkoatletyka #lekkoatletykagif






Nie po raz pierwszy, leczę się specjalistycznie już od kwietnia z lepszymi i gorszymi okresami. W poprzednim wpisie napisałem, że jestem od dłuższego czasu w ciągu. Ostatnie tygodnie bardzo s----------m, nie byłem w stanie utrzymać nawet tygodnia abstynencji od używek... Sierpień - wrzesień udawało mi się max 3 tygodnie. Od rozpoczęcia terapii moim rekordem było około dwóch miesięcy (połowa maja, czerwiec, lipiec) czym tylko udowodniłem sobie, że można ( ͡° ͜ʖ ͡°)
Postawiłem sobie też pewne ultimatum (podzielę się w przyszłości, aktualnie sprawa mocno osobista) bo bez jasnych i wyraźnie wyznaczonych konsekwencji swojego działania dużo ciężej jest się powstrzymać w krytycznym momencie.
Dzisiaj pierwszy dzień bez ćpania. Strasznie się wczoraj strułem (i chyba lekko sparzyłem się w płuca, cholerne lufki), więc abstynencja dzisiaj przyszła mi stosunkowo lekko. Analogiczna sytuacja jak miałem kiedyś, więc wiem, że najgorsze czeka mnie w najbliższych dniach dopiero.
Dla detoxu 11km rowerem dzisiaj, baardzo ciężko było, wszystkie mięśnie obolałe ( ͡° ʖ̯ ͡°). Do tego parę godzin na uczelni, krótkie spotkanie z przyjacielem porozmawiać o problemie. Teraz się nażre mięcha, utnę godzinna drzemkę i zrobię parę serii na drążku (drążek mocno DIY hehe) i wieczorem spotykam się z drugim przyjacielem i idziemy na basen n-------ć kraule z godzinkę( ͡° ͜ʖ ͡°). Przed pójściem spać policzę sobie przez godzinkę trochę całek to może mózg też trochę rozruszam.
No i koniecznie ułożyć plan jutrzejszego dnia z maksymalnie napiętym harmonogramem, to bardzo ważne a wiem z doświadczenia, że jutro przyjdzie głód ( ͡° ʖ̯ ͡°)
ALE DAM RADĘ! trzymajcie kciuki mirki!
Bardzo niska samoocena i kompleksy też nie ułatwiają życia ( ͡° ͜ʖ ͡°)
Ale grunt to zaakceptować swoje problemy bo wtedy można zacząć szukać rozwiązań i je realizować.Myśleć pozytywnie.