Wpis z mikrobloga

W nawiązaniu do poprzedniej historyjki przyszedł czas na kolejne opowiadanie z cyklu "zatrudnić złodzieja". Sytuacja ta działa się przynajmniej od wakacji do końca roku 2011. Pracowała u nas na zlecenie była uczennica mamy. Była to jedyna osoba zatrudniona na taką umowę, ponieważ miała swoją ciepłą posadkę w biurze posła, a do sklepu przychodziła tylko pomagać kiedy był większy ruch, zmieniać inne pracownice, ewentualnie w odwiedziny, bo jej dom znajdował się zaraz obok sklepu. Znaliśmy ją jakieś 10 lat, najpierw mama przygotowywała ją do zawodu, potem była przez jakiś czas zatrudniona na normalną umowę, potem znalazła wcześniej wspomnianą pracę w biurze, a do nas przychodziła sporadycznie. Potem sporadycznie zaczęło zmieniać się w coraz częściej, żeby pod koniec każdą chwilę spędzała w sklepie. Mama tłumaczyła ją, że jest pracoholiczką, bo faktycznie dziewczyna 27 lat, a zamiast iść gdzieś na imprezę andrzejkową/mikołajkową czy jakąkolwiek inną wolała przyjść do sklepu. Był to czas, kiedy mieliśmy jeszcze zwykłe kasy fiskalne, gdzie towar nabijało się ręcznie. Na podglądzie z kamer wszystko wyglądało dobrze, miała klientów, wszystko nabijała na kasę, rozliczenia dobowe wychodziły jej dobrze, nie można było jej nic zarzucić. Może oprócz tego, że za każdym razem jak ona miała zmianę to pieniędzy na zmianie było mniej niż gdy za ladą stały jej zmienniczki. Mamę coraz bardziej to niepokoiło, comiesięczne remanenty wypadały coraz gorzej więc zaczęła się jej bardziej przyglądać, zaczęła sprawdzać wydruki z kasy i wyszło na jaw, że dziewczyna sprytnie wbijała wszystko na kasę, ale np. wódkę, która kosztowała 21,50 zł nie wbiła po tej cenie, tylko za 1,50 zł, papierosy nie za 11,95 tylko 1,95 i tak dalej. Ludzie i tak zazwyczaj paragonów nie zabierają więc nie orientowali się w sytuacji, więc ona bez przeszkód mogła zabierać resztę pieniędzy dla siebie. Gdy wszystko wyszło, przyszła do nas klientka, która często brała towar na tak zwaną kreskę i pierwszy raz od dawna zapytała czy jej pieniądze wpłynęły do kasy, okazało się, że ekspedientka i tego nie księgowała, a pieniądze brała dla siebie, wyrzucając tylko paragony i wykreślając klientów z listy dłużników. Dziennie jej wyniki były niższe od innych ekspedientek o jakieś 300-500 zł bezproblemowo udowodnić mogliśmy jej okres 3 miesięcy, w których tak kradła, bo film z kamer kasuje się po tym terminie, a z wydruków z kasy wynikało, że kradła przynajmniej 6 miesięcy, bo wcześniej stała na mniejszym sklepie, gdzie wydruki były u księgowej. Z przypuszczeń ile w tym czasie ukradła wyszło, że przynajmniej jakieś 20 tys... W tym momencie mieliśmy spory dylemat, czy sprawę zgłaszać na policję, dziewczyna za kradzież takiej kwoty dostałaby odsiadkę, proces ciągną by się pewnie kilka lat, a zanim odzyskalibyśmy pieniądze upłynęłoby mnóstwo czasu. Czy opcja numer dwa, zrobić remanent, porównać sprzed 6 miesięcy gdzie wychodził dobrze i dać jej ultimatum, że albo odda pieniądze w ciągu dwóch dni, albo sprawa trafia na policję. Mama wezwała ją na rozmowę, było to przed świętami, ta niczego nieświadoma, przyszła na nią z ciastem i szampanem, okazało się, że akurat miała wtedy urodziny, jakie było jej zdziwienie, gdy zamiast życzeń dostała rachunek do zapłacenia na 24,5 tys...Jej tłumaczenie to takie, że była w potrzebie. Ale będąc w potrzebie nie okradam innych, tym bardziej, że zarabiała całkiem spoko w biurze poselskim, bo tym się chwaliła, plus kasa ze sklepu łącznie dawało jej ponad 5 tysięcy miesięcznie... Informacja o jej wyczynach dotarła do jej pracodawcy, więc straciła też posadę w biurze, gdzie okazało się, że również robiła przekręty i wynosiła z pracy całe ryzy papieru, długopisów i talony na benzynę... Laska przyniosła pieniądze i od tego czasu jej prawie nie widujemy, unika nas jak ognia, gdzie jest to bardzo trudne, bo przecież mieszka obok...

tl;dr laska okradała sklep i myślała, że to nie wyjdzie na jaw.

#praca #pracbaza #coolstory #truestory #opowiadaniaojaadaj
  • 26
@miniek91: będę pamiętać ( ͡° ͜ʖ ͡°)

@opteemus: z jednej strony tak, ale dzięki temu, że jej nie zamknęli mogliśmy odzyskać pieniądze dość szybko, no i są jeszcze resztki nadziei, że to będzie dobra nauczka dla niej.